Honor 9 Lite i jego możliwości fotograficzne [Test czytelnika]

Istnieje kilka koncepcji wykorzystania dodatkowego aparatu w smartfonach. Honor postawił na chyba najstarszą z nich, wypromowaną przy okazji premiery HTC M8. W skrócie polega ona na tym, że uzupełniający przetwornik (zwykle o gorszych parametrach) nie bierze bezpośredniego udziału w tworzeniu obrazu, a jedynie pozwala dzięki paralaksie na oszacowanie odległości poszczególnych obiektów. Reszta „magii” odbywa się w sferze programowej, gdzie przy wykorzystaniu dodatkowych informacji przetworzeniu ulega obraz z głównej kamery.
honor 9 lite
honor 9 lite

Honor 9 Lite i podwójne aparaty

To czym kilka lat temu mógł się pochwalić jedynie flagowiec, obecnie często trafia do dużo bardziej przystępnych smartfonów, a w wypadku Honora 9 Lite – nawet w podwójnych ilościach.

Teoretycznie przestrzenna mapa obrazu mogłaby posłużyć do wymyślnych transformacji poszczególnych planów, w praktyce najczęściej używa się jej do zasymulowania małej głębi ostrości. W tradycyjnej fotografii efekt wyraźnego rozmycia obiektów znajdujących się poza płaszczyzną ostrości uzyskuje się w sposób naturalny poprzez użycie jasnych długoogniskowych obiektywów. Ich odpowiedniki nie nadają się jednak do sensownej implementacji w płaskich urządzeniach mobilnych.

Honor 9 Lite stara się naśladować profesjonalną lustrzankę po włączeniu „Trybu małej przysłony” (nazwa nie wydaje się zbyt fortunna). Zobaczmy jak radzi sobie z tym zadaniem w obliczu trudnego wyzwania, jakim jest scena z dużą ilością szczegółów. Na początek zdjęcia z ostrością ustawioną na pierwszy plan:

Trudno tu o jakieś poważne zastrzeżenia. Dalsze plany, nieostre nawet bez obróbki, zostają dodatkowo rozmyte, wyraźniej wyodrębniając zasadniczy obiekt. Całość prezentuje się całkiem naturalnie.

Przy ogniskowaniu na nieco dalej położonym kwiatostanie algorytmy łapią zadyszkę:

Intensywne rozmiękczenie pojawia się nie zawsze tam gdzie powinno, gdzieniegdzie go brakuje, brak też stanów pośrednich i w efekcie wyraźne granice obszarów ostrych i nieostrych czynią cały obraz mocno nienaturalnym.

Przeniesienie fokusu na odległy budynek owocuje dużo lepszymi rezultatami:

Delikatne rozmycie drugiego planu miejscami sprawia wrażenie lekko odrealnionego, ale nie rzuca się wyraźnie w oczy, a przy okazji współgra z dodatkowym zmiękczeniem najbliższych obiektów.

Odnoszę wrażenie, że ściśle skorelowany z obecnością podwójnych aparatów tryb „małej przysłony” jest ignorowany w marketingu Honora 9 Lite. Podkreślana jest natomiast obecność trybu portretowego. Jednakowoż w głównej mierze jest on przypadkiem szczególnym tego pierwszego, choć naturalnie wyposażono go dodatkowo w procedurę wygładzania cery. Faktem jest również, że w przeciwieństwie do „małej przysłony” obsługiwany jest przez oba zestawy kamer. Z drugiej jednak strony algorytmy bokeh uruchamiane są jedynie po wykryciu twarzy, nie da się więc uzyskać w trybie portretowym efektownego rozmycia tła przy fotografowaniu dowolnego obiektu.

W wypadku samopstryków można uaktywnić ryzykowną moim zdaniem opcję „Idealne selfie”. Przesadne korzystanie z pewnych jej funkcji, w szczególności z powiększania oczu i wyszczuplania twarzy, prowadzi nieuchronnie do karykaturalnych rezultatów.

