Kupił 99 gierek… za darmo

Rok temu opisywaliśmy przypadek internauty, który zauważył w e-sklepie ruter kosztujący 0 zł. Oczywiście złożył zamówienie. System doliczył mu 10 zł za transport, czyli w sumie do zapłaty było 10 zł. Internauta zapłacił, ale sklep chciał się wycofać z transakcji, tłumacząc się błędem w systemie. Nasz czytelnik stwierdził, że skoro zapłacił, to chce otrzymać towar. Wtedy, ponad rok temu, kwestię rozwiązał sam e-sklep, sprzedając ruter za symboliczną złotówkę.
W większości, bo aż w 400 przypadkach, ceny w sklepach internetowych były niższe, średnio o 26 proc.
W większości, bo aż w 400 przypadkach, ceny w sklepach internetowych były niższe, średnio o 26 proc.

Artykuł wywołał lawinę listów opisujących podobne sprawy oraz pytań, jak skutecznie dochodzić swoich praw, gdy ktoś dokonał takiego okazyjnego zakupu. Ale zdarzały się też zarzuty: “widzę, że popieracie naciągaczy i kombinatorów, którzy żerują na błędach innych” – pisał Grzegorz (nazwisko do wiadomości redakcji).

Co miesiąc otrzymujemy po kilka podobnych zgłoszeń. Jednak czytelnicy nie pytają czy postępują etycznie, czy nie, lecz proszą o opinię, jak w tego rodzaju przypadkach uzyskać od sklepu towar za darmo albo po zaniżonej cenie. Rekordzista w tej materii wypatrzył w witrynie sklep.gram.pl grę “Batman: Sprawiedliwość ponad wszystko” w cenie 0 zł i zamówił jej 99 sztuk. Czy to jest w porządku wobec sklepu? Raczej nie. Niemniej prawo pozostaje prawem, więc powstaje pytanie, czy sklep ma obowiązek zapłacić za swoją pomyłkę?

Niestety, w tej kwestii zdania ekspertów są podzielone. Konrad Gruner z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) twierdzi, że w takich przypadkach rację ma konsument, jeśli tylko e-sklep potwierdzi ofertę, przysyłając do niego email z informacją o gotowości towaru do wysyłki. To jest – według Grunera – równoznaczny z zawarciem umowy cywilnoprawnej, czyli wiąże się ze wszystkimi jej skutkami cywilnoprawnymi. A to oznacza, że wyrok sądowy na korzyść konsumenta będzie tylko formalnością.

Innego zdania jest adwokat komentujący na łamach naszego pisma kwestie prawa komputerowego – Michał Kołodziejczyk z kancelarii KKR. Według niego podstawą umowy sprzedaży jest ekwiwalentność świadczeń: sprzedawca zobowiązuje się przenieść na kupującego własność rzeczy, a kupujący zobowiązuje się zapłacić określoną sumę. Cena zero złotych nie spełnia tego warunku. Jednak i on przyznaje, że każdy przypadek jest inny, a przed sądem bywa różnie.

Gwoli podsumowania warto zacytować imperatyw kategoryczny Immanuela Kanta. Filozof doradza, aby zawsze postępować w życiu tak, jakby się chciało, aby nasze postępowanie było prawem obowiązującym powszechnie. Jeśli więc uważamy, że nie ma nic złego w tym, aby wykorzystać pomyłkę e-sklepu, możemy bez skrupułów zażądać od niego wywiązania się z umowy. Jeżeli e-sklep się nie zgodzi, zgłaszamy sprawę do UOKiK. Zanim jednak pójdziemy do sądu, warto się zastanowić, ponieważ tam maksymy Kanta są szanowane.