Czy czeka nas potop cyfrowych danych?

W 2008 roku wygenerowano 487 trylionów bajtów danych. Jeśli chcielibyśmy cały ten ogrom informacji przegrać na płyty DVD o pojemności 4,4 GB wymagałoby to zainwestowania w 105,5 miliarda nośników tego typu. Zakładając, że średnica jednej płyty DVD wynosi 12 cm, to jeżeli ułożylibyśmy je jedna za drugą wzdłuż równika, okrążylibyśmy Ziemię 316 razy. W obliczu tak dynamicznego przyrostu ilości informacji cyfrowych coraz więcej osób zaczyna zadawać sobie pytanie: czy proces ten może trwać bez końca, czy może jesteśmy skazani na potop cyfrowych danych?
Tylko kilka krajów gotowych jest do natychmiastowego wdrożenia stref adresowych nie opierających się na alfabecie łacińskim
Tylko kilka krajów gotowych jest do natychmiastowego wdrożenia stref adresowych nie opierających się na alfabecie łacińskim

Z badań przeprowadzonych przez specjalistów z IDC wynika, że ilość cyfrowych danych przyrasta w tempie 60 procent rocznie i do 2011 roku przekroczy 1,8 zattabajtów (tryliardów bajtów). Tak gwałtowny przyrost ilości informacji cyfrowych zawdzięczamy rosnącej liczbie urządzeń mobilnych, ekspansywności Internetu (coraz więcej obszarów życia codziennego przenosi się do sieci), postępującej digitalizacji świata. Co ciekawe, jedynie połowa cyfrowego wszechświata jest bezpośrednim wynikiem działań ludzi – wysyłania maili, zakładania stron internetowych czy też rozmów telefonicznych w technologii VoIP.

Drugą połowę stanowi “cyfrowy cień” – pozostałość, ślad podejmowanych przez nas działań zapisany w rejestrach rozmów, historii przeglądanych stron czy nagraniach kamer monitoringu. Za dynamicznym przyrostem ilości danych cyfrowych stoją również rosnące możliwości technologiczne – urządzenia, które kilkanaście lat temu były w zasięgu nielicznych, np. komputer stacjonarny, laptop, kilka telefonów komórkowych czy aparat cyfrowy, dziś obecne są prawie w każdym domu. Większa dostępność urządzeń tego typu niesie ze sobą wzrost liczby ich użytkowników, a co za tym idzie także generowanych przez nich informacji cyfrowych.

Przy takiej ilości danych również możliwości ich przechowywania stanowią wyzwanie dla specjalistów. Część danych cyfrowych przechowywana jest na dyskach twardych i nośnikach zewnętrznych, ale znaczna ich część zapisywana jest na potężnych, wyspecjalizowanych serwerach danych. To właśnie serwerom zawdzięczamy istnienie Internetu, a co za tym idzie portali społecznościowych, poczty elektronicznej oraz komunikatorów.

Jednym z motorów tak gwałtownego przyrostu ilości informacji cyfrowych jest nieuzasadniona duplikacja, a nawet multiplikacja danych. Dokładnie te same dane przechowywane są w wielu miejscach, na wielu nośnikach. Przy czym zabieg ten nie jest podyktowany chęcią zabezpieczenia danych na wypadek uszkodzenia nośnika – czyli tzw. backupem, stanowi jedynie efekt braku racjonalnej polityki ich przechowywania.

Jeszcze kilka lat temu do przechowywania danych doskonale nadawały się dyskietki i niewielkiej pojemności dyski twarde, jednak gwałtowny rozwój technologii informatycznych i Internetu oraz gwałtowny przyrost ilości danych cyfrowych wymusiły ewolucję i w tym obszarze. Wystarczy wspomnieć, że dzisiejsze dyski twarde instalowane w komputerach osobistych mają 1000-krotnie większą pojemność niż ich odpowiedniki sprzed 10-15 lat. Niezależnie jednak od pojemności posiadanego dysku twardego, liczby nośników USB lub płyt DVD, bez racjonalnej polityki odnośnie przechowywania danych prędzej czy później grozi nam potop cyfrowych danych.

Więcej:danetrendy