Puzzle Agent 2 – recenzja gry (PC)

Puzzle Agent 2 – recenzja gry (PC)

Puzzle Agent 2 nie jest nową grą. Została wydana w lipcu zeszłego roku, jako bezpośredni sequel części pierwszej z 2010r.  W sieci nie znalazłam żadnej recenzji gry w języku polskim więc postanowiłam napisać własną, bo gra jest jak najbardziej godna polecenia, a teraz – w okresie steamowych wyprzedaży znajdziecie ją w obniżonej cenie (4,99 Euro do 5 stycznia).

W grze wcielamy się ponownie w postać

agenta Nelsona Tethersa – pracownika wydziału FBI specjalizującego się w rozwiązywaniu łamigłówek.

Wykorzystując parę dni urlopu postanawia on udać się do zaśnieżonego miasteczka Scoggins, by spróbować ruszyć nierozwiązaną sprawę. Początkowo dla mnie jako osoby nie znającej wcześniejszej części wszystko było niezrozumiałe – Telltale Games nie pokusiło się o jakiekolwiek wprowadzenie nawiązujące do prequela. Mimo to, w miarę upływu czasu historia staje się bardziej klarowna i jest motorem napędowym całej gry.

Atmosfera Scoginns

jest dziwna i ciężka. Pozornie spokojna mieścina, w której życie toczy się własnym pędem skrywa w sobie mroczną tajemnicę, o której niewielu chce mówić wprost. Jeśli dodamy do tego charakterystycznych mieszkańców w rodzaju łgającej w żywe oczy właścicielki hotelu czy pięknej kobiety mającej bzika na punkcie łamigłówek oraz szeryfa, który ewidentnie coś kręci poczujemy klimat właściwy choćby “Miasteczku Twin Peaks”. Całość podkręca dobry voice acting i nastrojowa muzyka, przy której włoski na karku mogłyby stanąć, gdyby nie fakt, że Puzzle Agent 2 jest zrobiony z jajem.

Absurdów jest tu całe mnóstwo począwszy od samego departamentu sprawdzającego każdą rozwiązaną przez nas zagadkę, poprzez oldschoolowego, gapowatego Tethersa w beżowym prochowcu, który na każdym kroku nagrywa swoje przemyślenia na taśmę magnetofonową, aż po fabułę, która zaczyna się od fabryki korektorów, a kończy w kosmosie;) Jest tu coś dla fanów kryminałów, teorii spiskowych, science fiction i lokalnego folkloru. To do czego się mogę przyczepić to brak wyraźnego i sensownie wyjaśnionego zakończenia. Większe napięcie przeżyłam w trakcie opowieści niż w jej punkcie kulminacyjnym.

Pod względem mechaniki mamy tu do czynienia z nietypowym point’n’clickiem. Nie posiadamy żadnego inwentarza, nie szukamy i nie łączymy przedmiotów. Prowadzenie śledztwa polega na wyborze odpowiedniej lokacji i przeprowadzaniu rozmów. Te odbywają się na zasadzie wskazania odpowiedniego tematu z notatnika – nie ma tu więc żadnych ścieżek decyzyjnych czy wyborów moralnych. Jeśli czytamy uważnie nie sposób jest się zaciąć. Najważniejszą jednak częścią gameplayu jest rozwiązywanie tytułowych zagadek, które wyskakują nam na ekran w różnych momentach gry – tak jak w przypadku serii Professor Layton z przenośnej konsolki Nintendo.

O ile prowadzenie śledztwa jest banalnie proste, tak przy zagadkach można utknąć. Lwia ich część sprawdza naszą logikę – rozpracowujemy zatem ciągi liczbowe, układamy obrazki w odpowiedniej kolejności, manipulujemy lustrami, by promień światła dotarł w odpowiednie miejsce, przechodzimy labirynty i do nich nie mam zastrzeżeń. Chociaż rodzaje puzzli się powtarzają, to jednak wcale nie przeszkadza to w dobrej zabawie. Jest tu jednak też garstka zagadek, które wymagają od gracza jakiegoś dziwnego, abstrakcyjnego myślenia. Przykładowo musimy ułożyć prawidłowo wzór matematyczny, który nie ma żadnego sensu. Jeśli chcecie dokładnie zobaczyć na czym polega rozgrywka poniżej przedstawiam 10 minutowy gameplay z początku gry. Możecie też zerknąć na

poradnik do gry

, który napisałam (choć to oczywiste spoilery). Na szczęście w Puzzle Agent 2 znajduje się też system podpowiedzi. Gdy jakaś zagadka jest dla nas niezrozumiała możemy wykorzystać znalezione wcześniej gumy do żucia (poukrywane są na każdej lokacji), które pobudzają szare komórki Tethersa i przybliżają nas o krok do rozwiązania. Każda zagadka poddawana jest ocenie. Po ustawieniu naszego rozwiązania wysyłamy je do departamentu FBI i w zależności od tego ile zużyliśmy podpowiedzi oraz prób otrzymujemy stosowną liczbę gwiazdek. Ma ona charakter czysto symboliczny (no chyba, że komuś zależy na Steamowych osiągnięciach).

Na uwagę zasługuje także oprawa graficzna. Odpowiada za nią kanadyjski rysownik i animator Graham Annable. Animacje postaci są sztywne jak diabli, ale przy tak surowym, komiksowym stylu w ogóle to nie przeszkadza, a dodaje wręcz uroku. Mimika Tethersa, zwłaszcza jego okrzyki przerażenia wywoływały u mnie głęboki uśmiech. Zainteresowanych twórczością Grahama odsyłam do jego kanału

Youtube

, gdzie przedstawia swoje animacje. Wspomniany voice acting też jest na najwyższym poziomie. Głosy postaci są dobrane idealnie – miejscowi mówią ze specyficznym, lokalnym akcentem i w zasadzie jedyną wadą jest brak możliwości przeskakiwania między napisami w dialogach – skippowanie kończy się natychmiastowym przerwaniem zdania. Ci, którzy nie lubią odsłuchiwać długich rozmów mogą się nieźle niecierpliwić.

U mnie całość zamknęła się w 5 godzinach i z pewnością nie był to czas stracony. W zimowy wieczór, z kubkiem gorącej herbatki zanurzyłam się w zabawnej intrydze, przy okazji ćwicząc szare komórki. Puzzle Agent 2 moim zdaniem dobrze połączył w sobie nieskomplikowaną mechanikę rezygnując ze standardowego i często żmudnego przeszukiwania lokacji na rzecz zagadek – może i mało ambitnych, ale za to sprawiających satysfakcję.

Ocena: 75/100

Plusy:

+

Klimat kryminału i tajemnicy

+

Humor

+

Oprawa graficzna i dźwiękowa

+

Logiczne i satysfakcjonujące zagadki

Minusy:

Dość pobieżnie wyjaśnione zakończenie

Brak opcji natychmiastowego wyświetlania napisów w dialogach (trzeba odsłuchiwać do końca)

Stosunkowo niewielka różnorodność zagadek

Brak wprowadzenia do fabuły (kłopot dla niegrających w pierwszą część)