Windows Phone 8.1

Windows Phone 8.1

Windows Phone nie jest Windowsem. Wiem, że to ten sam kernel, podobne narzędzia developerskie i technologie, ale używa się go całkowicie inaczej niż Desktopowej odmiany. Desktopowy Windows jest wielki, zawiły, skomplikowany, nispójny, wymagający – jednym słowem: nie dla mnie, starego, prostolinijnego, minimalistycznego linuksiarza. Całe podobieństwo Windows Phone do dużego Windows kończy się na użyciu kafelek. Windows Phone jest lekki, spójny, dość oryginalny i zdecydowanie bardziej bezobsługowy.

Jest to system który lubię.

Używam go na stałe od wersji 7.5 i, choć nie jestem bezkrytyczny, jestem już skutecznie przywiązany. Posiadam już 3-ci telefon z mobilnymi okienkami – w tym samym czasie Windows 8.x przez dysk mojego laptopa przewijał się parokrotnie i zawsze kończyło to się sformatowaniem partycji ze zdegustowania. Te dwa systemy tworzą dwa różne teamy i to widać. WP jest zrobiony od 0, Windows 8 to pudrowanie starca. Ale do rzeczy…

Developer Preview dla każdego. Że jak…?

Chesz Windows Phone 8.1 na swojej Lumii? Nic prostszego – rejestrujesz się w Windows Phone AppStudio, instalujesz aplikację z Windows Marketplace, instalujesz 2 aktualizacje et voila! Do tej proy wszelkie oprogramowanie Microsoftu kojarzyło się z godzinami spędzonymi nad żmudnym procesem instalacji – tutaj jest cąłkowicie odwrotnie. Nie trzeba mieć żanych płatnych subskrypcji czy nawet komputera z desktopową wersją Windows. Przez to Windows staje się bardziej dostępny, jest bardziej otwarty. Spróbujcie znaleźć betę Androida na swoje Nexusy… 😉

Nie ma też znaczenia to jaki posiadasz telefon – ważne by był z Windows Phone 8.0. Nie ważne czy jest to skromniutki HTC 8S, który oficjalnego wsparcia dla 8.1 zwyczajnie nie dostanie, czy jest to Lumia 1520. W ten sposób MS wyprzedza Androida o lata świetlne, jeśli chodzi o sposób aktualizacji. Nie możliwe? A jednak…

Wyrównywanie szans

Windows Phone 8.1 nie jest jakimś cudem. Nie jest piękny. Jest intrygujący, przynajmniej gdy widzi się go pierwszy raz. Nie jest też we wszystkim najlepszy. Niemniej najnowszy update pokazuje, że wysiłek i miliardy wpakowane w development i promocję nie idą na marne. Marketplace nadal ma braki, ale nadgania i jak ktoś nie jest zbyt wybredny, to będzie więcej niż zadowolony z jego zawartości. Bardzo istotną “nowością” jest Action Center , czyli znane z innych mobilnych OSów centrum powiadomień. Nie ma tutaj zbytnio czego opisywać, gdyż jest to implementacja rozwiązania, które od początku powinno znaleźć się w tym systemie.

Więcej opcji konfiguracyjnych, Cortana, interfejsy współdzielenia danych między aplikacjami – wszystko to jest zaledwie uzupełnieniem funkcjonalności i gonieniem konkurencji. Jednak Microsoft w tym wypadku robi to nadzwyczaj sprawnie. Nie odnoszę wrażenia by coś było robione na wczoraj, żeby dorównać ajfonowi. Rozwiązania, choć inspirowane konkurencją, mają swój charakter i nie wydaje się nam, że mamy do czynienia z betą systemu operacyjnego.

Grzechy nieodpuszczone

Windows Phone momentami jest zwyczajnie brzydki i zagmatwany. Sztandarowymi przykładami tego są Kalendarz i Ustawienia. Kalendarz wygląda jak słabej jakości proof of concept, choć ejst funkcjonalny. Mamy też w nim nowy, bardzo wygodny widok tygodnia.

Ustawienia systemu to jeszcze dłuższa lista nieuporządkowanych i pomieszanych pozycji, bez pogrupowania czy piktogramów sugerujących do czego służy dana opcja. Cały Windows Phone wydaje się być małym chaosem informacyjnym. Jeśli łatwo się rospraszasz i cenisz sobie cisze informacyjną – nie polubisz się z Windows albo skutecznie go uciszysz wyłączając wszelkie funkcje powiadamiające na kafelkach.

Z pozytywnych stron – mamy możliwość ustawienia dodatkowego rzędu kafelków – jak na smartfonach z przekątną ekranu niż 5″ – co jednak nie wygląda za dobrze na mojej Lumii 925. Jest też opcja ustawienia własnej tapety, która zostanie pokazana zamiast tła kolorowego tła kafelka. Dojdzie też nowy, personalizowalny ekran blokowania, jednak w Developer Preview jeszcze jest nie obecny.

Nowa koleżanka

Cortana, młodsza kuzynka Siri. Chce być jeszcze zabawniejsza niż jej pierwowzór i bardziej użyteczna niż Google Now. Za jej pomocą nastwisz budzik, zarządzisz swoim kalendarzem i terminarzem, sprawdzisz drogę do najblizszego pubu, a jak ci się zacznie nudzić, to Cortana może ci zaśpiewać czy opowiedzieć suchy kawał (suchary serwuje wyśmienite – Karol Strassburger by się nie powstydził!).

Sam proces rozpoznawania mowy uległ znacznej poprawie, w porównaniu z tym co widzieliśmy w Windows wcześniej. Polecenia są dość sprawnie wykonywane i Cortana nie ma problemów ze zrozumieniem mojego polskiego akcentu. Niemniej jest trochę niegrzeczna, zwłaszcza jak spyta się ją o coś niegrzecznego. Google Now jest tutaj znacznie bardziej poprawne

Tyle pierwszych wrażeń, póki co całkiem pozytywnych. Ale to dopiero pierwsza doba razem. Co będzie dalej – zobaczymy. Na pewno ponarzekam jeszcze nie raz…