Estoński cud informatyczny

W planach Tallinna są z kolei rozwiązania, które spowodują, że właściciele małych i średnich firm w ogóle nie będą musieli kontaktować się z urzędami, a fiskus sam pobierze należne podatki bezpośrednio z kont bankowych zintegrowanych z estońskim systemem skarbowym. Dla kogoś kto styka się z polskimi urzędami, te informacje brzmią jak science-fiction. A jednak niedaleko naszej północno-wschodniej granicy istnieje małe państwo, które prześciga Polskę w dostępie do usług publicznych. Warto zwrócić uwagę na fakt, że powierzchnia Estonii jest tylko niewiele większa od województwa mazowieckiego. Ten bałtycki kraj borykał się na początku lat 90 z takimi samymi problemami okresu transformacji jak Polska. W Estonii również szalała hiperinflacja, państwowa kasa świeciła pustkami, ludzie nie mieli pracy. Mimo to, politykom udało się przekonać społeczeństwo, że warto zainwestować w nowoczesny system informatyczny, który, jak się okazało, zwrócił się po wielokroć. Estończycy są tak przyzwyczajeni do udogodnień, że z usług e-administracji chętnie korzystają nie tylko młodzi, ale także starsi mieszkańcy.
Mapa północno-wschodniej europy z Estonią wyróżnioną jako układ scalony.
Mapa północno-wschodniej europy z Estonią wyróżnioną jako układ scalony.

— Wbrew powszechnemu przekonaniu o kosztowności informatyzacji, władze postawiły na informatyzację, by odchudzić państwo, zmniejszyć wydatki na administrację oraz stworzyć kraj, który będzie nowoczesny nie za 2 czy 5 lat, ale za 15-20. Estonia ma obecnie jedną z najtańszych administracji publicznych — tłumaczy w rozmowie z CHIP-em Kazimierz Popławski, twórca portalu poświęconego Estonii, Eesti.pl. — Odnośnie informatyzacji kraju obowiązuje niepisane porozumienie, każdy kolejny rząd traktuje tę dziedzinę jako priorytet, nie ma pomysłów, żeby cofać cyfryzację. Także społeczeństwo jest do tego stopnia przyzwyczajone do ułatwień, które gwarantuje e-państwo, że politycy mają poczucie ogólnospołecznej potrzeby utrzymywania i rozwijania usług elektronicznych.

https://vimeo.com/112041827

Estonia – usługi publiczne dostępne online

Najbardziej znaną i rozpoznawalną elektroniczną usługą dostępną w Estonii jest głosowanie przez internet. W 2015 roku w ten sposób zagłosowało 30 procent wyborców:

Pierwsza taka możliwość miała miejsce w 2005 roku w wyborach samorządowych — opowiadał w III Programie Polskiego Radia były premier Estonii, Andrus Ansip. — Przez internet zagłosowało wtedy zaledwie 10 tysięcy osób. Natomiast 10 lat później, w wyborach parlamentarnych w 2015 roku, w e-głosowaniu wzięło udział już aż 176,5 tysiąca osób — zaznaczał polityk, który dziś jest wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej i komisarzem ds. jednolitego rynku cyfrowego.

Andrus Ansip, były premier Estonii (fot. Foreign and Commonwealth Office)

Estończycy mogą głosować z dowolnego miejsca i zmienić zdanie w każdym momencie w okresie poprzedzającym zamknięcie urn wyborczych. Warto jednak pamiętać, że e-głosowanie, to tylko jedna z usług  online w Estonii. Mieszkańcy bałtyckiego kraju, nie wychodząc z domu, są w stanie załatwić tak naprawdę każdą sprawę – niezależnie od tego czy chodzi o złożenie deklaracji podatkowej, umówienie wizyty u lekarza, czy zgłoszenie kradzieży. Z kolei osoby, które chcą kupić albo sprzedać ziemię, mogą to zrobić za pomocą systemu e-Land, w którym zarejestrowanych jest ponad milion nieruchomości.

E-rezydencja

Estonia promuje ideę państwa bez granic. Od 2014 roku z części udogodnień jakie oferuje estońska administracja, mogą korzystać też obcokrajowcy. Uruchomiono program tzw. e-rezydencji, dzięki któremu można w prosty sposób zarejestrować działalność gospodarczą w tym kraju. Jednak należy pamiętać, aby przed zdecydowaniem się na taki krok, porozmawiać z doradcą podatkowym. Polska co prawda z Estonią ma podpisaną umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania, ale to gdzie należy zapłacić dany podatek, uzależnione jest od miejsca prowadzenia działalności gospodarczej. Po wypełnieniu odpowiednich formularzy i dokonaniu płatności, przyszli e-rezydenci muszą poczekać około 3 miesięcy na rozpatrzenie podania. Po upływie tego czasu zostaną zaproszeni na rozmowę do ambasady Estonii, gdzie otrzymają swoją kartę e-rezydenta. Jest ona ważna przez 3 lata. Po tym czasie należy ponowić procedurę.

