Microsoft Surface Pro 4: Komputer, który jest tabletem

Microsoft Surface Pro 4: Komputer, który jest tabletem

Chociaż koncepcja urządzeń konwertowalnych liczy sobie niemal dekadę, pomysł, żeby jako punkt wyjścia potraktować tablet narodził się dopiero na fali popularności tej kategorii sprzętu. Szybko jednak okazało się, że problem wykracza poza banalny brak fizycznej klawiatury, ograniczający szybkość i wygodę wprowadzania tekstu. Tabletowe systemy operacyjne nie były zaprojektowane do wygodnego zarządzania plikami, nie umiały obsłużyć podłączanych peryferiów, nie radziły sobie z wprowadzaniem tekstu w różnych językach, układami klawiatury, wreszcie nie potrafiły poradzić sobie z obsługą wielu zadań na raz. Problemem bywała też zbyt mała wydajność czy za mały ekran. Nic dziwnego – tablet to urządzenie, które choć technologicznie jest powiększonym smartfonem, w praktyce ma od tych szalenie uniwersalnych kieszonkowych centrów obliczeniowych znacznie miej praktycznych zastosowań. Użytkownicy oczekują od tabletów wygodnego przeglądania stron WWW, czytania książek i komiksów, oglądania filmów i korzystania z mediów socjalnych w zaciszu własnego salonu: wszystko to jednowątkowe działania wymagające dobrego ekranu, przyzwoitej wydajności i klawiatury, na której da się wpisać “Wow, człowieku! To było epickie! LOL!”.

Komputery z kolei, żeby można było powiedzieć o nich, że dobrze spełniają swoją funkcję muszą być w stanie zapewnić użytkownikowi nie tylko możliwość wygodnej edycji dużych porcji tekstu, ale też sprawne zarządzanie plikami, ich otwieranie i edycję, nie tylko szybki dostęp do informacji zgromadzonych pochodzących z różnych źródeł – maili, raportów w PDF-ach, prezentacji, danych ze stron WWW – ale przede wszystkim, możliwość łatwego łączenia ich i opracowywania. To wymaga wydajności, ale też bardzo sprawnego multitaskingu i możliwości otwarcia wielu okien jednocześnie, do czego z kolei niezbędny jest duży ekran. Dobry komputer musi móc dużo więcej, niż dobry tablet.

Nic dziwnego, że pierwszą udaną hybrydą okazał się komputer przystosowany do tego, żeby służyć także jako tablet.

Czwarty raz – tak samo, tylko lepiej

Surface Pro 4 to – jak łatwo zauważyć – czwarte wcielenie komputera-tabletu firmy Microsoft. Chociaż nie jest pierwszym, który można uznać za udany, jego poprzednicy dowodzą jak trudne okazało się wyzwanie, którego podjął się Microsoft.

Surface Pro 4 jest bardzo podobny do swojego poprzednika. Tak samo jak wcześniejszy model jest wykonany z lekkich stopów aluminiowo-magnezowych, współdzieli z nim ten sam projekt oraz tą samą długość i szerokość jest jednak zauważalnie cieńszy i wyraźnie lżejszy. To bardzo istotne zmiany, ponieważ oba te parametry najbardziej kontrastowały z tym, do czego przyzwyczaiły nas topowe tablety z procesorami ARM i systemem Android. Surface wciąż pozostaje grubszy od części z nich i cięższy od ogromnej większości, jednak biorąc pod uwagę rozmiar jego ekranu, zestaw portów oraz wydajność ta różnica jest absolutnie uzasadniona.

Bez zmiany pozostał element niejako identyfikujący Surface’a – jego odchylana do tyłu podpórka, która tak jak w wersji Pro 3 może być blokowana w dowolnej pozycji, umożliwiając dobranie najwygodniejszego kąta ustawienia urządzenia, w więc i ekranu względem podłoża. Również tak, jak w poprzedniej wersji pod płytką podpórki znajduje się gniazdo kart microSD, zaś na prawym boku obudowy gniazdo USB 3.0, złącze mini DisplayPort i dedykowane, magnetyczne złącze ładowania. Na górze obudowy znajdziemy włącznik oraz zintegrowany przycisk głośności, a na lewej krawędzi – gniazdo audio. Słowem, wszystko dokładnie tak, jak u poprzednika. Bez zmiany zostawiono też magnetyczne przyłącze klawiatury, jednak sama klawiatura przeszła kilka sporych zmian. O tym jednak za chwilę, a na razie zajmijmy się wydajnością.

