Jedną z takich rewelacji mają być słowa samego Erica Schmidta, dyrektora generalnego firmy, który w 2007 roku powiedział, że pewnego dnia Google może stać się gigantem medialnym wartym 100 miliardów dolarów – czyli ponad dwukrotnie większym od spółek Time Warner, Walt Disney, czy też News Corporation.
To jednak nie wszystko – Schmidt ma swoją wizję, która ma doprowadzić jego firmę do tego 100-miliardowego dorobku. Lista segmentów, których Google ma w przyszłości być ważnym przedstawicielem, obejmuje segment mobilny, telewizyjny i gospodarczy. Natomiast takie produkty jak YouTube, miałyby stać się bardziej rentowne, choć nie wiadomo, czy to oznacza, że staną się płatne.
Firma z Mountain View nie ma jednak ambicji, aby tworzyć własne materiały, czy to telewizyjne, czy też internetowe – to chce zostawić innym. Najważniejsze są reklamy i wpływy z nich. To one miały być podstawą do budowy medialnego imperium.
W ciągu dwóch ostatnich lat, Schmidt nie zdecydował się na powtórzenie swoich słów. Nie oznacza to jednak zaniechania tych planów, ale rzeczy wielkie zawsze wymagają ogromu czasu i ciężkiej pracy.