Od redakcji – 2012/11

Konstanty Młynarczyk,

Konstanty Młynarczyk,
redaktor naczelny

To była dziwna premiera. Na miesiące przed nią w Sieci regularnie pojawiały się zdjęcia kolejnych części składowych nowego iPhone’a, w wyniku czego w dniu premiery firma Apple nie była w stanie powiedzieć nam o swoim sztandarowym produkcie praktycznie nic nowego.

Potwierdziły się najgorsze, wysnute na podstawie wycieków domysły: iPhone 5 nie ma nic, co zapoczątkowałoby nowy trend na rynku. Nic, co wyrastałoby ponad przeciętność, poruszało wyobraźnię. Mówiąc wprost – nic takiego, co konkurencja mogłaby chcieć skopiować. A teraz mały zwrot akcji: mimo że w niczym nie jest lepszy od konkurencji, iPhone 5 już pobił wszelkie rekordy sprzedaży. Wygląda na to, że Apple po prostu nie musi się z nikim ścigać. Może poprzestać na niewielkim ulepszeniu swojego produktu, oszczędzając czas i środki przeznaczane na badania. Tak, Samsung, Nokia i inni mają już urządzenia wyraźnie lepsze od iPhone’a. Tak, fakt ten zaczyna powoli docierać do ludzi. Jednak zanim dotrze do tak wielu, żeby zaczęło to stanowić zagrożenie dla zysków Jabłka, minie jeszcze sporo czasu. A wtedy przyjdzie pora na pokazanie iPhone’a 6. Jednym z braków, jakie wytykają iPhone’owi 5 krytycy, jest brak chipu NFC. Może to i lepiej? Użytkownicy nowych Jabłkofonów nie muszą przynajmniej obawiać się problemów z bezpieczeństwem bezprzewodowych płatności, o których piszemy na stronie 30. Podobnie krytykowany procesor mający “tylko” dwa rdzenie wcale nie musi być gorszy niż “czterordzeniowce” – my postanowiliśmy sprawdzić [str. 61], czy dodawanie kolejnych rdzeni faktycznie przyspiesza pracę komputera lub telefonu. Ale nie tylko jest Apple jest przekonany, że wie lepiej, co jest dla nas najlepsze. Dostawcy Internetu najwyraźniej wierzą, że wcale nie potrzebujemy takiej szybkości łącza, za jaką płacimy, więc ograniczają ją, nie kłopocząc się informowaniem nas o tym.

Jak temu zapobiec? Piszemy o tym na stronie 128. Z kolei Google i Facebook tak bardzo o nas dbają, że chciałyby wiedzieć o nas dosłownie wszystko… Nie jesteśmy jednak bezbronni i jeśli nie podoba nam się taka permanentna inwigilacja, możemy coś z tym zrobić [s 88]. W znacznie gorszym położeniu jesteśmy wobec innego Wielkiego Brata, na jakiego wyrasta administracja państwowa wyposażona w komputerowy system, który śledzi nas na każdym kroku i automatycznie rozpoznaje, czy nie próbujemy przypadkiem popełnić przestępstwa [s 118]. Tak, zupełnie jak w “Raporcie mniejszości”! Na szczęście zawsze może się zdarzyć, że Internet po prostu przestanie działać. Wtedy zostaną jeszcze gazety. Miłej lektury!

Więcej:bezcatnews