Kopanie bitcoinów zabije nas wszystkich

Ludzie na całym świecie masowo wykupują specjalne komputery zwane “koparkami” kryptowalut. Ta rosnąca moc obliczeniowa, znajdująca się w posiadaniu coraz większej grupy osób służy wyłącznie jednemu celowi: obliczaniu kolejnych bloków kryptowaluty. Każda jednostka kryptowaluty, dotyczy to również bitcoina, to niejako “nagroda” za wykonanie szeregu skomplikowanych obliczeń. Problem tylko w tym, że obliczenia te same w sobie nie przyczyniają się np. do poprawy warunków naszego życia w tym sensie, że nie służą – powiedzmy – obliczaniu nowych molekularnych metod leczenia nowotworów, czy rozwiązywaniu trudnych obliczeniowo projektów, których wyniki mogłyby przysłużyć się całej ludzkości.
Energetyka węgolwa

Energetyka węgolwa

Nie. Olbrzymia energia pochłaniana przez rosnące parki maszynowe rozwiązujące kryptograficzne “puzzle” nie służy niczemu pożytecznemu. Fascynaci kryptowaluty ogarnięci istną gorączką złota XXI wieku chcą tylko zaspokoić swoją żądzę posiadania. Tak naprawdę wartość bitcoina nie odzwierciedla żadnej realnej wartości jakiegokolwiek dobra, którego bitcoin mógłby być ekwiwalentem. Bitcoin jest pozbawioną jakiejkolwiek kontroli miarą ludzkiej chciwości, a kosztem jego posiadania ponoszonym przez wszystkich jest coraz większe marnotrawstwo energii.

Mała kopalnia bitcoinów. Ta moc obliczeniowa mogłaby być wykorzystana inaczej (fot. Pinterest)

Pamiętajmy o jednym, istotnym szczególe stanowiącym immanentną cechę każdej kryptowaluty: rosnącą złożoność obliczeniową procedur wymaganych do “wydobycia” kolejnej jednostki. Jak wiemy, aby otrzymać (czy też “wykopać” – jak wolą niektórzy) jednostkę kryptowaluty, trzeba wykonać serię skomplikowanych obliczeń. Przy czym ich trudność stale wzrasta, co oznacza, że wymaga coraz bardziej wydajnych komponentów, coraz większej liczby komputerów, procesorów i kart graficznych, a to z kolei przekłada się na coraz większe zużycie energii. Jak duże?

Alex de Vries, analityk rynku kryptowalut znany też pod pseudonimem “Digiconomist” szacuje, że przy aktualnych cenach bitcoina, dla górników tej krytpowaluty opłacalne byłoby zużyć (właściwsze słowo “zmarnować”) nawet 24 terawatogodziny energii. To mniej więcej tyle, ile w ciągu całego roku zużywa Nigeria, kraj zamieszkały przez 186 milionów ludzi (sic!).

bitcoin
Koszt energetyczny pojedynczej transakcji w BTC jest równoważny energii, która mogłaby zasilić mieszkanie dwuosobowej polskiej rodziny na prawie dwa miesiące.

Obecnie wykonywanych jest ok. 300 tysięcy transakcji bitcoinowych dziennie, biorąc pod uwagę aktualną złożoność obliczeniową, de Vries oszacował również, że pojedyncza transakcja w BTC jest równoważna zużyciu 215 kWh. Alex de Vries zestawił to z danymi dotyczącymi zużycia prądu przez Amerykanów, ale my odwołamy się do naszych polskich statystyk (Amerykanie zużywają energii znacznie więcej). Według statystyk publikowanych przez firmę Tauron, jednego z dostawców energii w Polsce, Średnie, roczne zużycie energii elektrycznej w Polsce dla dwuosobowego gospodarstwa domowego wynosi 1468 kWh. Oznacza to, że pojedyncza transakcja bitcoinowa pochłania tyle energii, ile starczyłoby dwuosobowej rodzinie na zasilanie swojego mieszkania przez 53 dni – niemal dwa miesiące!

Warto zastanowić się także nad śladem węglowym pozostawianym przez napędzaną bitcoinami żądzę. Posługując się w dalszym ciągu statystykami firmy Tauron, pojedyncza transakcja w BTC jest równoważna emisji ok. 1 kg CO2. Dzienny obrót (300 tysięcy transakcji) to zatem 300 ton dwutlenku węgla. Oczywiście ślad węglowy byłby mniejszy, gdybyśmy energię do kopania kryptowalut zużywali ze źródeł odnawialnych, jednak w Polsce gros energii pochodzi z kopalni węglowych. Najgorszego (w sensie środowiskowym) źródła energii.

Pomyślcie, co moglibyśmy osiągnąć, gdyby całą energię wykorzystywaną na obliczanie kryptograficznych wykorzystać w bardziej szczytnym celu? Zostawiam Was z tym pytaniem. | CHIP