Chcesz kupić zdalne sterowanie dla… karalucha?

To pierwszy na świecie przypadek, w którym technologia wykorzystywana raczej przez wojsko (słyszeliście o zdalnie sterowanych rekinach?) i naukowców nagle ma szansę trafić pod strzechy. Zwłaszcza te, pod którymi lęgną się bujnie “najwierniejsi towarzysze człowieka”.
Chcesz kupić zdalne sterowanie dla… karalucha?

Wbrew pozorom działanie całego urządzenia nie jest przesadnie skomplikowane i nie wymaga “operacji na otwartym mózgu”. Zamiast mózgu wystarczą bowiem czułki karalucha, do których urządzenie wysyła impuls elektryczny naśladujący informację o występującej na jego drodze przeszkodzie. Wtedy karaluch automatycznie stara się ją ominąć, skręcając w prawo lub w lewo.

Najlepiej wyjaśni zasadę działania ten film:

Komunikacja z urządzeniem odbywa się poprzez wbudowany moduł Bluetooth, bateria starcza na ok. 12 godzin sterowania robalem. Obsługa może odbywać się poprzez smartfony z systemem iOS lub Android.

RoboRoach jest obecnie aktywnym projektem na Kickstarterze (w chwili pisania artykułu zebrał ponad 5000 dolarów z wymaganych 10 000 dolarów), więc wygląda na to, że spokojnie zbierze całą sumę. Można go wesprzeć kwotą zaczynającą się od 1 dolara, ale dopiero wpłata 100 dolarów gwarantuje otrzymanie (w listopadzie 2013 roku) zestawu RoboRoach Kit, umożliwiającego zdalne sterowanie karaluchami. Dostawcy zaznaczają jednak, że karalucha musimy sobie załatwić we własnym zakresie.

100 dolarów, żeby wysłać wrednej sąsiadce karalucha do porannych kapci? Hmmm, może to wcale nie jest tak dużo, jakby się na początku zdawało…

A jakie jest Wasze zdanie na temat tego urządzenia? Uwaga, w ankiecie można wybierać wiele odpowiedzi…