Istotnym zagadnieniem przy wykonywaniu selfie jest sposób wyzwalania migawki. Jeśli uznamy tradycyjne dotykanie spustu za niewygodne, do dyspozycji mamy jeszcze inne, bardziej wyrafinowane metody. Moim zdaniem jednak żadna z nich nie gwarantuje dostatecznie skutecznych i powtarzalnych rezultatów. Wykrywanie uśmiechu działa kapryśnie, sterowanie dźwiękiem wymaga nienagannej dykcji i mocnej emisji („Cheese”), a rozpoznawanie wyciągniętej dłoni zawodzi przy słabym świetle lub pstrokatym tle. Sądzę że lepiej już zdać się na samowyzwalacz z małym opóźnieniem.

Honor 9 Lite i HDR

W swoich pionierskich czasach mobilne fotki oddające poszerzony zakres tonalny cieszyły oko większą ilością detali w światłach i cieniach. Początkowo mało komu przeszkadzały efekty działania powstających jak grzyby po deszczu aplikacji, nadmiernie redukujących skoki jasności i nienaturalnie uwypuklających kolory. Od momentu rozpoczęcia implementowania algorytmów HDR w procesorach obrazu (stanowiących część SoC) górę wzięło zdecydowanie bardziej umiarkowane podejście, kładące przede wszystkim nacisk na naturalność zdjęcia. Realizowane bliżej sprzętu HDR ma jeszcze jedną zaletę: radykalnie skraca czas pomiędzy dodatkowymi ekspozycjami, co umożliwia fotografowanie ruchomych obiektów praktycznie bez „duchów”.

Honor 9 Lite zdecydowanie wpisuje się w ten drugi nurt. Oto kilka przykładów, w których z lewej strony pokazywane są zdjęcia zwykłe, w środku z aktywnym HDR, a z prawej uzyskane przy użyciu aplikacji A Better Camera.

Różnice są tu znikome: minimalna zmiana zabarwienia cegieł, lekkie uwypuklenie pewnych partii zieleni i odrobinę więcej szczegółów w cieniach pod drzewami. Aplikacja zewnętrzna w typowy dla siebie sposób przesadnie nasyca kolory i nienaturalnie rozjaśnia najciemniejsze partie (ale też wydobywa tam sporo szczegółów).

Tu HDR jedynie lekko poprawia niebo. Z kolei w okolicach podstawy pnia drzewa pojawiają się jakieś zagadkowe rozjaśnienia. A Better Camera tradycyjnie atakuje cukierkowymi kolorami i przesadnie rozjaśnionymi ciemnymi partiami obrazu.

Tu dochodzi do pewnego paradoksu. W zwykłym zdjęciu automatyka ustaliła nieco dłuży czas ekspozycji i w efekcie cienie są wyraźniej zobrazowane niż w HDR! Drugie zdjęcie broni się mniej przepalonymi światłami i odrobiną nieba, w czym częściowo musiała pomóc również mniejsza ekspozycja. Na trzecim zdjęciu kompletna porażka – brak jakiejkolwiek spodziewanej poprawy w światłach.

Ogólnie rzecz biorąc tryb HDR w Honorze 9 Lite na ogół nie wnosi do zdjęć spektakularnego poszerzenia zakresu tonalnego. Ponieważ niczego też raczej nie psuje, być może dobrą praktyką jest jego permanentne stosowanie w nadziei, że w jakichś szczególnych okolicznościach uda mu się pokazać pazur.

Honor 9 Lite i nocne zdjęcia

Dla miniaturowych matryc w smartfonach prawdziwym wyzwaniem są słabe warunki oświetleniowe. Mając do dyspozycji starszego kuzyna Honora, czyli Huawei P9 Lite, nie omieszkałem porównać ich możliwości w bezpośrednim starciu. Na poniższych przykładach pojawiają się kolejno od lewej zdjęcia z Honora, P9 Lite, a w drugim porównaniu dodatkowo jako ciekawostka – HDR z Honora. W prawym dolnym rogu każdego kadru osadzony jest wycinek w skali 1:1. Pozwala to jak mniemam lepiej ocenić szczegółowość pełnowymiarowych fotek i stopień ich zaszumienia.

