Ty też płacisz piratom?

W ubiegłym roku piracki handel w naszej części sieci wzrósł o 150 milionów złotych. Największą popularnością cieszą się “ukradzione” e-booki, skany książek i kinowe filmy, nagrane z ekranu kamerą. W ten sposób z kultury korzysta co drugi polski internauta.
Ty też płacisz piratom?

Kupowanie w internecie utworów nie zawsze wspiera twórców (fot. Deloitte)

Według raportu firmy Deloitte, opracowanego na zlecenie Stowarzyszenia Kreatywna Polska, wydatki Polaków na nielegalne treści dostępne w sieci wzrosły o 150 milionów rok do roku. Największą popularnością cieszą się pirackie e-booki oraz audiobooki, a także treści wideo. To zaskakujące, ale rynek serwisów streamingowych wciąż jeszcze w Polsce raczkuje. Platformy oferujące legalne filmy i seriale, Showmax oraz Netflix, mają łącznie nie więcej niż 300 tys. subskrybentów. Jednocześnie według badania Gemius/PBI serwisy VoD są odwiedzane przez miliony użytkowników. Niekwestionowanym liderem jest cda.pl, który w grudniu ubiegłego roku zgromadził łącznie 7,5 miliona widzów.

Polacy bardzo chętnie korzystają z serwisów VoD (fot. Gemius)

Dlaczego wolimy płacić piratowi zamiast korzystać z legalnych źródeł? Jednym z czynników jest, co zaskakujące, niewiedza internautów. Wielu osobom wydaje się , że jeśli za coś płacą, to musi być to legalne, a ich pieniądze trafią do twórców. Tymczasem bardzo często jest tak, że opłata jest pobierana np. za umożliwienie transferu lub szybszy transfer i nie ma nic wspólnego z zapłatą dla twórcy. W tens sposób na cudzych utworach zarabiają nieuczciwi dystrybutorzy. Innym powodem może być praktycznie nieograniczona dostępność treści oraz szybki dostęp, czego nie zapewniają platformy streamingowe. Często chcąc obejrzeć tytuły różnych wydawców, widzowie zmuszeni są do korzystania z kilku platform, co sprawia wrażenie ubogości oferty w porównaniu z przeglądarką internetową i znacząco podnosi koszt.

Netflix stał się realną alternatywą dla tradycyjnej telewizji w USA (fot. statista.com)

Sytuacja na Zachodzie jest inna. Na przykład w St. Zjednoczonych skala piractwa znacznie się zmniejszyła. Amerykanie zrezygnowali z torrentów i telewizji kablowej na rzecz Netflixa. Według badania Leichtman Research, w pierwszym kwartale 2017 roku po raz pierwszy liczba użytkowników Netflixa była wyższa niż liczba abonentów sieci kablowej w USA. W Polsce Netflix nie cieszy się jednak aż taką popularnością. Być może produkcje tej sieci nie wpasowują się tak w gust Polaków. Trochę lepiej radzi sobie rodzimy Showmax, który pokazuje, że z sukcesem może konkurować z międzynarodowym gigantem. Oczywiście, sytuacja może się zmienić, gdy zostanie opublikowany pierwszy sezon serialu “Wiedźmin” produkcji Netflixa. W zeszłym roku polskie filmy takie jak “Pitbul” czy “Wołyń” sprawiły, że do kin poszło najwięcej Polaków od 2011 roku. Czy w takim razie możemy liczyć na  zmniejszenie skali piractwa na rzecz korzystania z rodzimego serwisu filmowego? Trudno orzec, bowiem zjawisko ma związek nie tylko z ofertą filmową, ale także z mentalnością naszego społeczeństwa.

Firma Deloitte szacuje wartość pobranych nielegalnych treści na 3 miliardy zł (fot. Deloitte)

O ile jednak wymieniona w raporcie kwota 900 milionów zł wydaje się realną stratą dla branży medialnej, o tyle oszacowanie, że PKB jest mniejsze z tytułu piractwa o 3 miliardy zł wydaje się nadużyciem. Przecież nie wszyscy użytkownicy korzystający z nielegalnych treści w sieci byliby gotowi zapłacić za bilet do kina, teatru czy do filharmonii. Twórcy muszą nauczyć się odpowiadać na potrzeby widzów i czytelników w podobny sposób, jak to robią nielegalne serwisy udostępniające ich treści. Raport wyraźnie pokazuje, że w portfelach Polaków jest 900 milionów, o które warto powalczyć. Tylko trzeba się trochę postarać. | CHIP