Internetowe wykopki

Wtorkowy wieczór, siadam do komputera. Bez wyraźnego celu, chcę po prostu zabić nudę. Włączam przeglądarkę internetową, jednak nie mam niczego konkretnego na myśli, chcę po prostu poczytać coś ciekawego, może obejrzeć jakiś fajny klip wideo. Niewiele myśląc, otwieram w kolejnych kartach znane polskie portale. Nie minęło piętnaście minut i zdałem sobie sprawę, że marnuję swój czas. Nawet najlepsi dziennikarze nic nie poradzą na sezon ogórkowy. Sfrustrowany, wyłączam komputer z myślą, że szkoda, że nie ma nikogo takiego, kto etatowo wysyłałby mi ciekawe linki. Ale czy aby na pewno?

– Aby jakikolwiek system odniósł sukces, jego pierwszy użytkownik musi zrozumieć, że będzie on przydatny właśnie dla niego. Nie wolno o tym zapominać przy rozwoju i skalowaniu systemu. System, który w wyniku modernizacji przestanie być interesujący dla swojego pierwszego użytkownika, jest skazany na porażkę – Joshua Schachter, twórca pierwszego serwisu typu social news.

Web 2.0

Idea Web 2.0 powstała siedem lat temu, kiedy to firma OReilly Media przedstawiła pomysł na nowy, rewolucyjny portal internetowy. Treści w nim zawarte nie były generowane przez etatowych dziennikarzy, ale użytkowników Internetu. Te z kolei poddawane były algorytmowi podobnemu do PageRank, znanego z wyszukiwarki Google. Dzięki niemu, bardziej popularne i chętniej czytane wpisy były prezentowane wyżej. Te słabsze były “spychane” na dół strony, bądź w ogóle z niej znikały. W ten sposób grupa czytelników kreowała zawartość portalu, a nie redakcja.

Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Wkrótce zaczęły pojawiać się kolejne serwisy, których zawartość kreowali tylko i wyłącznie użytkownicy. Wystarczy wymienić takie portale jak Flickr czy MySpace. Jedyne, co zrobili ich twórcy, to udostępnili platformę użytkownikom i narzucili ogólne zasady jej prowadzenia. Reszta to inwencja twórcza internautów.

Sieciowe pychotki

Całej tej pięknej idei brakowało jednego – profesjonalizmu. Utalentowani dziennikarze znali swoją wartość i nie byli zainteresowani charytatywnym współtworzeniem portali Web 2.0. W efekcie każdy w poszukiwaniu rzetelnych informacji wolał zaglądać na tradycyjne portale, gdzie specjaliści z całego świata publikowali swoje materiały.

Problem ten jako pierwszy dostrzegł Joshua Schachter. Postanowił skatalogować wszystkie najciekawsze profesjonalne artykuły i zaangażować do tego ochotników. W ten sposób, w 2003 roku, powstał serwis del.icio.us (ang.: pychotka). Idea jest bardzo prosta: jeśli znajdziesz jakiś ciekawy link w Internecie, zapisujesz go w portalu Schachtera. Im więcej razy ktoś wprowadzi jego adres, tym wyżej jest prezentowany.

Obecnie del.icio.us posiada ponad pięć milionów wiernych użytkowników i więcej niż 150 milionów zindeksowanych linków do innych stron, a wartość portalu szacowana jest na 40 milionów dolarów. Idea Schachtera znalazła też wielu, lepszych bądź gorszych, naśladowców. Wystarczy wymienić takie serwisy, jak Furl, czy powstały 7 grudnia 2004 roku Digg.com. Ten ostatni wart jest obecnie około 200 milionów dolarów! Nasz rodzimy rynek jednak nie umiał wykreować odpowiedniego naśladowcy. Do czasu.