Warto zaznaczyć, że karty czipowe wydawane e-rezydentom nie uprawniają do pobytu na terenie Estonii, ani nie ustanawiają fizycznej rezydencji podatkowej w tym kraju. Taka karta pozwala natomiast podpisywać elektronicznie dokumenty, zakładać firmy w Estonii i korzystać z tamtejszego systemu bankowego. Do tej pory z opisywanej możliwości skorzystało 1200 firm.

E-rezydenci otrzymują karty czipowe ważne 3 lata (fot. Republika Estonii)

Elektroniczne dowody i system X-Road

Kręgosłupem estońskiej e-administracji jest zdecentralizowany system X-Road, który pozwala przekazywać informacje pomiędzy poszczególnymi urzędami. Jak podkreśla Andrus Ansip, budowa tego rozwiązania nie była łatwa:

— Wprowadziliśmy inteligentne dowody osobiste, każdy obywatel otrzymał tzw. cyfrową tożsamość, to była dobra decyzja. Jednak aż 6 lat zajęło wydanie miliona elektronicznych podpisów. W 2007 roku przyjęliśmy zasadę, że państwo ma prawo zapytać obywatela o tę samą informację tylko raz. Oczywiście dajemy urzędom prawo do dalszego wykorzystywania przekazanych informacji. Wprowadzenie tej jednej zmiany uruchomiło na dużą skalę zwyczaj korzystania z e-podpisu. Estończycy w każdym tygodniu używają go ponad milion razy — tłumaczy premier Estonii w latach 2005-2014.

Dzięki temu sprytnemu posunięciu, urzędy zaczęły się ze sobą komunikować za pomocą platformy X-Road, zamiast w każdej sprawie zwracać się do poszczególnych zainteresowanych osób z tymi samymi pytaniami. W efekcie przedsiębiorcy i zwykli obywatele nie muszą tracić czasu w kolejkach oraz wypełniać sterty druków.


Na następnej podstronie piszemy m.in. o rozproszonym modelu estońskiego systemu oraz o firmie Cybernetica.

Estonia – rozproszony system zamiast jednej, centralnej bazy danych

Co ważne, Estonia nie starała się zbudować jednego scentralizowanego systemu, w którym byłyby zebrane z wszystkich rejestrów dane dotyczące każdego obywatela. Takie rozwiązanie ma wiele wad. Główną z nich jest kwestia bezpieczeństwa, ale także trudność z wprowadzeniem rozwiązania na szeroką skalę. Istnieje bardzo wiele instytucji, które przez lata w różny sposób zarządzały danymi. Zunifikowanie ich jest bardzo czasochłonne, o ile w ogóle wykonalne. Te trudności były widoczne, kiedy wprowadzano polski system ePUAP.

Estończycy podeszli zupełnie inaczej do problemu. Zamiast na siłę porządkować publiczne rejestry, rząd zobligował urzędy do komunikowania się ze sobą, nie wnikając w to, jak jest wewnętrznie zorganizowana dana instytucja. Oczywiście w takim wypadku urzędnicy najchętniej odsyłają obywateli od okienka do okienka, co również obserwujemy w Polsce. W Estonii urzędnicy tego robić nie mogą. To rolą danego urzędu jest uzyskanie informacji od innych instytucji publicznych, aby dać precyzyjną odpowiedź zainteresowanemu obywatelowi. W ten sposób powstały procedury, które następnie zautomatyzowano, aby urzędnicy nie tracili czasu na wysyłanie e-maili i dzwonienie.

— Estończycy, rozwijając swoje systemy, stawiali na rozwiązania tanie, ale przy tym efektywne — wyjaśnia Kazimierz Popławski z Eesti.pl. — X-Road nie wymaga budowy megaserwerów przez to, że pozwala na komunikację pomiędzy różnymi podsystemami. Jeśli dana sprawa wymaga weryfikacji, wysłania, odebrania danych z systemów należących do różnych organizacji, zapytania wysyłane są elektronicznieDzięki takiej rozproszonej architekturze e-państwa, koszt jego stworzenia i utrzymania jest relatywnie niski — podkreśla ekspert.

Kontekst geopolityczny

Nie można pominąć faktu, że Estonia, obok Łotwy, jest najbardziej wysuniętą na wschód flanką NATO. Z tego powodu niewielkie państwo żyje z problemem infiltracji ze strony obcych służb wywiadowczych, konkretnie rosyjskich. Dlatego budowany od ponad 20 lat system informatyczny należy traktować też jako element obrony kraju. Estonia nie może sobie pozwolić na rozwiązania zbyt ryzykowne. Z tego względu dane w systemach informatycznych przekazywane są w formie zaszyfrowanej przy pomocy kryptografii klucza publicznego.

