Ministerstwo Cyfryzacji chce walczyć z mową nienawiści i fake newsami

W wypadku gdyby jednak serwisy decydowały się blokować konta swoich użytkowników, według proponowanych przez Ministerstwo Cyfryzacji rozwiązań będą oni mogli w ciągu 24 godzin zgłosić sprawę do sądu. Będzie on miał dobę od wpłynięcia wniosku na rozstrzygnięcie sporu pomiędzy administracją serwisu a użytkownikiem. Takie przyśpieszone sprawy według projektu ustawy, będą zgłaszane i rozpatrywane drogą elektroniczną. Użytkownicy będą mogli również zgłaszać przypadki fałszywych informacji oraz tzw. “mowy nienawiści”.
Ministerstwo Cyfryzacji chce walczyć z mową nienawiści i fake newsami

Nowe przepisy dotyczą zarówno portali działających na terenie Polski jak i tych zagranicznych, z których korzystają polscy użytkownicy. Według zapytanej przez CHIP-a prezes Fundacji Panoptykon, zajmującej się ochroną wolności i praw człowieka, zmiany w obowiązującym prawie są potrzebne.

Firmy, które dostarczają społeczną infrastrukturę komunikacyjną dla obywateli Polski, powinny działać na podstawie i w granicach polskiego prawa. — ocenia Katarzyna Szymielewicz — Natomiast przepisy, nad którymi obecnie pracuje Ministerstwo Cyfryzacji, niewątpliwie wymagają jeszcze doprecyzowania.

Ministerstwo Cyfryzacji przygotowało projekt nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon uważa, że zmiana przepisów jest potrzebna (fot. Heinrich Böll Stiftung)

Katarzyna Szymielewicz powiedziała nam, że Fundacja Panoptykon nie uczestniczyła w konsultacjach ani pracach nad projektem. Ministerstwo Cyfryzacji zapewnia, że to dopiero wstępna wersja przepisów i analizowane są różne pomysły. Jednym z nich jest zwiększenie uprawnień Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Właściciele serwisów internetowych mieliby współpracować z prezesem tej instytucji.

Przepisy wprost odnoszące się do KRRiT w projekcie, który wyciekł do mediów, nie przewidują żadnych twardych kompetencji dla tego organu, typu sankcje czy dyrektywy programowe. KRRiT ma pełnić rolę “miękkiego” regulatora, który pomaga wypracować dobre praktyki. — zaznacza prezes Fundacji Panoptykon – Nie jest to zły kierunek, ale wolelibyśmy, żeby taką rolę pełnił inny organ, choćby UKE. Włączanie organu politycznego, takiego jak KRRiT, do szeroko pojętej regulacji Internetu to niebezpieczny pomysł.

Rozwiązania, które wyciekły do mediów z Ministerstwa Cyfryzacji, to głównie odpowiedź na brak możliwości odwołania od decyzji administratorów dużych portali internetowych takich jak Facebook czy Twitter. Jednak proponowane przepisy są nieprecyzyjne i mogą doprowadzić do sytuacji, w której administratorzy i moderatorzy serwisów będą mieli związane ręce i nie będą mogli usuwać komentarzy naruszających dobre obyczaje. Podobny system od niedawna obowiązuje w Niemczech, o czym pisaliśmy w CHIP-ie. Tam również użytkownicy mogą odwoływać się do sądu w sprawie komentarzy i treści udostępnianych w sieci. | CHIP