Komputer w przebraniu

Tak jak pisałem na wstępie, Surface Pro 4 to komputer. Jeśli ktokolwiek miałby co do tego wątpliwości, wystarczy że spojrzy na dane techniczne: procesor Intel Core i5 6300U należy do wydajnej, choć energooszczędnej linii Core, dysponuje wbudowaną kartą graficzną HD graphics 520, a partneruje mu 8 GB pamięci RAM i szybki dysk SSD M2 256 GB. Pod względem mocy obliczeniowej stawia to sprzęt Microsoftu w jednym rzędzie z wydajnymi ultrabookami, które ważą jednak średnio około 1,4 kg i zdecydowanie powyżej komputerów z procesorami Core M – wciąż, mimo zastosowania superenergooszczędnego CPU i pasywnego chłodzenia cięższymi od Surface’a. W naszych testach Pro 4 wykazał się wydajnością powyżej średniej dla kategorii ultrabooków we wszystkich benchmarkach syntetycznych, nie ma więc najmniejszych wątpliwości, że naprawdę jest w stanie zastąpić komputer każdemu, kto nie traktuje peceta jako maszyny do gier lub stacji roboczej do obróbki wideo.

Surface jest wyposażony w system aktywnego chłodzenia, który jednak podczas typowego użytkowania nie włącza się praktycznie nigdy. Kiedy już jednak się włączy, emituje dość wysoki, jednostajny szum, który w cichym otoczeniu jest męczący nawet na krótszą metę.

Ceną niskiej wagi i niezwykle małej grubości w połączeniu z opisaną wyżej wydajnością jest niższy niż średnia wśród ultrabooków czas pracy na baterii. Niższy nie oznacza jednak niski – obciążony kilkunastoma otwartymi stronami, aplikacją pocztową, edytorem tekstu i arkuszem kalkulacyjnych, z uruchomionym streamingiem muzyki i działającymi w tle komunikatorami Surface Pro 4 jest w stanie zapewnić użytkownikowi nieco ponad 8 godzin rzeczywistej pracy. To o 1/3 mniej, niż może zaoferować Dell XPS 13″ (wersja bez dotykowego ekranu), ale wciąż więcej, niż większość z nas potrzebuje. Warto wspomnieć o tym, że zasilacz Surface Pro 4 jest mniejszy i lżejszy niż większość zasilaczy ultrabooków, a w dodatku jest wyposażony w złącze USB, uwalniając nas od konieczności zabierania ze sobą ładowarki do smartfonu.

Świetny ekran, lepszy rysik

Mimo zachowania dokładnie takich samych jak w Surface Pro 3 wymiarów obudowy, najnowszy tablet-komputer Microsoftu ma ekran większy od swojego poprzednika o 0,3″. Niewiele? Na papierze owszem, jednak w trakcie użytkowania ta różnica daje się bardzo łatwo odczuć. Podobnie zresztą jak fakt, że węższa ramka ekranu daje teraz mniej miejsca na palce podczas używania Surface’a jako tabletu… Cóż, coś za coś. Rozdzielczość 2736×1824 pikseli sprawia, że obraz na ekranie hybrydy jest idealnie ostry. Wyświetlacz jest zresztą jedną z najmocniejszych stron urządzenia: bardzo wysoka jasność oraz szeroki zakres i wierne odwzorowanie kolorów sprawiają, że praca z tym ekranem to prawdziwa przyjemność.

