Od pucybuta do miliardera

Człowiek, który zbił majątek na bazach danych, ma jeszcze prywatny odrzutowiec, wartą 200 milionów dolarów posiadłość stylizowaną na feudalny japoński zamek oraz ustanowił rekord najwyższej w historii USA transakcji na rynku nieruchomości (kompleks domów za 65 milionów dolarów na wybrzeżu Kalifornii).

Dziś Lawrence Joseph Ellison lubi otaczać się luksusowymi gadżetami, ale nie miał w życiu lekko. Jako niechciane dziecko był wychowywany przez ubogich krewnych. Być może dlatego teraz wynagradza to sobie drogimi gadżetami.

Fucha dla CIA

Nie zawsze było go stać na fanaberie. Był nieślubnym dzieckiem, które 19-letnia matka oddała do adopcji dalekim krewnym. Wychowywał się w ubogiej dzielnicy Chicago, a gdy miał 12 lat, jego przybrany ojciec zbankrutował. Uczył się w publicznym liceum, gdzie był postrzegany jako uczeń zdolny, choć roztrzepany. Próbował ukończyć dwie wyższe uczelnie: najpierw Uniwersytet w Illinois, później w Chicago. W końcu zrezygnował z walki o dyplom i prawie bez centa przy duszy przeprowadził się do Kalifornii.

W latach 70. XX wieku pracował dla firmy Ampex Corporation, gdzie jednym z realizowanych przez niego projektów była baza danych dla CIA, którą nazwał Oracle (ang. wyrocznia). Później zainwestował dwa tysiące dolarów, założył własną firmę i nazwał ją Software Development Laboratories, następnie przemianowaną na Relational Software Inc., a w końcu na Oracle.

Trudna droga na szczyt

Ciekawostką jest, że pierwszy produkt firmy Ellisona był oznaczony jako wersja druga, choć nigdy nie było Oracle 1. Miało to sugerować, że oprogramowanie jest dojrzałe i sprawdzone, a wszystkie błędy, które pojawiły się przy konstruowaniu pierwszej wersji, zostały już usunięte.

Wątpliwa jakość oferowanych produktów stała się jednak w roku 1990 przyczyną poważnego kryzysu finansowego. Sprzedawano oprogramowanie pełne wad, a skarżącym się użytkownikom obiecywano poprawki. Zdenerwowani klienci złożyli w końcu w sądzie pozew zbiorowy. W efekcie koncern stanął na krawędzi bankructwa, musiał zwolnić 10 procent pracowników i zmienić strategię.

W tym czasie firma Ellisona została wyprzedzona przez innego producenta baz danych – Sybase. Później Oracle zmagał się z kolejnym konkurentem – Informiksem. Rywalizacja była na tyle zacięta, że przerodziła się w osobisty konflikt między prezesami obu firm, Philem White’em i Larrym Ellisonem. Ten pierwszy w ferworze walki przekroczył dopuszczalne granice i w 1997 roku wylądował w więzieniu.

Oracle ostatecznie pokonał konkurencję i przez jakiś czas cieszył się niezagrożoną pozycją lidera. Dzięki temu jego prezes, założyciel i główny akcjonariusz, trafił w 2000 roku nawet na pierwsze miejsce listy najbogatszych ludzi świata magazynu “Forbes”.

Wróg Billa Gatesa

Na liście miliarderów Larry Ellison został jednak szybko zdetronizowany przez Billa Gatesa. Zresztą nie tylko tym szef Microsoftu zaszedł Ellisonowi za skórę. Pod koniec lat 90. Microsoft udostępnił swój odpowiednik Oracle’a – SQL Server. Od tego momentu rozpoczęła się zacięta walka nie tylko między oboma koncernami, ale także ich szefami.

Gigant z Redmond zaproponował produkt dużo tańszy, ale jak się wkrótce okazało, także gorzej chroniony. Złamanie zabezpieczeń zajęło pierwszemu hakerowi, który tego dokonał, zaledwie 20 minut. Ellison nie omieszkał natychmiast wytknąć tego swojemu przeciwnikowi: “Dwadzieścia minut w porównaniu z nigdy to dużo. Nasz klient, Centralna Agencja Wywiadowcza, byłby bardzo niezadowolony, gdyby ktoś zaglądał do jego bazy danych” – szydził, jednocześnie przypominając, że hakerom nie udało się pokonać jego produktu.

Ale słowne docinki, dzięki którym szef Oracle’a stał się bożyszczem przeciwników Microsoftu, to nie wszystko. Przeciwnicy Ellisona oskarżają go o szpiegostwo przemysłowe (miał wynająć firmę, która korumpując sprzątaczy w biurach Microsoftu, próbowała wykradać poufne informacje) oraz o nasyłanie na konkurenta wymiaru sprawiedliwości.

Różnica między Bogiem a Ellisonem

“Jaka jest różnica między Bogiem a Larrym Ellisonem? Otóż Bóg nie myśli, że jest Larrym Ellisonem”. Ten dowcip krąży od lat po Dolinie Krzemowej (to też tytuł jednej z biografii Ellisona – książki “The Difference Between God and Larry Ellison”).

I rzeczywiście, miliarder zachowuje się trochę, jakby był niezniszczalny i wszystkowiedzący. Swoją firmą rządzi twardą ręką i często podejmuje kontrowersyjne decyzje, co jednak dotąd przynosi dobre efekty. W 1996 roku dostrzegł on potencjał drzemiący w Internecie. Postawił wtedy na bazy danych instalowane na głównym komputerze, do których można było uzyskać dostęp za pomocą prostych urządzeń, niewymagających systemu operacyjnego. Miał wówczas powiedzieć: “Jeśli Internet nie okaże się przyszłością komputerów, jesteśmy ugotowani, ale jeżeli mam rację, to będziemy bogaci”.

Ryzykuje także w życiu prywatnym: pilotuje prywatny odrzutowiec, surfuje, jeździ rowerem po górach i pływa jachtem. W 1998 roku zwyciężył w regatach Sydney to Hobart Yacht Race – do mety dotarły wówczas jedynie 44 ze 150 jachtów, a 6 uczestników wyścigu zginęło. Swoje zamiłowanie do sportów wyczynowych już wielokrotnie przypłacił groźnymi urazami. Larry Ellison nie jest Bogiem, ale trudno go też nazwać przeciętnym śmiertelnikiem.