Chcieli trafić do filmu. Trafili na listę dłużników

Gra w filmie jako statysta za 750 zł dziennie to niejedyna oferta serwisu www.ag-rek.com. Dziesięć dziewczyn i dwóch chłopaków może wziąć udział w sesji zdjęciowej do kalendarza na 2011 r. Warunki bajkowe: zdjęcia na Ibizie, a kontrakt obejmuje przelot w obie strony, wyżywienie, noclegi
Kusząca oferta. Aż 750 zł dziennie można zarobić, występując jako statysta w filmie.
Kusząca oferta. Aż 750 zł dziennie można zarobić, występując jako statysta w filmie.

w hotelu, ubezpieczenie i wynagrodzenie w wysokości 1500 zł.

Takich ofert jest w serwisie znacznie więcej: sesja do kampanii reklamowej ze zdjęciami

w Hiszpanii, udział w reklamie telewizyjnej dla dzieci i młodzieży czy reklamowanie biżuterii.

Aby skorzystać z szansy, należy się zarejestrować na stronach ag-rek.com. Nie uda się tego dokonać bez akceptacji regulaminu. I tu zaczyna się problem, ponieważ jego punkty od 6. do 10. mówią, iż za korzystanie z usługi castingowej pobierana jest opłata w wysokości 50 zł, która obejmuje koszty związane z rejestracją w serwisie. Możemy jej uniknąć, jeżeli w ciągu 10 dni od czasu rejestracji wyślemy pisemne oświadczenie o rezygnacji na podany adres email.

Wiele osób tego nie robi, ponieważ nie czyta dokładnie regulaminu, błędnie zakładając, że jeśli trzeba za coś płacić, to na pewno jest to podane przy zawieraniu umowy. Efekt finalny nie jest miły: po jakimś czasie kandydaci na przyszłe gwiazdy otrzymują rachunek — 50 zł plus koszty dodatkowe. Te ostatnie w postaci odsetek, opłat za monit i konsultacji prawnych mogą sięgnąć nawet 230 zł.

Dla wielu zarejestrowanych w ag-rek.com rachunek jest szokiem, ponieważ czują się oszukani. Co gorsza, instytucje zwyczajowo broniące konsumentów w tego typu sytuacjach są tu bezradne, ponieważ firma, obsługująca serwis, Wieczorek and partner LTD, jest zarejestrowana w Londynie. — W takim przypadku konsument powinien się kontaktować z odpowiednikiem instytucji takiej jak nasza w Wielkiej Brytanii — mówi Agnieszka Majchrzak z UOKiK-u. — To nie jest zbyt dobra wiadomość dla tych, którzy czują się poszkodowani.

Inne wyjście to kontakt z Europejskim Centrum Konsumenta. Ale i tu sytuacja nie wygląda najlepiej. —Problemem  w tym przypadku jest zarobkowy charakter usług oferowanych przez serwis, co powoduje wątpliwości odnośnie do zastosowania prawa konsumenckiego — tłumaczy Małgorzata Furmańska z ECK.

Teoretycznie istnieje jeszcze inne wyjście — w 2003 r. wielu drobnych przedsiębiorców z Polski i Europy wzięła na cel spółka windykacyjna ze Szwajcarii. Powodem była firma European City Guide (ECG) zarejestrowana w Hiszpanii. Oferowała ona umieszczenie darmowej reklamy w katalogach biznesowych publikowanych w całej Europie. Użytkownicy rejestrowali się w firmowym portalu i otrzymywali pocztą formularz w języku angielskim, którego jawnym celem było przekazanie swoich danych teleadresowych. W rzeczywistości składając podpis na formularzu, akceptowali regulamin. Efekt? Po pewnym czasie otrzymywali wezwanie do zapłaty na kwoty od 700 do 1000 euro. To na początek. Gdy nie płacili, przychodziły ponaglenia od firmy windykacyjnej ze Szwajcarii — listy na czerwonym papierze i telefony o godz. 6:00.

Jednak w tym przypadku poszkodowani znaleźli wyjście z sytuacji. Założyli forum stopecg.org, na którym rejestrowali się wystrychnięci na dudka klienci ECG. Gdy zebrało się odpowiednio dużo wniosków, sprawą zajęła się hiszpańska policja, kierując do sądu zbiorowy pozew.

W efekcie roszczenia nieuczciwej firmy zostały w całości oddalone.

Być może więc pomysłem na wyjście z klinczu z firmą Wieczorek and partner LTD będzie kontakt z polską policją. Ale zanim to nastąpi, warto połączyć siły na jakimś forum, które zrzeszałoby poszkodowanych w tej sprawie. Dlaczego? Pojedynczy wniosek na kwotę poniżej 300 zł zostanie zarejestrowany, ale może być szybko umorzony ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu. Gdy jednak pod zawiadomieniem o przestępstwie podpisze się wielu petentów, suma robi się znaczna, więc policja zmobilizuje większe siły, aby chronić tych, którzy poczuli się oszukani.

Michał Kołodzieczyk, adwokat z warszawskiej kancelarii KKR

Michał Kołodzieczyk, adwokat z warszawskiej kancelarii KKR

Rok na odwołanie

Michał Kołodziejczyk
adwokat z warszawskiej kancelarii KKR www.kkr.com.pl

W sytuacji zaskoczonych czytelników wydaje mi się konieczne podjęcie kroków w celu zabezpieczenia się przed ewentualnymi roszczeniami agencji ag-rek — mianowicie zgodnie z art. 84 kodeksu cywilnego można skutecznie uchylić się od skutków prawnych swego oświadczenia woli (tu akceptacji oferty agencji), jeśli było się w istotnym błędzie co do warunków umowy. Oświadczenie takie należy drugiej stronie złożyć na piśmie w ciągu najpóźniej jednego roku od wykrycia błędu. Jest to istotne, ponieważ aby wyegzekwować rzekome należności, agencja musi oddać sprawę do sądu, a wtedy to on oceni, czy faktycznie nastąpiło tu wprowadzenie w błąd i czy uchylenie się przez czytelników od skutków oświadczenia woli jest skuteczne. Jeśli tak, agencja nie uzyska ani grosza.

Więcej:prawotrendy