Google “trucicielem!”

Za każdym razem, kiedy wyślesz dwa zapytania do wyszukiwarki Google’a, zwiększasz ilość dwutlenku węgla w atmosferze w dokładnie takim samym stopniu, co przy zagotowaniu czajnika z wodą. To niewiele, ale biorąc pod uwagę fakt, iż Google rejestruje średnio 200 milionów zapytań dziennie – liczby zaczynają działać na wyobraźnię.
Robiąc tego screena z pewnością naraziliśmy się znacznej grupie ekologów
Robiąc tego screena z pewnością naraziliśmy się znacznej grupie ekologów

Ekolodzy również są poruszeni. Aby otrzymać wynik zapytania w 0,2 sekundy (standard, jaki sobie wyznaczył gigant z Moutain View), gigantyczna ilość danych musi zostać przeszukana w czasie kilku tysięcznych sekundy. Taka moc obliczeniowa wymaga odpowiedniej ilości energii (i chłodzenia).

Co w takim razie Google ma na swoją obronę? Jak twierdzi gigant – człowiek dziennie wymaga 8 000 kJ energii, zaś jego serwery wykorzystują 0,0003 kJ na każde zapytanie. Co więcej, w ubiegłym roku firma przeznaczyła 45 milionów dolarów na badania dotyczące zmniejszenia emisji CO2 do atmosfery.

A teraz kilka naukowych faktów: dwutlenek węgla stanowi zaledwie śladową część atmosfery ziemskiej, zaś udział jego emisji do atmosfery przez działalność ludzką nie przekracza nawet 2 procent. 600 czynnych wulkanów codziennie emituje do atmosfery ziemskiej tyle dwutlenku węgla, co cały przemysł przez 10 miesięcy.