Microsoft od początku wyposażał swoje tablety linii Surface w digitizery działający w technologii N-Trig, preferując je nad dominujące na rynku rozwiązania firmy Wacom. Niestety, różnica na korzyść tych ostatnich była do tej pory bardzo duża i chociaż Surface Pro 3 dobrze nadawał się do prowadzenia notatek, tablety serii Galaxy Note (wykorzystujące digitizery Wacoma) biły go na głowę jeśli chodzi o wygodę i precyzję rysowania. Sytuację poprawiło wprowadzenie w Surface Pro 4 nowej, precyzyjniejszej wersji digitizera i rysika, który rozpoznaje 1024 poziomy nacisku. Do tego doszły zmiany w pokryciu ekranu i czubku rysika owocujące lepszym wyczuciem ruchu (poprzedni rysik dawał wrażenie ślizgania się po ekranie) i hybryda Microsoftu wreszcie może nawiązać walkę z rozwiązaniami konkurencji także jeśli chodzi o rysowanie. Drobiazgiem, który zmienił na lepsze komfort użytkowania rysika w sposób nieproporcjonalny do wielkości wprowadzonej innowacji jest dodanie magnetycznego mocowania na lewej krawędzi obudowy. Przyczepiony tam rysik trzyma się pewnie a zarazem jest cały czas pod ręką – dzięki temu zacząłem używać rysika pięć razy więcej i częściej, niż kiedy pracowałem na Surface Pro 3.

Klawiatura – wreszcie naprawdę świetna

Elementem, który w przypadku urządzenia hybrydowego takiego jak Surface jest niezmiernie ważne jest klawiatura. Projektując model Pro 4 Microsoft zachował koncepcję, która tak dobrze sprawdziła się w przypadku jego poprzednika. Mamy więc klawiaturę stanowiącą jednocześnie osłonę ekranu, mocowaną za pomocą dwupunktowego, magnetycznego systemu mocowania pozwalającego używać klawiatury w dwóch pozycjach: płasko na podłożu albo przyczepionej pod kątem do jednostki centralnej. Magnesy trzymają klawiaturę pewnie i mocno, jednak najważniejsze jest to, jak się na niej pisze. Napiszę to od razu: to jedna z najwygodniejszych klawiatur, jakich zdarzyło mi się używać, ustępująca jedynie najlepszym – klawiszom ThinkPadów oraz Macbooków. Wyspowe przyciski są oddalone od siebie dokładnie o tyle ile trzeba, żeby palce nie trafiały przypadkiem w sąsiadów, a ich skok jest doskonale dobrany, dostatecznie miękki z właściwą porcją oporu i świetnie wyczuwalnym klikiem.

Na nagrodę Nobla zasługuje pomysł, żeby przycisk Fn zmieniający działanie klawiszy funkcyjnych działał tak, jak CapsLock, czyli był włączany i wyłączany. Dzięki temu ktoś taki jak ja, kto notorycznie używa do nawigacji po systemie klawiszy F2, F4, F9 czy F5 może korzystać z kombinacji z nimi bez konieczności wciskania za każdym razem jeszcze jednego przycisku. Obraz ideału psuje nieco brak dedykowanych klawiszy do regulacji podświetlenia ekranu (można to robić kombinacją [Fn+Del / Fn+Backspace]) oraz faktem, że przycisk spacji jest o pół klawisza dłuższy niż w typowej klawiaturze, przez pierwszy okras używania przyczyniając się do błędów podczas wprowadzania polskich znaków.

Zaskakująco dobry jak na klawiaturę mobilną okazuje się touchpad, który jest duży i wygodny, obsługuje gesty i ma gładką i śliską, bardzo wygodną w użytkowaniu powierzchnię.

PODSUMOWANIE:

Na Surface Pro 4 nie należy patrzeć jak na tablet mający zastąpić komputer. To raczej świetny komputer, który bez większych problemów jest w stanie zastąpić tablet we wszystkim, do czego takowego używamy. Doskonale sprawdza się w roli jedynego komputera i zarazem jedynego tabletu, dodatkowo dzięki rysikowi umożliwiając wykonywanie ręcznych notatek oraz wygodne prace graficzne. Szkoda, że nie jest bardziej przystępny cenowo, ale wciąż kosztuje dużo mniej, niż wysokiej klasy ultrabook i topowy tablet, które jest w stanie zastąpić.