Rewolucja w chłodzeniu notebooków

Niektórzy posiadacze nowych notebooków musieli się nieźle zdziwić po pierwszym uruchomieniu swojego komputera – który zamiast cicho zaszumieć uruchamia swoje wszystkie turbiny chłodzące, desperacko starając się utrzymać dopuszczalną temperaturę na czterordzeniowym procesorze i układzie graficznym nawet wielokrotnie od niego wydajniejszym. Coraz większe zapotrzebowanie na wydajność przy jednoczesnym trendzie na mobilność powoduje, że chłodzenie powietrzem powoli przestaje być skuteczne. Co począć? Przecież do notebooka nie podłączymy instalacji do chłodzenia cieczą. Być może już wkrótce ta bolączka zostanie wyeliminowana przez wykorzystanie jonów. Autorem pomysłu jest firma Tessera.
Zdjęcie w podczerwieni pokazujące efektywność chłodzenia Tessera
Zdjęcie w podczerwieni pokazujące efektywność chłodzenia Tessera

Zasada działania chłodzenia jonowego, pomijając wszystkie naukowe niuans, jest dość prosta. Dzięki odpowiedniemu wykorzystaniu jonów można kierować cząsteczki powietrza w kierunku gorącego mikroprocesora, osiągając podobny efekt, jaki nam daje wentylator – zachowując jednak upragnioną ciszę, niewielkie wymiary i zwiększając wydajność procesu nawet o 30% przy zmniejszonym o 50% poborze pradu. Tessera zaprezentowała już działający na prawdziwym laptopie prototyp mechanizmu.

Tessera obecnie pracuje nad żywotnością systemu chłodzenia, która jest, na razie, dość niewielka. System ten szybko się rozpada i koroduje. Jest też wrażliwy na kurz. Inżynierowie zapowiadają, że jak tylko dobiorą odpowiednie materiały, z jakich powinien być skonstruowany mechanizm, to będzie on gotowy do produkcji. Szacują, że nastąpi to już w przyszłym roku.

Więcej:chłodzenie