Natrętny wielbiciel

W niedzielne popołudnie do Beaty zadzwonił mężczyzna. Rozmowę zaczął familiarnie, jakby poznali się jeszcze w piaskownicy. Jednak już po kilku zdaniach dziewczyna nabrała przekonania, że rozmawia z nim po raz pierwszy w życiu. Zapytała, czy się znają.
Pseudo na sesję. Na czat Interii można wejść, dysponując nickiem tymczasowym.
Pseudo na sesję. Na czat Interii można wejść, dysponując nickiem tymczasowym.

– Ależ tak – padła odpowiedź, po czym mężczyzna zreferował jej, jak to przyjemnie rozmawiali sobie na czacie Interii, gdzie ona podała mu numer swojej komórki.

– Moment! – ucięła Beata, ponieważ  pamiętała, że na czacie Interii była wiele lat temu. Wiedziała również, że na pewno nie zostawiłaby tam numeru komórki. I to nie tylko tam, ale i na żadnym innym forum. Traktując całe zajście jako żart, rozłączyła się.

Po jakimś czasie kolejny telefon. Facet inny, historia ta sama, z dokładnością do detali: czatowali na Interii dwa dni temu. Stęsknił się, więc teraz dzwoni. Proste.

Jeszcze nigdy Beata tak szybko nie kończyła rozmów telefonicznych z facetami. A to był dopiero początek, ponieważ tego wieczoru okazało się, że ma armię cichych wielbicieli, a każdy z nich chciałby ją bliżej poznać.

Nie trzeba było długo myśleć, żeby wydedukować, skąd to całe zamieszanie – ktoś po prostu udaje ją na czacie i rozdaje na lewo i prawo jej numer telefonu. Dobrze, grunt to logika, ale co dalej? Za najlepszy pomysł uznała przeczekanie. Może jutro o niej zapomną. Wyłączyła telefon i poszła spać.

Nie zapomnieli. Pierwszy telefon od wielbiciela miała w pracy. Kolejne również odbierała za biurkiem. Postanowiła zawiadomić policję. Wybrała się na komendę jeszcze tego samego dnia – tylko po to, by usłyszeć, że policja się tym nie zajmie. Powód? Opisanej sytuacji brak znamion przestępstwa – nikt jej nie groził, nie ubliżał. O co więc chodzi?

Ta odpowiedź Beaty nie zadowoliła, ale telefony ucichły, więc nie drążyła sprawy.  Cisza trwała trzy tygodnie, a potem sytuacja się powtórzyła, z tym że telefonów było więcej. Dziewczyna po raz kolejny ruszyła na posterunek. Tym razem poradzono jej pozwać sprawcę z powództwa cywilnego. Dobre sobie, ale przecież ona nie wie, kto się pod nią podszywa w Interii. Na to również znalazła się rada: skontaktować się z administratorem czatu i z nim to ustalić.

Po powrocie do domu Beata skontaktowała się z Interią. Okazało się, że mają logi, ale mogą je wydać tylko policji. Tak więc niech się zwróci do policji. Dziewczyna załamała ręce, bo to przecież kwadratura koła. Pytanie: co ona ma z tym zrobić?

Policja ma obowiązek pomóc
Michał Kołodziejczyk, adwokat z warszawskiej kancelarii KKR
Michał Kołodziejczyk, adwokat z warszawskiej kancelarii KKR

Policja zdecydowanie nie ma racji, odmawiając pomocy. Mamy bowiem w tym wypadku do czynienia z przestępstwem z art. 212 § 2 kodeksu karnego, stanowiącym, że ten, kto inną osobę pomawia za pomocą środków masowego komunikowania o takie postępowanie, które może poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega karze grzywny, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.  Ściganie takiego przestępstwa odbywa się wprawdzie z oskarżenia prywatnego, ale na mocy art. 488 § 1 kodeksu postępowania karnego policja ma obowiązek na żądanie pokrzywdzonej przyjąć ustną lub pisemną skargę i zabezpieczyć dowody, co w niniejszym przypadku oznaczać będzie przede wszystkim ustalenie adresu IP komputera sprawcy. W razie ponowienia odmowy pomocy przez policję, poddaję pod rozwagę czytelniczki ustanowienie adwokata pełnomocnikiem w tym postępowaniu.

 Nie ten wydział policji

­– W każdej komendzie wojewódzkiej jest komórka do walki z przestępczością komputerową  – mówi Zbigniew Urbański
z KGP w Warszawie. – Gdyby poszkodowana skierowała się bezpośrednio do nich, sprawy ułożyłyby się bardziej po jej myśli, ponieważ w tych wydziałach policjanci są dużo lepiej przeszkoleni w sprawach związanych z Internetem.  Z drugiej strony Urbański widzi problem w znalezieniu przepisu kodeksu karnego, na podstawie którego policja mogłaby przystąpić do działania. Jednak już samo publikowanie na publicznych forach numeru telefonu poszkodowanej bez jej zgody powinno wystarczyć.

Nie wydajemy, chyba że…

– Zasadniczo nikomu nie udostępniamy danych osobowych użytkowników portalu poza przypadkami określonymi przepisami prawa – mówi Bartosz Kurzawa, koordynator ds. ochrony danych osobowych w Interii.pl, i wyjaśnia, że każdy może zwrócić się do portalu z umotywowanym wnioskiem na piśmie o udostępnienie danych innej osoby. Interia.pl bada każdy przypadek i decyduje, czy dane udostępni, czy też nie. Ważne jest przy tym, że każdej osobie, która nie zgadza się z decyzją o niewydaniu danych przez portal, przysługuje prawo zwrócenia się do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych o kontrolę tej decyzji.

Można złożyć skargę

– Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego – mówi Małgorzata Kałużyńska–Jasak, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (GIODO),
i wyjaśnia, że w opisanej sytuacji doszło do naruszenia dóbr osobistych poszkodowanej. W związku z powyższym ma ona prawo wystąpić na drogę sądową. Aby mogła dochodzić swych praw przed sądem, musi jednak dysponować danymi osoby, która naruszyła jej dobra osobiste. W tym celu powinna zażądać ich od Interii. Jeśli portal odmówi, wówczas należy złożyć skargę do GIODO, który może – w drodze decyzji administracyjnej – nakazać Interii udostępnienie danych.