Przewodnik po Windows 8: sprawdzamy Windows Store

Windows 7 był i jest świetnym systemem operacyjnym, który śmiało może konkurować z innymi produktami na rynku. Pod jednym względem jednak nie tylko odstawał od konkurencji, ale był wręcz archaiczny. Żaden Windows, aż do Windows 8, nie dorobił się własnego repozytorium gier i aplikacji. Miłośnicy Linuksów znają to rozwiązanie od lat. Posiadacze innych systemów również, mimo iż mogą nie wiedzieć co to właściwie jest to repozytorium. Wiedzą jednak doskonale co to Centrum Oprogramowania, Mac App Store czy Google Play.
Przewodnik po Windows 8: sprawdzamy Windows Store
Odpowiedź Microsoftu na Mac App Store

Odpowiedź Microsoftu na Mac App Store

W Windows 8 nareszcie mamy odpowiednik, czyli Windows Store. Ten mechanizm pozwala na wygodne przeglądanie i pobieranie lub kupowanie gier i aplikacji, dbając o to, by wszystkie one były zawsze aktualne i byśmy nie musieli sami przejmować się ich aktualizacją. Pamięta też aplikacje, które kupiliśmy, więc siadając do innego komputera, nie będziemy musieli ponownie wydawać pieniędzy.

Windows Store wprowadza też, niestety, pewne ograniczenia. Aplikacje napisane dla Pulpitu (czyli wszystkie te, które znasz z poprzednich wersji Windows) instalują się bez problemu, tak jak dotychczas. Możesz je instalować z płyty, pendrive’a, strony internetowej, z czego tylko zechcesz. Aplikacje i gry napisane dla Modern UI, czyli wykorzystujące wszystkie zalety nowego interfejsu Windows, dostępne będą tylko i wyłącznie na Windows Store. Nie jest możliwa ich instalacja z jakiegokolwiek innego źródła. Wśród popularnych systemów operacyjnych, takie ograniczenie spotkamy tylko w systemie iOS.

Windows Store na chwilę obecną, niestety, świeci pustkami. Strona główna sklepu tylko od czasu do czasu wyświetla polecane propozycje. Większość kategorii jest pustych. To musi się zmienić do momentu premiery systemu na rynku, czyli pod koniec przyszłego miesiąca. Musi, bo inaczej będzie katastrofa. Co więcej, znaczna część wciąż nie nadaje się do użytku. Jest bardzo kiepsko, co nie oznacza, że nie zdarzają się perełki. Tych, niestety, jest może ze dwadzieścia.

Co ciekawe, obecne są tam również systemowe aplikacje Microsoftu. Oznacza to, że możemy je usunąć z systemu i pobrać ze Store tak samo, jak każdą inną aplikację. Czy to wyszukiwarka Bing, czy kalendarz, czy klient pocztowy. Znajdziemy tam również aplikacje na Pulpit. Niestety, ich związek ze sklepem jest ograniczony. Na Store zobaczymy tylko ich opis, zrzuty ekranowe, recenzje i wymagania sprzętowe oraz… łącze do witryny producenta. Store nie będzie dbał o tę aplikację, nie będzie też jej aktualizował.

Na szczęście sam sklep, nie licząc asortymentu, jest bardzo dobrze zrobiony i z duża przyjemnością się go przegląda. Programy i gry można wyświetlać po prostu przeglądając ofertę, sortując po najnowszych, po ocenach, po cenie, i tak dalej.

Jeszcze lepiej jest wykonana prezentacja samej aplikacji. Duże zrzuty ekranowe, dobrze rozplanowane pola opisów, recenzji czy wymagań sprzętowych. Można by o nich długo opowiadać, ale i tak większość z was się już zapewne niecierpliwi i domaga się prezentacji zrzutów ekranowych. Te znajdziecie już poniżej z jednym małym zastrzeżeniem: niestety, jak na złość, nie pojawiła się żadna aktualizacja aplikacji. Mogę wam więc tylko opowiedzieć, że wtedy na kafelku symbolizującym sklep pojawia się cyferka wskazująca ilość aplikacji dostępnych w nowych wersjach, a w samym sklepie pojawia się nowa kategoria pod nazwą “Aktualizacje”. Niestety, nie jest dostępny mechanizm automatycznych aktualizacji, wszystkie należy potwierdzić ręcznie (można hurtowo opcją “zainstaluj wszystkie”).

Windows Store to nie tylko dodatek do systemu. To, biorąc pod uwagę wygodę jaką oferuje konkurencja, element w zasadzie niezbędny. Na szczęście Microsoft się wywiązał z zadania, oferując nam bardzo przyzwoity mechanizm. Wszystko, w tym płatności, bezbłędnie działa również i w naszym kraju. Niestety, Store jest pusty. To musi się zmienić do premiery, bo inaczej możemy się spodziewać dużej klapy.