Wykop mi coś ciekawego

Piotr Chmolowski, uczeń szkoły średniej, zdawał sobie sprawę z potencjału Web 2.0 i “społecznego” gromadzenia ciekawych linków. Razem z kolegami z yume.pl stworzył w 2005 roku prototyp polskiego serwisu social news, funkcjonalnością niczym nie różniącym się od anglojęzycznego digg.com. Nawet nazwa – Wykop.pl – inspirowana jest zagranicznym bratem. Projekt Chmolowskiego szybko zyskał inwestorów. Latem 2006 r. jedynym właścicielem portalu został prywatny inwestor Tomasz Drożdżyński. Holenderski Garvest, fundusz inwestycyjny typu private equity, zainwestował w serwis kwotę 600 tysięcy złotych.

Filozofia działania Wykopu jest prosta. Każdy z zarejestrowanych użytkowników może dodawać “znaleziska”, czyli informacje, które chce pokazać innym użytkownikom. Mogą one być zarówno w wersji pisanej jak i audio oraz wideo. Dodawanie ich jest bardzo proste, bowiem wystarczy wejść w zakładkę “Dodaj znalezisko”. Znajdujący się tam kreator pozwoli w kilka kliknięć dodać nowego linka. Na każdy “wykop” (informację) użytkownicy oddają dodatnie lub ujemne głosy (“wykopy”/”zakopy”). Informacja trafia najpierw do “wykopaliska”, skąd – po uzyskaniu odpowiedniej liczby głosów pojawi się na stronie głównej.

Rejestracja w serwisie nie jest wymagana, jednak dla aktywnego udziału w społeczności wymagane jest zarejestrowanie i podanie podstawowych informacji (login, hasło, adres e-mail). W zależności od aktywności użytkownika, mierzona jest jego siła/ranga głosu. Każdy dodany link można komentować, bądź wyrazić pod nim swoją opinię albo wymienić poglądy na dany temat. Wykop.pl, jak nietrudno się domyśleć, odniósł wielki sukces. Liczba obecnie znajdujących się tam linków sięga stu tysięcy, a każdego dnia przybywają kolejne.

W czym tkwi potęga serwisu? – Siła Wykopu to przede wszystkim użytkownicy, wśród których znajdziemy głównie ludzi związanych z branżą informatyczną. Wykop odwiedzają administratorzy, webmasterzy, programiści i blogerzy – mówi Piotr Chmolowski. – Są to ludzie, którzy na bieżąco śledzą to, co dzieje się aktualnie w sieci, potrafią wydobywać z niej najcenniejsze informacje i, co najważniejsze, dzielą się nimi z pozostałymi użytkownikami – dodaje. Inwestorzy podzielają jego entuzjazm: – Polski rynek internetowy dojrzewa. Przyglądając mu się z góry, możemy dostrzec znacznie więcej udanych inicjatyw z obszaru takich serwisów jak właśnie Wykop – zachwala Arthur van Wijck Jurriaans z funduszu Garvest – Dla nas było jasne, że Wykop jest jednym z tych nieoszlifowanych diamentów polskiego rynku online. Serwis idealnie wpasował się w swój czas, ma jasną wizję rozwoju i stoją za nim odpowiedni ludzie – dodaje.

CHIP Online też kopie

Idea wykopywania spodobała nam się na tyle, że postanowiliśmy uprościć tę procedurę na naszym portalu. Przy każdym newsie i artykule na CHIP Online znajduje się przycisk Wykopu. Jeśli czytelnik uważa, że któraś z naszych informacji jest na tyle ciekawa, że warto podzielić się nią z innymi internautami, wystarczy kliknąć w “Wykop” – po potwierdzeniu swojej tożsamości (loginu i hasła) link od nas zostanie “wykopany”. Nic więcej nie trzeba robić, a dzięki nam, więcej ludzi przeczyta to, co wydaje się dla nas interesujące.

Odkąd poznałem portale takie, jak Wykop.pl, nie nudzę się w Internecie. Mój czytnik RSS co chwila otrzymuje nową porcję wyselekcjonowanych odsyłaczy z krótkim opisem, czego mogę się po nich spodziewać. Naturalnie, dalej jestem wybredny i nie wszystko mnie ciekawi. Jednak sama myśl, że potężna społeczność internetowa postanowiła przywrócić Sieci jej piękno i ład, napawa mnie na tyle dużym optymizmem, że sam stałem się aktywnym wykopowiczem.