Obiektyw w P9 Lite ma nieco mniejszy kąt widzenia, stąd drobna różnica w wielkości obiektów na zdjęciach. Szczegółowość obu aparatów wydaje się bardzo zbliżona. W niektórych partiach fotek Honor zdaje się zauważalnie bardziej szumieć. Lekko pożółkłe kadry z P9 Lite w pierwszej chwili kuszą atmosferą kojarzącą się z nocą, ale ostatecznie to neutralny i trochę jaśniejszy punkt widzenia Honora wydaje się bliższy prawdy.

Honor 9 Lite i panoramy

Aplikacja aparatu w Honorze, we współpracy z czujnikiem położenia, wymusza jedyny słuszny sposób realizacji zdjęć panoramicznych: poziomym ruchem z lewa na prawo. Nie jest to wielka bolączka, choć nie wykluczam sytuacji w których panorama pionowa mogłaby okazać się przydatna. Smartfon może być trzymany zarówno pionowo, jak i poziomo. W tym drugim wypadku „kąt widzenia” panoramy w pionie i jej rozdzielczość będą mniejsze. Śmiem podejrzewać, że graniczne wysokości fotek to 3264 i 2448 pikseli, będące pochodnymi rozdzielczości 8 Mpx. W praktyce dzięki nieidealnemu prowadzeniu telefonu osiągi będą zauważalnie niższe. Honor nie jest przy tym zbyt tolerancyjny i przy zbyt swawolnym kołysaniu przerywa proces kompilowania panoramy przed czasem. Wcześniejsze przerwanie można również wymusić samemu naciskając ponownie spust migawki. Maksymalny kąt obrotu to niecałe 180°. Panoramy warto wykonywać niespiesznie, tym wolniej im słabsze są warunki oświetleniowe. W przeciwnym wypadku mogą wystąpić widoczne ślady rozmycia poziomego. Sklejki nie są idealne, ale z reguły bardzo słabo widoczne.

Oto dwa przykłady panoram.

Smartfon w poziomie
Smartfon w pionie

Podsumowanie

Dla porządku dorzucę kilka informacji uzupełniających. Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że przód i tył Honora wyposażony jest w identyczne pary kamer 13 i 2 Mpx. W istocie jednak występują drobne różnice pomiędzy aparatami głównymi. Przedni ma ogniskową 3,57 mm i aperturę 1/2,0, tylny odpowiednio 3,46 mm i 1/2,2. Obiektyw do samopstryków jest przy tym stałoogniskowy, z płaszczyzną ostrości ustawioną mniej więcej na odległość wyciągniętej ręki. Tak więc fotografowanie lub filmowanie pejzaży przednią kamerą, choć samo w sobie dość niepraktyczne, jest tym bardziej niewskazane.

Tryby tylnej kamery, „małej przysłony” i „portretowy”, ustawiają na sztywno rozdzielczość zdjęć na 8 Mpx. O dziwo portrety z przedniego aparatu zapisywane są tylko i wyłącznie w pełnej rozdzielczości.

Możliwości fotograficzne Honora 9 Lite muszę uznać za więcej niż zadowalające, biorąc przy tym pod uwagę jego cenę. Godnym podkreślenia jest fakt, że fabryczna aplikacja aparatu oferuje intuicyjny i wygodny tryb manualny. Nie jest to częste zjawisko wśród „średniaków”.

Czytelnik: Marek Błaszczyk


Komentarz CHIP-a:

Płaski obiektyw smartfonu nigdy nie zastąpi nam obiektywu lustrzanki, dlatego tryb małej przysłony nie w każdej sytuacji będzie działał idealnie. Tak jak zauważył Pan Marek najlepiej używać go do uwypuklenia dwóch wyraźnych planów – pierwszego lub ostatniego pełniącego rolę tła. Ustawianie ostrości na pośrednich planach to zadanie zbyt trudne dla algorytmów. Nasz czytelnik odkrył także niedostatek, na który nie zwróciłabym uwagi – gest rozpoznawania wyciągniętej dłoni mający wyzwolić spust migawki rzeczywiście nie działa dobrze w gorszym oświetleniu. Wygodniej istotnie jest skorzystać z samowyzwalacza. Co do panoram Pan Marek nie zauważył, że Honor 9 Lite pozwala na tworzenie panoram pionowych – wystarczy nacisnąć ikonkę białej strzałki w lewym górnym rogu by zmienić orientację wykonywanego zdjęcia. | Sylwia Zimowska