Rosyjski Internet zmienia się na gorsze

Rosyjski Internet zmienia się na gorsze

Co się zmieni? Najkrócej możnaby powiedzieć, że wszystko. Po wejściu nowych przepisów w życie każda strona, serwis i usługa internetowa dostępna dla rosyjskich internautów musi przechowywać ich dane na terenie Rosji. W praktyce oznacza to, że jeśli Rosjanie chcieliby dalej korzystać z Facebooka, Google’a, Twittera i tak dalej, to firmy odpowiedzialne za te usługi musiałyby zainwestować w serwerownie na terenie Rosji. To jeszcze nie koniec “nowości”. Jak donosi rosyjski serwis Lenta.ru, gdyby któraś z firm nawet zdecydowałaby się na zainwestowanie w infrastrukturę na terenie Rosji, to udostępnianie danych zgromadzonych w Rosji poza granicami tego kraju byłoby możliwe dopiero po uzyskaniu na to zgody od rosyjskich władz.

Z punktu widzenia rosyjskiego internauty sytuacja wygląda dość nieciekawie. Przypomnijmy, że nie jest to jedyny zabieg mający na celu wprowadzenie o wiele większej kontroli nad rosyjską Siecią. Tamtejsza władza chce podzielić Internet na kilka pakietów, różniących się od siebie zasięgiem (narodowy, międzynarodowy, międzynarodowy w obrębie państw “zaprzyjaźnionych”, etc) i rejestrować rosyjskich blogerów.

Rosjanie całkiem dobrze przygotowują się do nowych, technologicznych zasad. Zamiast korzystać z Google’a, internauci dostali Sputnik.ru, najpopularniejszym serwisem społecznościowym na terenie Rosji od dawna jest VKontakte (którego twórca niedawno opuścił Rosję w nie do końca jasnych okolicznościach), a rosyjskie władze już wkrótce zaczną korzystać z komputerów opartych na rosyjskim procesorze Bajkał. Fani teorii spiskowych twierdzą, że Rosja w ten sposób przygotowuje się do cyberwojny.

Prezydent Rosji, Władimir Putin w wypowiedzi głośno cytowanej przez media stwierdził, że Internet to projekt CIA. Po wycieku danych z NSA, nie wypada bagatelizować tej wypowiedzi. Pytanie tylko, czy wprowadzenie takich restrykcji przez rosyjskie władze jest właściwym rozwiązaniem.

Więcej:cenzuraRosja