Ministerstwo Finansów chce opodatkować szybki internet

Inicjatywa pochodzi od Ministerstwa Finansów, a także niektórych samorządów. W skrócie chodzi o to, by obłożyć podatkiem okablowanie doprowadzane do budowli, które do tej pory – cóż za niedopatrzenie! – opodatkowane nie było. Jednym z typów takich przewodów są kable światłowodowe, zapewniające między innymi łączność z internetem.
Ministerstwo Finansów chce opodatkować szybki internet

Kable opodatkowane nie są ze względu na zapisy w ustawie telekomunikacyjnej, która weszła w życie w 2010 roku. Jej celem było m.in. ułatwienie budowy sieci szybkiego internetu w Polsce i trzeba przyznać, że rzeczywiście ułatwiła jego osiągnięcie. Dzięki niej dostawcy internetowi nie musieli spierać się – jak to wcześniej bywało – z samorządami czy urzędami skarbowymi, które żądały odprowadzenia podatków zarówno od studzienek, jak i kabli.

W sytuacji, w której wiele samorządów ma obecnie problemy finansowe, rząd wpadł na pomysł, by powrócić do tematu opodatkowania kabli (czyli pośrednio po prostu dodatkowego opodatkowania internetu). Dotknęłoby to wszystkich dostawców internetowych (a także niektóre sieci akademickie), ale skończyłoby się pewnie na tym, że zapłaciliby za to docelowi odbiorcy usług internetowych. W części sytuacji mogłoby to być jednak również dodatkowe obciążenie bezpośrednio dla samorządów.

Jak powiedział Jacek Protas, prezes Zarządu Związku Województw RP, już obecnie do 60 procent kosztów budowy szybkiego internetu w Polsce to opłaty i podatki:

Samorządy województw inwestują w tej perspektywie unijnej bardzo duże pieniądze w budowę sieci światłowodowych i traktują te inwestycje priorytetowo. Projekty oznaczają szybszy rozwoju e-usług, czystej, niskoemisyjnej gospodarki. Powinny przełożyć się także na dalsze obniżenie kosztów dostępu do Internetu w gospodarstwach domowych. W tej chwili tworzymy niezbędną infrastrukturę, ale później musimy ją także przez wiele lat utrzymywać. Już w tej chwili ok. 60 proc. kosztów utrzymania sieci szerokopasmowych stanowią różnego rodzaju podatki i opłaty. Kolejne obciążenia sprawią, że utrzymanie takiej infrastruktury będzie jeszcze bardziej kosztowne. Powiem tylko, że każda złotówka zainwestowana w rozwój szybkiej sieci już po roku się zwraca i generuje dodatkową złotówkę do PKB. Dlatego sądzę, że pomysły nałożenia nowych podatków są propozycjami krótkowzrocznymi.

Co ciekawe, pomysł Ministerstwa Finansów na opodatkowanie kabli jest sprzeczny z wytycznymi Europejskiej Agendy Cyfrowej, a także… z rządowym planem budowy internetu szerokopasmowego. No ale skoro – jak obliczają analitycy – do wzięcia jest nawet około 400 milionów złotych rocznie, to plany zawsze można zmienić…

Gorzej, że – jak uważa Wacław Iszkowski z Polskiej Izby Informatyki – ta zmiana przyniesie głównie szkody:

Opodatkowanie od kabla to nic innego, jak tylko większy fiskalizm, który dodatkowo obciąży samorządy lokalne. Wyrządzi to więcej szkody niż pożytku, ponieważ samorządy, które mają ściśle określone i zbilansowane środki, w chwili wprowadzenia podatku od kabla, zmuszone będą przekazać pieniądze na internet, a zrezygnować z rzeczy ważniejszych.

W rezultacie może skończyć się na tym, że po wprowadzeniu dodatkowego podatku część samorządów… zrezygnuje z planów wprowadzania szybkiego internetu na własnym terenie. Cóż, jeśli jeszcze udałoby się skłonić te samorządy, które już internet szerokopasmowy wprowadziły, do jego likwidacji, sukces programu równania szans i zapobiegania cyfrowemu wykluczeniu można by uznać za kompletny.

Zdjęcia kabla, biegnącego laptopa i muru pochodzą z serwisu Shutterstock.