Microsoft: tworzy trendy czy goni świat?

Microsoft: tworzy trendy czy goni świat?

Przeglądając opinie użytkowników w sieciach społecznościowych czy komentarze na wielu forach, znajdziemy mnóstwo wypowiedzi, z których wynika, iż Microsoft, Windows, Internet Explorer oraz inne programy giganta z Redmond to produkty tak bardzo nieudane, że ich producent niechybnie zbankrutuje. Negatywny wydźwięk ocen w żaden sposób nie pasuje do stanu faktycznego i osiągniętej pozycji rynkowej Microsoftu. Jak wyglądają fakty? Od czerwca 2013 do czerwca br. Microsoft osiągnął 22 miliardy dolarów zysku, firma sprzedała 36 milionów smartfonów w ciągu kwartału, a ceny akcji software’owego giganta należą do najwyższych na przestrzeni ostatnich 14 lat. Nowy szef Microsoftu Satya Nadella wydaje się doskonale zorientowany w przyszłościowych trendach, a jego doświadczenie dotyczące chmur tylko pomaga w nakreśleniu spójnej wizji rozwoju potężnej korporacji. Owszem, sprzedaż licencji na system Windows do desktopów nie wygląda tak dobrze jak kilka lat temu, ale to nie tyle słabość giganta, co raczej zmiana specyfiki rynku.

Rola tradycyjnych pecetów jako głównych urządzeń służących nam do przetwarzania danych i używania aplikacji maleje na rzecz coraz bardziej dynamicznie rozwijającego się rynku urządzeń mobilnych. W tym przypadku nie da się ukryć, że Microsoft ma problem. Wejście firmy na rynek smartfonów okazało się nieco spóźnione. Windows 8 ze swoim charakterystycznym i odmiennym od wcześniejszych rozwiązań interfejsem dotykowym nie zdobył serc użytkowników. Microsoftowi nie pomaga również zamieszanie związane z domysłami na temat ewentualnej współpracy producenta Windows i amerykańskiej agencji NSA. Jeżeli wierzyć rewelacjom opublikowanym przez Glenna Greenwalda – dziennikarza badającego powiązania z NSA – Microsoft miał udostępnić NSA informacje o użytkownikach pochodzące z szyfrowanej komunikacji realizowanej za pośrednictwem takich usług jak Skype, Outlook.com czy ówczesny SkyDrive (obecnie OneDrive). Doniesienia te stoją jednak w sprzeczności z oficjalnym stanowiskiem firmy, która niejednokrotnie krytykowała politykę NSA i zapewniała, że to bezpieczeństwo użytkowników stanowi dla niej najwyższy priorytet. Trudno się zresztą takiemu stanowisku dziwić – utrata zaufania do produktów Microsoftu i zaimplementowanych w nich procedur chroniących dane mogłaby spowodować odpływ użytkowników indywidualnych, jak też firm, a według prognoz właśnie klienci biznesowi będą coraz ważniejsi.

Klienci biznesowi – złoto XXI wieku

Stary model biznesowy z klasycznym systemem Windows i pakietem Office wciąż działa, a nowości nie przerażają rynku, przynajmniej gdy spojrzymy na ceny akcji Microsoftu od początku XXI wieku aż do teraz. Aktualna wartość jednej akcji spółki z Redmond przekroczyła 45 dolarów – to najwyższy wynik w tym wieku.

Stary model biznesowy z klasycznym systemem Windows i pakietem Office wciąż działa, a nowości nie przerażają rynku, przynajmniej gdy spojrzymy na ceny akcji Microsoftu od początku XXI wieku aż do teraz. Aktualna wartość jednej akcji spółki z Redmond przekroczyła 45 dolarów – to najwyższy wynik w tym wieku.

Peter Burghardt z firmy konsultingowej Techconsult podkreśla, że ani niższa od oczekiwanej popularność systemu Windows 8, ani afera związana z NSA nie zaszkodziły Microsoft owi w relacjach biznesowych. Tylko w ciągu drugiego kwartału 2013 roku Microsoft sprzedał klientom biznesowym produkty za kwotę niemal 14 miliardów dolarów. Siłą napędową software’owego rozwoju są obecnie grupowe licencje serwerowe – wiele przedsiębiorstw już korzystających z systemów Windows woli rozwijać się w dobrze znanym środowisku i dysponować możliwie ujednoliconą infrastrukturą zwłaszcza w warstwie oprogramowania. Jeszcze inne czynniki dostrzega Axel Oppermann, analityk z firmy Avispador. Podkreśla on silniejszą pozycję negocjacyjną Microsoftu w obszarze zdobywania kontraktów dzięki znacznym możliwościom w zakresie dofinansowania nowych technologii i produktów. Mało która firma dysponuje takim potencjałem ekonomicznym i na tyle rozwiniętą infrastrukturą obliczeniową. Microsoft ma centra danych rozmieszczone na całym świecie. Wiele produktów Microsoft u zostało w ostatnich latach skonsolidowanych – można wspomnieć choćby usługę Office 365, oferującą zarówno klasyczne oprogramowanie biurowe, jak i szeroki zakres usług w chmurze.

Od kilku lat notuje się systematyczny spadek sprzedaży komputerów stacjonarnych i laptopów, co automatycznie przekłada się na spadek sprzedaży licencji systemów operacyjnych na te platformy sprzętowe. Jest to jednak równoważone przez znaczny wzrost obejmujący urządzenia mobilne.

Od kilku lat notuje się systematyczny spadek sprzedaży komputerów stacjonarnych i laptopów, co automatycznie przekłada się na spadek sprzedaży licencji systemów operacyjnych na te platformy sprzętowe. Jest to jednak równoważone przez znaczny wzrost obejmujący urządzenia mobilne.

