Jak bezpiecznie płacić w Internecie

Polacy najchętniej płacą za towary i usługi kupione w Internecie gotówką. Ponad 60% z nas woli bowiem zapłacić listonoszowi, kurierowi czy pani z okienka pocztowego bezpośrednio przy odbiorze towaru, niż korzystać z szerokiej oferty płatności realizowanych za pośrednictwem Internetu. Powód? Złudne poczucie bezpieczeństwa. Jednak – jak pokazujemy w artykule – ten sposób rozliczania wcale nie jest taki bezpieczny, jak się wydaje. Co więcej, w wypadku płatności za zaliczeniem ponosimy koszty dodatkowe, które nie zawsze towarzyszą przedpłatom realizowanym za pośrednictwem Sieci.
Jak bezpiecznie płacić w Internecie
Jak bezpiecznie płacić w Internecie

A te ostatnie są realizowane na różne sposoby: karty kredytowe zwykłe i wirtualne, systemy płatności na email, przelewy błyskawiczne czy realizacja transakcji za pomocą komórki. Metody różnią się stopniem bezpieczeństwa, prowizjami i zasięgiem. Warto je bliżej poznać, by płacić w Sieci szybciej, taniej i bezpieczniej.

Gotówka: Złudne poczucie bezpieczeństwa i wysokie koszty

Jeden z gigantów handlu w Sieci – amerykański serwis Amazon.com – już od dwóch lat nie pozwala płacić za zakupy przy odbiorze przesyłki. Tymczasem w Polsce – jak wynika z raportu o e-handlu w Europie przygotowanego przez L’Observateur Cetelem – aż za 63% towarów kupowanych w Internecie płacimy właśnie w ten sposób.

Odpowiada za to iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa: płacimy przecież dopiero wówczas, gdy dostajemy towar do ręki. Jednak prawda jest zupełnie inna: możliwość sprawdzenia zawartości paczki przed jej odbiorem i uiszczeniem opłat wymaga uprzedniego zgłoszenia tego przez sprzedającego i, co gorsza, dodatkowej opłaty.

Co więcej,  w takim przypadku sprzedawca musi dołączyć szczegółowy spis zawartości, na podstawie którego dokonuje się weryfikacji. W przeciwnym razie zapłacimy jedynie za tajemnicze pudełko o nieustalonej zawartości, a i tak będziemy musieli wypłacać pieniądze z bankomatu, iść na pocztę bądź umawiać się z kurierem.

Nie bez znaczenia jest też to, że za przesyłkę za pobraniem musimy zapłacić więcej niż w przypadku płatności elektronicznych, ponieważ sprzedający ponosi dodatkowe koszty związane z obsługą tej usługi. Wysłanie ważącej od 1 do 2 kg paczki o wartości 250 zł (średnia wartość e-zakupów w Polsce) kosztuje w Poczcie Polskiej 10 zł. Jeśli tę samą paczkę chcemy wysłać za pobraniem – zapłacimy 18 zł, a gdy dajemy odbiorcy możliwość sprawdzenia zawartości – 23 zł.

Karty kredytowe: Haker może łatwo zrobić zakupy na nasze konto

Najszerzej akceptowalnym, ale i najmniej bezpiecznym sposobem płatności za internetowe zakupy są wypukłe karty kredytowe. Ryzyko ich użytkowania nie wynika z niedoskonałości plastiku czy systemów bankowych, ale z braku jakichkolwiek zewnętrznych systemów weryfikacji takich transakcji. O ile bowiem płacąc kartą w sklepie, musimy oprócz numeru (odczytywanego przez terminal) złożyć swój podpis albo wpisać PIN, to w Sieci wystarczy podać dane na tej karcie zapisane – imię i nazwisko właściciela, numer, datę ważności oraz umieszczony na awersie kod CVV2. W praktyce więc zakupy na nasze konto może zrobić np. nieuczciwy kelner czy sprzedawca, który po kryjomu spisał dane z naszej karty kredytowej. To jednak dość rzadkie przypadki, a jeśli już nawet do tego dochodzi, polskie banki szybko przeprowadzają proces reklamacji.

