Udostępniałeś muzykę? Zapłacisz za to. Nawet 300 tysięcy złotych!

Na polskich internautów padł blady strach po tym, jak polski oddział francuskiego wydawnictwa muzycznego Hapro Media zaczął przysyłać im  nakazy zapłaty za nielegalne udostępnianie plików muzycznych w serwisach chomikuj.pl, wrzuta.pl oraz rapidshare.com. Minimalne odszkodowanie wynosi 1000 zł, rekordzista ma do zapłacenia aż 300 000 zł. W przypadku odmowy lub braku reakcji po otrzymaniu emaila z wezwaniem Hapro Media kieruje sprawę do prokuratury. W chwili zamykania artykułu firma wysłała już 300 wezwań. Odpowiedziało na nie ponad 200 internautów, decydując się na ugodę, 30 spraw już trafiło do prokuratury. A to dopiero początek.
Na cenzurowanym. Na razie na celowniku Hapro Media znalazły się trzy serwisy uploadowe: Chomikuj, Wrzuta i Rapidshare, ale to dopiero początek.
Na cenzurowanym. Na razie na celowniku Hapro Media znalazły się trzy serwisy uploadowe: Chomikuj, Wrzuta i Rapidshare, ale to dopiero początek.

– Nasz system jest skuteczny w 96 do 98 proc. i bardzo prosty – wyjaśnia Jakub Majoch z Hapro Media, która w Polsce reprezentuje majątkowe prawa autorskie oraz prawa pokrewne, m.in. do płyty Pawła Kukiza i Macieja Maleńczuka “Starsi panowie” oraz niektórych nagrań Eweliny Flinty, Kayah, Renaty Przemyk. – Większość pracy śledczej przejmuje wyspecjalizowany bot. Przeczesuje on popularne serwisy, szukając w nich kopii utworów, do których rozpowszechnia ma prawo wyłącznie nasza firma. Tajemnica skuteczności programu polega na tym, że trudno go wywieść w pole, szuka bowiem nie tylko wg nazw. Uwzględnia także takie parametry jak długość utworu czy ich liczbę na płycie. W efekcie każdego dnia dysponujemy aktualną listą piratów.

Każdy przypadek jest analizowany oddzielnie. Gdy z zebranych przez bota informacji wynika, że określony użytkownik naruszył prawa autorskie, Hapro Media wysyła do serwisu, w którym zamieszczone są nielegalne pliki z muzyką, żądanie zablokowania ich oraz udostępnienie danych osoby podejrzanej o bezprawne rozpowszechnianie. Najczęściej, tak jak w przypadku chomikuj.pl, firma otrzymuje adres IP oraz email, co wystarcza do wykonania pierwszego ruchu – wysłania wezwania do użytkownika. – Nie możemy chronić użytkowników, gdyż byłoby to naruszeniem polskiego prawa – tłumaczy Piotr Hałasiewicz z chomikuj.pl. Ale nie wszystkie portale idą na współpracę: wydania danych, nawet tak podstawowych jak adres IP, odmówiła np. firma Fresh4Fresh, czyli administrator serwisu wrzuta.pl. W odwecie Hapro Media wysłała zawiadomienie do prokuratury, w której zarzuca Fresh4Fresh pomocnictwo w popełnieniu przestępstwa oraz poplecznictwo. Sprawa jest w toku.

Skuteczność w dochodzeniu swoich praw, jaką zapewnia wykonawcom Hapro Media, szybko się stała się powszechna wśród polskich artystów – z usług firmy będą korzystać m.in. Krzysztof Krawczyk oraz prawdopodobnie zespół Behemot. Kontrakty z innymi gwiazdami są jeszcze na etapie negocjacji.

Czy oznacza to koniec piractwa w Polsce? Wszystko zależy od skali zjawiska oraz losu tych, którzy postanowili się przeciwstawić Hapro Media. Ale na pierwsze procesy, o ile do nich dojdzie, musimy jeszcze poczekać, tym bardziej że Hapro Media wcale na nich nie zależy. – Naszym celem nie jest karanie osób łamiących prawa autorskie, lecz sprawienie, aby z Sieci zniknęły nielegalne pliki z muzyką, których twórców reprezentujemy.

