Vuvuzela: alternatywa dla sieci Tor oparta na… spamie

Vuvuzela: alternatywa dla sieci Tor oparta na… spamie

O połączeniach wewnątrz sieci czy też systemu Tor, słyszał każdy, kto choć trochę interesuje się internetem. Mniej osób miało rzeczywiście do czynienia z tym sposobem komunikacji, a wśród tej mniejszości tylko część zrobiła to z czystej ciekawości. Dla innych, m.in. sprzedawców narkotyków czy broni, to “podstawowe narzędzie pracy”. Jakby jednak tego nie oceniać, Tor jest i rzeczywiście działa, zapewniając (względną) anonimowość swoim użytkownikom i zapobiegając różnym metodom śledzenia ruchu w sieci poprzez wykorzystanie wirtualnej sieci i tzw. ruterów cebulowych.

Tymczasem projekt o nazwie Vuvuzela, zaproponowany przez zespół naukowców z MIT, bazuje na prostszym rozwiązaniu: maksymalnym wydłużeniu łańcucha połączeń (serwerów) pomiędzy nadawcą a odbiorcą informacji, a równocześnie na schowaniu tejże informacji pod narastającą z każdym połączeniem górą fałszywych treści, szumu i spamu.

Rezultat, jak twierdzą twórcy projektu, jest jednak podobny – instytucje zajmujące się śledzeniem ruchu w sieci nie są w stanie wyśledzić, jakie strony internetowe oglądaliśmy albo jaką wiadomość przesłaliśmy. Jedyne, co nadal pozostaje możliwe do wyśledzenia, to całkowita liczba użytkowników podłączonych do tego systemu i liczba użytkowników od niego odłączonych.

Minus? Przede wszystkim szybkość połączeń. Podczas symulacji działającej sieci Vuvuzela z milionem podłączonych użytkowników (im więcej, tym bezpieczniej) udało się z powodzeniem przesyłać około 15 tysięcy wiadomości na sekundę, ale z opóźnieniem sięgającym 44 sekund. Co za tym idzie, taka sieć rzeczywiście sprawdzi się podczas przesyłania wiadomości, maili, ale już surfowanie po stronach internetowych jest z praktycznego punktu widzenia niemożliwe.