Casio Exilim EX-H10

Twórcy nowego aparatu Exilim EX-H10 udowodnili, że taki producent jak Casio umie nie tylko tworzyć zwinne aparaty highspeed. H10 ze swoim 10-krotnym zoomem optycznym znajduje sobie mijesce w nowej, modnej kategorii aparatów kompatowych z podróżnym zoomem, mając potencjał, aby porządnie dać konkurencji do myślenia.
Casio Exilim EX-H10

Kąt szeroki na 24 milimetry 

Samsung, jako jedyny dotychczas producent aparatów kompaktowych z megazoomem, mógł triumfować dzięki 24-milimetrowemu szerokiemu kątowi. Teraz udało się to też Casio. EX-H10 oferuje ogniskową od 24 do 240 milimetrów (w zależności od wielkości obrazu) i pozostaje przy tym, patrząc na obudowę, zaskakująco niewielki. Ma zaledwie 24 milimetry głębokości i jest o 1,3 centymetra mniejszy od swojego konkurenta. Dobór motywów H10 jest udany – 3-calowy wyświetlacz LCD o rozdzielczości 230000 pikseli. Mała rada: przy nagraniach na zewnątrz trzeba zwracać uwagę, czy tryb oszczędności jest dezaktywowany. Jeśli nie jest, obraz przy silnym świetle słonecznym robi się prawie czarny.

Ponieważ przy zdjęciach ruchu powinien zostać w tle, Casio zintegrowali nową funkcję »Dynamic Photo«. Umożliwia ona umieszczenie w obrazie mniejszych animacji, jak np. dinozaura, czy pluszowych misiów. Właściwie nie ma palącej potrzeby zakupu H10, ale jest to zabawny pomysł. Jak to dziś bywa, H10 nagrywa wideo w HD (1024×768 pikseli); w tyrbie wideo HD działa tylko cyfrowy zoom.

Pomocny jest tryb »Make-up«, który można ustawić na wiele sposobów i zretuszować plamy na skórze. Przy czym ostrość skóry jest przynajmniej pomniejszona. Zasadniczo działa całkiem dobrze, lecz podgląd na maksimum 12: jest zbyt miękki nikt nie ma tak delikatnej “skóry dziecka” – to wychodzi zbyt mało realistycznie. Zresztą, poza tym, są dostępne tryby krajobrazu – dobry do naturalnych, żywych kolorów – oraz funkcja “odchmurzania” pomagająca wyrównać mgłę. Przy tej ostatniej nie powinniśmy dopatrzeć się żadnego widocznego efektu. Casio przeznaczyło do trybów »karjaobraz« i »make-up« w H10 aż dwa dodatkowe przyciski u góry. W ten sposób są te funkcje bardzo łatwo dostępne. Szkoda, bo Casio wyposażyło ten aparat tylko w tryby automatyczne. Tryb manualny z ustawianą przesłoną i czasem ekspozycji dodałyby temu aparatowi wartości.

Maksymalnie niskie szumy obrazu 

Wynik testów laboraroryjnych bardzo nas zaskoczył. Wartości szumów są na ISO 400 tak niskie, że prawie nie da się dostrzec na zdjęciach rzucających się w oczy szumów. Zdjęcia zrobione przez nas w praktyce potwierdziły te wyniki. Nasuw się przypuszczenie, że Casio wyposażyo ten aparat w bardzo dopracowany filtr szumów. Taki filtr wprawdzie jest, ale dobre wartości rozdzielczości dowodzą tak samo zaskakująco, że jest on tak zoptymalizowany, że krawędzie są mało wyrównane. Nawet na ISO 800 wartości EX-H10 są wciąż dobre – 2128×2168 linii. Dlatego w kategorii jakości obrazu bije nawet naszego dotychczasowego faworyta – mocnego, kompaktowego, podróżnego zooma Canona PowerShot SX200 IS.

Mocna bateria

Ale to jeszcze nie wszystko: Casio deklaruje czas pracy na bateriach ok. 1000 zdjęć. Te dane możemy skwitować najwyżej uśmiechem, bo zmierzona wartość od 710 do 2060 zdjęć nie jest zła – to topowa wydajność! Ale za to krytyka należy się długiemu czasowi włączania – 6,1 sekundy. Nie wyrównuje tego nawet błyskawiczny czas wyzwalacza – 0,4 sekundy.

Podsumowanie

Najlepiej nadaje się dla fotografów-hobbystów: doskonała jakość obrazu, małe rozmiary, bardzo mocna bateria, optyczny stabilizator obrazu i 10-krotny zoom z 24-milimetrowym szerokim kątem sprawiają, że H10 jest dobrym wyborem.

Alternatywa

H10 i Canon PowerShot SX200 IS stoją łeb w łeb na samym szczycie. Oba kosztują tak samo dużo. Canon oferuje więcej telezoomu i ustawień manualnych, oraz lepsze odwzorowanie kolorów. Wszystko jedno, na który się Państwo zdecydują, oba aparaty są w swojej klasie na samym przodzie i oba są godne polecenia.