Czy to oznacza, że nie możemy przechowywać w Sieci kopii legalnie zakupionych płyt? Bynajmniej. Wystarczy je zabezpieczyć hasłem tak, żeby ograniczyć dostęp do nich tylko najbliższym znajomym i rodzinie. Wtedy chroni nas bowiem instytucja dozwolonego użytku. Taki punkt widzenia podziela też Hałasiewicz z chomikuj.pl: – Po ograniczeniu dostępu do pliku muzycznego hasłem, które wyjawiamy wyłącznie znajomym i rodzinie, trudno dopatrzyć się w takim działaniu nielegalnego rozpowszechnia muzyki.

Ale co zrobić, gdy już otrzymaliśmy wezwanie do zapłaty? – Zawsze jest pole do negocjacji – oświadcza Majoch i wyjaśnia, że można zawrzeć porozumienie nawet na poziomie 20% roszczenia, ale tylko w przypadku dużych kwot. Jeśli naliczona kara oscyluje wokół 1000 zł, taka strategia nie wchodzi w rachubę. – Przyjęliśmy założenie, że suma ta nie jest aż tak wysoka, żeby kogoś pogrążyć, a jednocześnie dla przeciętnego człowieka dotkliwa na tyle, żeby skutecznie zniechęcić go do podobnych działań w przyszłości.

No i jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, w “Dzienniku Gazecie Prawnej” napisano, że Hapro Media przysyła wezwania do zapłaty również tym, którzy ściągają muzykę. To nieprawda,– polskie ustawodawstwo pozwala bowiem na korzystanie z muzyki już udostępnionej w Sieci na własny użytek, francuska firma więc takich osób nie poszukuje.

Zdecydowane działania polskiego oddziału francuskiej firmy Hapro Media są wymierzone w osoby udostępniające w Sieci muzykę, do której nie mają praw autorskich. Namierzaniem ich zajął się bardzo sprawny bot, który – wg zapewnień Hapro Media – wcześniej czy później wyłuska ich z Sieci. Aby uniknąć w przyszłości kosztownych opłat i odpowiedzialności karno-cywilnej, należy albo wykasować zbiory nie naszej muzyki z publicznych serwerów, albo zabezpieczyć je hasłem. W tym drugim przypadku wolno je rozpowszechniać wyłącznie wśród osób, co których jesteśmy w stanie wykazać, że są naszymi krewnymi lub bliskimi znajomymi. Nie ma natomiast ograniczeń w pobieraniu na własny użytek muzyki już udostępnionej w Sieci.

Michał Kołodziejczyk adwokat z warszawskiej kancelarii KKR

Michał Kołodziejczyk adwokat z warszawskiej kancelarii KKR

Najlepsze wyjście: ugoda
Michał Kołodziejczyk
adwokat z warszawskiej kancelarii KKR www.kkr.com.pl

Jeśli rozpowszechnialiśmy muzykę, do której prawa ma Hapro Media, i firma ta jest w stanie to wykazać, najlepszym wyjściem wydaje się ugoda. Najważniejsze będzie wtedy dokładne sprawdzenie ile utworów udostępnialiśmy oraz ile razy zostały one pobrane. Te informacje pozwolą zweryfikować wysokość żądań finansowych oraz zdobyć argumenty w ewentualnych negocjacjach.

W przypadku braku porozumienia, pozostaje oddać sprawę pod rozstrzygnięcie sądu, broniąc się aktywnie i podnosząc wszelkie argumenty, poczynając od kwestii formalnej –  czy faktycznie roszczący jest przez twórców prawidłowo umocowany do dochodzenia roszczeń – a kończąc na zagadnieniach technicznych – to, że pliki uploadowano z naszego IP, nie oznacza wcale, że robiliśmy to my sami.