Satya Nadella w otwartym liście do pracowników opublikowanym w lipcu 2014 podkreślił, że Microsoft ma być firmą, która będzie liderem rynku mobilnego i przetwarzania w chmurze. Jeżeli u kogokolwiek – mając na uwadze niezbyt wysoki poziom sprzedaży urządzeń z Windows Phone – pojawił się w tym momencie uśmiech politowania, warto chwilę się zastanowić. W jednej z dwóch dziedzin wymienionych przez Nadellę Microsoft już jest de facto liderem. Konsumentom “bliżej” do Windows Phone’a niż do usług takich jak Microsoft Azure czy Cloud OS, ale to właśnie usługi chmurowe zaliczają się do najbardziej dochodowych przedsięwzięć tego typu na świecie. Stanowią fundament znanych konsumentom usług, takich jak Skype, Bing, Office 365, Xbox Live, OneDrive, Outlook.com. Nadella podkreśla, że żyjemy w świecie, w którym najważniejsze będą: chmura i urządzenia przenośne. Uniwersalne aplikacje, media społecznościowe i Internet rzeczy będą kształtować w najbliższych latach rzeczywistość tak, jak przez ostatnie 20 lat robiły to pecety.

Nie tylko komórki

Udział mobilnego systemu Microsoftu, który wkrótce przestanie mieć w nazwie słowo “Phone”, jest znacznie niższy od udziału różnych wersji Androida czy systemu iOS. Według raportu Gartnera w 2013 roku ok. 78 proc. sprzedanych smartfonów działało pod kontrolą systemu Android, 15,6 proc. przypadło w udziale smartfonom Apple’a, a zaledwie 3,2 proc. to telefony z Windows. Użytkownicy indywidualni wybierają dziś iOS i Androida, ale w przedsiębiorstwach o zakupach decydują nie tyle użytkownicy, co menedżerowie IT, którzy muszą zapewnić spójne i bezpieczne środowisko przetwarzania bez względu na sprzęt, jakim pracownik będzie się posługiwał. W tym momencie, gdy uwzględnimy unifikacyjną politykę Microsoftu i plany korporacji w zakresie powstania jednej platformy aplikacyjnej dla wszystkich urządzeń (komputerów stacjonarnych, laptopów, tabletów i smartfonów – Windows), okazuje się, że zalety mobilnego systemu Microsoftu wynikające z możliwości centralnego zarządzania i integracji z innymi serwerowymi rozwiązaniami danej firmy będą decydować o wyborze platformy mobilnej. Menedżer IT nie zwraca uwagi ani na modę, ani na trendy konsumenckie – jego zadaniem jest zapewnienie firmie optymalnych rozwiązań pozwalających efektywnie korzystać z pełnej infrastruktury informatycznej. Silnie pofragmentowana platforma mobilna Google’a (mnóstwo wersji Androida o różnej funkcjonalności, liczne przeróbki – à la cyanogenmod – wątpliwości co do bezpieczeństwa niektórych aplikacji wynikające również z otwartości platformy, kłopoty ze spójną aktualizacją różnych wersji systemu itp.) czy szczelnie zamknięta i ograniczona wyłącznie do drogich urządzeń mobilnych platforma Apple’a wypadają w tym przypadku gorzej od zamkniętej, ale integrowanej ze wszystkimi rozwiązaniami Microsoftu (systemy stacjonarne, chmury itp.) platformy mobilnej Windows.

W wielu przedsiębiorstwach znikająca z rynku biznesowa platforma BlackBerry zastępowana jest właśnie rozwiązaniami opartymi na mobilnej wersji Windows. Oprócz zalet wynikających z łatwiejszego zarządzania spójną flotą urządzeń pracujących z tym samym systemem operacyjnym, nie można pominąć czynnika ekonomicznego. Smartfony z systemem iOS są po prostu drogie, natomiast w przypadku tańszych smartfonów restrykcyjna systemów (Office do iPadów), oferowanie aplikacji w modelu freemium (milion pobrań od momentu udostępnienia narzędzi biurowych w tej formie) – to tylko część przykładów dowodzących, że konsumenci przekonują się do chmury. Migracja firm następuje nieco wolniej, przy czym hamulcem często okazuje się regionalizacja i przywiązanie do własnych danych – po prostu firmy lubią wiedzieć, gdzie znajdują się ich dane, i chcą je mieć pod ścisłą kontrolą. Dla wielu przedsiębiorstw z Polski czy Niemiec to, że Microsoft ma swoje centra danych również w Europie (oficjalnie znane są dwie lokalizacje: Dublin, Irlandia, oraz Amsterdam, Holandia), jest niewystarczające.

I choć usługodawca przekonuje o wyjątkowo restrykcyjnych standardach bezpieczeństwa, spełniających nawet najostrzejsze wymogi, gwarantuje dostępność usługi całą dobę we wszystkie dni w roku, to firmy wciąż wolą jeszcze poczekać. Peter Burghardt podkreśla, że zupełnie inaczej wygląda sytuacja w Stanach Zjednoczonych, gdzie z racji fizycznej obecności centrów danych na terenie tego kraju obserwuje się znacznie mniejsze wahania przed migracją do chmury. Niemniej globalne zarządzanie i zunifikowane przetwarzanie danych niezależnie od platformy, to bardzo prawdopodobna

przyszłość cyfrowego społeczeństwa. Microsoft widzi ten trend bardzo jasno i zmierza w tym kierunku, a Amazon, Apple czy Google mogą się wiele od giganta z Redmond nauczyć.