Z drugiej strony – jeśli trafimy na nieuczciwego sprzedawcę internetowego czy fałszywy e-sklep (a jest ich w Sieci niemało) – sami oddamy nasze dane w ręce oszustów. Szczególnie ostrożni powinniśmy być, gdy dane karty gromadzi sam sklep. W takim wypadku na płatność powinniśmy się zdecydować, gdy mamy pełne zaufanie do sprzedawcy. Bezpieczniej jest, gdy transakcje obsługuje centrum rozliczeniowe, takie jak Polcard albo eCard, które do sprzedawcy przekazuje jedynie informację, czy kupujący zapłacił za towar, czy nie (nie ujawniając danych z karty).

Poza tym zwracajmy uwagę na to, czy komunikacja z witryną, na której sklep czy centrum rozliczeniowe prosi nas o podanie numeru karty, jest szyfrowane. Świadczy o tym nieco inaczej wyglądający początek adresu internetowego: zamiast tradycyjnego »http://« powinniśmy zobaczyć »https://«. Współczesne przeglądarki dodatkowo informują, że połączenie jest bezpieczne, zielonym kolorem pola adresu albo ikoną kłódki przed nazwą protokołu.

Jeśli zachowamy czujność i zdamy się na wiarygodne sklepy, używanie kart kredytowych będzie bezpieczne. Warto się więc do nich przekonać, bo to powszechna i niejednokrotnie jedyna dostępna nam forma płatności, szczególnie jeśli robimy zakupy za granicą.

Wirtualne karty: Wygodne, bezpieczne, lecz rzadko obsługiwane

Bezpieczniejszym rozwiązaniem niż tradycyjne karty kredytowe wydają się karty wirtualne. Zasada ich działania jest prawie identyczna jak w przypadku kart kredytowych, choć jako twory wirtualne są pozbawione paska magnetycznego oraz mikroprocesora. Czasem mają postać fizyczną (kawałek plastiku z nazwiskiem i numerem), ale najczęściej to jedynie cyfry otrzymane od banku. Najważniejsze jednak, że wydając kartę wirtualną, bank tworzy dla niej specjalne subkonto. Na ten właśnie rachunek trafiają pieniądze zasilające kartę. Przelewu dokonujemy chwilę przed samą płatnością, a jest to tylko taka kwota, jaka jest niezbędna do pokrycia kosztów transakcji. Nawet jeśli potem coś zostanie na rachunku, możemy taką kartę rozładować, przelewając nadwyżkę na nasze konto. W efekcie na karcie wirtualnej prawie nigdy nie ma pieniędzy. Nawet więc, jeśli dane z niej trafią w ręce oszusta, nie będzie w stanie nic z nimi zrobić.

Składając wniosek o kartę wirtualną, zwróćmy uwagę na kilka szczegółów:

– Jaka jest waluta rozliczeniowa w przypadku płatności zagranicznych: jeśli robimy zakupy w USA, lepiej, żeby był to dolar; jeśli w Europie – euro, w przeciwnym razie poniesiemy koszty podwójnego przeliczania walut.

– Jakie limity na karcie oferuje bank. Ten parametr jest bardzo istotny, bo często dopiero zamawiając drogi sprzęt, dowiadujemy się, że nasza karta pozwala jedynie na transakcje np. do 2000 zł.

– Czy możemy doraźnie zwiększyć limit karty, np. do 10 000 zł przez 3 dni (co z reguły wystarcza w wypadku większości zakupów), i ile w ostatecznym rozrachunku zapłacimy za wykonanie tej operacji.

– Czy karta będzie akceptowana w kraju (a nawet w sklepie), w którym najczęściej robimy e-zakupy – odpowiednią listę powinien przedstawić nam bank.

Niestety, dość często okazuje się, ze karta wirtualna, choć ma logo VISA, nie jest akceptowana przez zagraniczne, a nawet niektóre polskie e-sklepy. To jedna z przyczyn, dla których nie cieszy się ona zbyt dużym zainteresowaniem, choć jest w ofercie banków od niemal 9 lat. Według danych NBP na koniec 2007 r. było tych kart tylko 50 tys. To zaledwie 0,19 proc. wszystkich kart wydanych wówczas przez banki.

Pieniądze w emailu: Ujawniamy tylko adres skrzynki

Alternatywą dla kart kredytowych są systemy służące pośredniczeniu w przekazywaniu pieniędzy w Sieci. Zostały one stworzone do rozliczeń pomiędzy osobami fizycznymi (np. za towary kupione na aukcjach), ale szybko zdobyły uznanie także właścicieli e-sklepów i ich klientów. Najbardziej znany taki system to PayPal. Na całym świecie ma on 150 mln użytkowników, w Polsce – ponad 400 tys.

Aby z niego skorzystać, należy zarejestrować się w systemie, podając dane naszej karty płatniczej lub numer rachunku oraz adres email. Ten ostatni to jedyna informacja, jaką pozna e-sklep lub osoba, z którą chcemy sfinalizować transakcję. Na ten adres trafia też wystawiana przez PayPal faktura, którą klient opłaca z zadeklarowanego rachunku lub karty. Za tę operację nie jest pobierana prowizja.

Na podobnej zasadzie działa inny międzynarodowy serwis – Moneybookers. Ten system płatności funkcjonuje już w 50 krajach – od 2006 roku także w Polsce – i obsługuje ponad

6 mln klientów. Rachunek w Moneybookers możemy zasilić za pomocą zarówno karty kredytowej, jak i przelewem z konta bankowego. Wybierając zasilenie kartą, zapłacimy prowizję w wysokości 0,9% wpłacanej kwoty. Przelew z rachunku bankowego jest darmowy. Jeżeli chcemy wypłacić pieniądze z konta Moneybookers, system potrąci nam niezależnie od kwoty 1,8 euro.

Zarówno PayPal, jak i Moneybookers mają jedną zaletę: pozwalają na realizację przelewów zagranicznych pomiędzy użytkownikami indywidualnymi. Ich koszty to ułamki sum, jakie musielibyśmy zapłacić, dokonując przelewu z konta bankowego. W PayPalu pobierana jest opłata za wypłatę z konta PayPal (5 zł), ale tylko wówczas, gdy chcemy z niego przelać mniej niż 500 zł. Za wypłatę większej kwoty oraz za wpłatę nie musimy nic płacić. W Moneybookers płacimy tylko za wysłanie pieniędzy – 1% kwoty, ale maksymalnie 0,50 euro.

Jest i wada: zarówno PayPal, jak i Moneybookers obsługują wciąż niewielka liczba polskich e-sklepów. Alternatywą może być powiązany z serwisem aukcyjnym Allegro.pl system PayU, w którym o wysokości prowizji i płatniku decyduje rodzaj transakcji. Jeśli jest to zwykła należność, płaci sprzedawca. Gdy zaś za pośrednictwem PayU rozliczana jest płatność Escrow (stosowany w Allegro.pl rodzaj depozytu, w którym sprzedawca dostaje należność dopiero wówczas, gdy klient potwierdzi otrzymanie towaru) – płaci klient. Wysokość opłat w obu przypadkach naliczana jest jednakowo. W przypadku transakcji do 2 000 zł wynoszą one 30 groszy plus 2,9% wartości operacji; jeśli transakcja opiewa na wyższą kwotę, dodatkowo zapłacimy 1,9% od różnicy pomiędzy nią a progiem 2000 zł.

Przelew ekspresowy: Superbezpieczny, ale tylko w Polsce

Najpopularniejszą i – w opinii polskich internautów – najbezpieczniejszą formą elektronicznych płatności są przelewy błyskawiczne. Nazwą tą określane są usługi takie jak “Płacę z Inteligo” (dla klientów banku Inteligo), “MultiTransfer” (MultiBank) czy “Przelewy24” (Bank Zachodni WBK). Korzystać z nich mogą także klienci 20 innych polskich e-banków.

Gdy jako formę płatności wybierzemy przelew błyskawiczny, e-sklep automatycznie przeniesie nas na stronę banku. W ślad za nami przesyłane są dane niezbędne do finalizacji transakcji. W efekcie, gdy już zalogujemy się na nasze konto, dostajemy wypełniony formularz przelewu na rzecz e-sklepu. Wystarczy go zatwierdzić tak, jak każdy inny przelew z naszego rachunku (hasłem jednorazowym, kodem z SMS-a bądź tokenem).

W tym momencie pieniądze i informacja o zakończeniu transakcji trafiają do odbiorcy. Cała operacja przeprowadzana jest w naszym banku – w sposób, jaki dobrze znamy. Nie ma zatem ryzyka, że jakiekolwiek poufne dane finansowe trafią w ręce nieuczciwych pracowników e-sklepu. Nie dziwi więc, że przelewy błyskawiczne zyskały w naszym kraju – według szacunków firmy eCard – zaufanie około 7 milionów posiadaczy rachunków bankowych.

Wadą tej formy płatności jest wymóg, by e-sklep miał podpisaną umowę z naszym bankiem. Ograniczeniem jest także to, że za pomocą przelewów ekspresowych można płacić jedynie w sklepach internetowych działających w Polsce.

Rachunek z komórki: Wygodny, ale ciągle mało popularny

Najmłodszą formą płatności internetowych są systemy elektronicznych portmonetek rozliczanych za pomocą telefonu komórkowego. Na takiej zasadzie działa np. usługa mPay (tylko w sieci Plus i u operatorów działających na jej infrastrukturze, np. Play czy mBank Mobile).

W ten sposób dokonywane mogą być zarówno transakcje jednorazowe, jak i okresowe. Pierwszy rodzaj rozliczany jest na podstawie znanej kwoty transakcji (np. zapłata za konkretny towar czy usługę, m.in. w restauracjach McDonald’s). Drugi umożliwia realizację płatności rozłożonych w czasie, gdy pełna kwota znana jest dopiero po zakończeniu operacji. W ten sposób pobierana jest np. opłata za parkowanie w Warszawie.

Warunkiem skorzystania z usługi jest uprzednia rejestracja w systemie mPay i wpłata na konto. Elektroniczna portmonetka może być zasilana z konta bankowego bądź przekazem pocztowym – jednorazowo kwotą do 500 zł. Na jej rachunku może znajdować się maksymalnie 2000 zł. Maksymalna wartość pojedynczej transakcji to 300 zł.  Każda transakcja rozpoczyna się od tego, że podajemy sprzedawcy nasz identyfikator w systemie mPay. Potem wybieramy na klawiaturze komórki numer, który z kolei podaje nam sprzedawca – jest to unikalny kod lokalu czy usługi, za którą płacimy.

Numer ten wpisujemy następnie w naszą komórkę w postaci »*145*numer_mPayID#«. W kolejnym kroku użytkownik celem weryfikacji otrzymuje dane opisowe dotyczące podmiotu, na rzecz którego realizowana jest płatność, oraz kwoty transakcji. Tę ostatnią musi zaakceptować, podając PIN otrzymany przy rejestracji w mPay. Gdy go wpiszemy, system przesyła informację zwrotną o przyjęciu transakcji do realizacji, blokuje odpowiednią kwotę na rachunku i wysyła potwierdzenie sprzedawcy.

Za pomocą mPay można płacić nie tylko w autobusie czy za płatne parkowanie w stolicy, ale także w Sieci – choćby w pierwszym kinie internetowym działającym pod adresem kino.cineman.pl. Jest to serwis umożliwiający oglądanie filmów online w systemie VoD (wideo na żądanie). mPay obsługuje także płatności na rzecz firmy Net Kelner (www.netkelner.pl), która dostarcza do domu i biura posiłki zamówione z internetowego menu. Z witryną współpracuje ponad 100 restauracji w 11 miastach w całej Polsce.

Rekomendacja

Najmniej bezpieczne w Sieci są płatności tradycyjną wypukłą kartą kredytową – po przechwyceniu jej numeru oszust może kupować w naszym imieniu. Karta, choć tak mało bezpieczna, wciąż pozostaje jednak najczęściej akceptowanym środkiem płatniczym w e-sklepach.

Podobna, jeśli chodzi o zasadę działania, lecz zdecydowanie bardziej bezpieczna, jest wirtualna karta kredytowa. Różnica w porównaniu z tradycyjną polega na tym, że prawie nigdy nie ma na niej gotówki, którą ktoś mógłby sprzeniewierzyć. Dzieje się tak, ponieważ przelewamy na nią środki tuż przed zakupem i tylko tyle, ile trzeba.

Bardzo wysoki stopień bezpieczeństwa zapewniają systemy typu PayPal. Niestety, nie są one zbyt popularne w Polsce. Świetnie za to sprawdzają się w naszym kraju tzw. przelewy błyskawiczne. Ich wadą jest to, że skorzystamy z nich tylko w wybranych e-bankach.

Z kolei dzięki obsłudze transakcji za pomocą telefonu komórkowego zapłacimy za produkt w Sieci, nawet gdy nie siedzimy przed komputerem. Usługa jest bezpieczna, ale na razie mało popularna.

Bezpieczeństwo płatności zależy także od nas

Nie zawsze mamy wpływ na to, w jaki sposób płacimy przez Internet – często to sklep albo sieciowy kontrahent narzuca nam formę płatności. Niezależnie od sposobu płatności zawsze powinniśmy przestrzegać podstawowych zasad bezpieczeństwa. Poniżej podajemy najważniejsze z nich:
– Używaj firewalla i antywirusa, często aktualizuj zainstalowane na komputerze oprogramowanie.
– Nie korzystaj z banków internetowych w kawiarence internetowej.
– Nie zapisuj loginów, haseł i numerów kart w komputerze, nie wysyłaj ich też emailem.
– Sprawdź, czy podczas dokonywania płatności połączenie jest szyfrowane (bezpieczny adres powinien zaczynać się od “https://” zamiast “http://”).
– Nigdy nie podawaj haseł jednorazowych ani odczytów z tokena w odpowiedzi na email z banku – takie emaile wysyłają tylko hakerzy.
– Ignoruj też emaile, w których nadawca zachęca do zalogowania w witrynie banku i uzupełnienia danych. Pod żadnym pozorem nie klikaj w zawarte w nich odsyłacze.
– Po zakończeniu wszystkich czynności związanych z obsługą konta bankowego przez Sieć koniecznie się wyloguj.

Zakup biletów bez nerwów i kolejek

Choć płatności przez Sieć są już dostępne dla wszystkich Polaków, wielu z nich wciąż traci czas, wystając w kolejkach po bilety. Pokazujemy, jak ułatwić sobie życie, płacąc za bilety przy użyciu Internetu.

Samolot: Sieciowe rezerwacje i sprzedaż biletów oferują praktycznie wszystkie linie lotnicze. Możemy to zrobić również w PLL LOT. Po wybraniu dogodnego terminu podróży na stronie internetowej przewoźnika podajemy nasze dane adresowe i wybieramy lot. W tym miejscu możemy także zamówić specjalny posiłek pokładowy, np. obiad wegetariański lub bezglutenowy.

Potem zostaniemy przeniesieni na bezpieczną stronę,  gdzie zapłacimy za bilet, używając karty kredytowej. Po potwierdzeniu płatności system wystawi nam elektroniczny bilet. Nie musimy go drukować – wystarczy, że w okienku na lotnisku podamy nasze nazwisko bądź numer rezerwacji.

Warto też wiedzieć, że elektronicznie możemy również odprawić się przed powietrzną podróżą. Uczynimy to, wpisując dane rezerwacji w terminal na lotnisku, który wyświetli nam numer miejsca i wydrukuje kartę pokładową. Po tej procedurze nie musimy czekać w kolejce do odprawy.

Pociąg: Przez Sieć możemy także bez większych problemów kupić bilet kolejowy PKP. System e-IC PKP Intercity umożliwia kupno biletu online na pociągi InterCity, Ekspress, Tanich Linii Kolejowych oraz miejsca w wagonach sypialnych i kuszetach. Bilety sprzedawane w tym systemie są imienne, ale można je kupić także dla innej osoby, a nawet grupy 6 osób.

Bilet należy wydrukować i zabrać ze sobą. Podróżny jest identyfikowany w pociągu na podstawie dowolnego dokumentu ze zdjęciem. Należność ze bilety zostaje pobrana z karty kredytowej albo za pomocą szybkich przelewów z popularnych banków.

Autobus: Elektroniczna portmonetka mPay (patrz w tekście) może służyć do opłacania biletów komunikacji miejskiej. W ten sposób zapłacimy za bilety czasowe w Warszawie. By skorzystać z usługi, musimy doładować swoje konto mPay, a potem wybrać bezpłatny numer: *145*Kod_biletu#. Bilet 20-minutowy ma np. kod 220020#. Podczas kontroli pasażer zobowiązany jest wybrać w komórce bezpłatny numer widoczny na identyfikatorze kontrolera, wówczas na jej ekranie pojawi się potwierdzenie uiszczenia opłaty za bilet wraz z czasem jego ważności.