Estonia dąży też do tego, aby jej struktury administracyjne dało się w łatwy sposób odtworzyć w przypadku zewnętrznej agresji. Jeszcze nie było takiej konieczności, jednak podobny scenariusz przetestowano już w innej części Europy. Podczas referendum niepodległościowego w Katalonii hiszpański rząd nie był w stanie sobie poradzić z odtwarzanymi w sieci stronami, na których można było znaleźć wyniki głosowania. I to nawet, co opisywaliśmy w CHIP-ie, pomimo wejścia żandarmerii wojskowej do operatora katalońskiej państwowej domeny.

Ambasady danych

Rząd Estonii chce pójść o krok dalej i digitalizuje najważniejsze dane przetwarzane przez administrację publiczną. W ten sposób po ewentualnej agresji zbrojnej, łatwiej byłoby Estończykom budować państwo podziemne i skuteczniej działać nawet pod okupacją. Wie o tym najpewniej i Rosja, o czym świadczą ataki hakerskie, które wiąże się głównie ze wschodnim sąsiadem. 26 września 1996 roku estońska telewizja publiczna poinformowała, że haker Imre Perli stworzył ogromną bazę danych, w której można było wyszukać m.in. adresy i dane finansowe członków estońskiego rządu, w tym premiera. Z kolei 27 kwietnia 2007 Estonia borykała się ze zmasowanym atakiem DDoS. Zablokowane zostały strony estońskiego parlamentu, banków, a także mediów.

— Jeśli przyjrzeć się działaniom estońskiego rządu w kontekście bezpieczeństwa kraju i cyfryzacji, należy wspomnieć o takich działaniach jak przenoszenie krajowych systemów do chmur obliczeniowych oraz tworzenie „ambasad danych”, pierwsza została otwarta w Luksemburgu — zauważa Kazimierz Popławski. — Mają one zapewnić przetrwanie kraju i ciągłość estońskiej państwowości nawet w przypadku wojny, okupacji czy innego ogólnokrajowego kryzysu. Innymi słowy, nawet jeśli jakieś państwo zajęłoby terytorium Estonii, to kraj wraz ze swoimi instytucjami, prawem, systemami itd. przetrwa, działając w chmurach obliczeniowych stworzonych w „ambasadach danych”, tj. centrach utrzymywanych w zaprzyjaźnionych krajach — tłumaczy Popławski.

W lipcu 2017 roku Estonia otworzyła “ambasadę danych” w Luksemburgu (fot. E-estonia.com)

System udoskonalany od ponad 20 lat

Paradoksalnie, ataki hakerskie sprawiają, że estońskie systemy z roku na rok są coraz bezpieczniejsze i mniej podatne na włamania, a rząd reaguje natychmiast po otrzymaniu informacji o zagrożeniu. W listopadzie ubiegłego roku Estonia zablokowała dowody osobiste swoich obywateli z powodu złamania zabezpieczeń szyfrowania, które w nich zastosowano. Estoński rząd po prostu nie ma wyboru i musi inwestować w ochronę danych, aby nie doprowadzić do paraliżu administracji. W efekcie powstają rozwiązania unikatowe na skalę światową, które w przyszłości mogą być wprowadzone z pewnymi modyfikacjami także w innych krajach należących do Unii Europejskiej i NATO.

Rola firmy Cybernetica i Estońskiej Akademii Nauk

Niebagatelne znaczenie dla informatyzacji Estonii ma firma Cybernetica. Była ona odpowiedzialna za powstanie i rozwój kluczowych systemów informatycznych, takich jak podpis cyfrowy, X-Road czy i-Voting. Jeszcze w czasach kiedy Estonia była częścią Związku Radzieckiego, na początku lat 60 XX wieku w ramach Estońskiej Akademii Nauk utworzono Instytut Cybernetyki. Po odzyskaniu niepodległości w 1991 roku rząd Estonii utworzył państwową spółkę Cybernetica AS, która czerpała z doświadczeń naukowców i inżynierów pracujących we wspomnianym Instytucie. W 2005 Cybernetica została sprywatyzowana – udziały w niej przejęły osoby związane ze spółką.

Cybernetica obecnie zajmuje się m.in. systemem Sharemind pozwalającym przetwarzać zaszyfrowane dane bez ujawniania treści wiadomości. Realizuje to za pomocą algorytmów współdzielenia sekretu, których przykładami są protokoły Adi Szamira i George’a Blakleya. Protokoły te wykorzystuje się między innymi w komunikacji pomiędzy satelitami różnych państw, aby unikać kolizji, jednocześnie nieujawniając pozycji na orbicie okołoziemskiej. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby wspomniane protokoły stosować również np. w głosowaniu elektronicznym lub innych usługach realizowanych przez państwo.


Na ostatniej podstronie wspominamy o wykorzystaniu technologii blockchain i o tym, że Polska próbowała użyć estońskiego doświadczenia.

Technologia blockchain

Jedną z metod stosowanych do zapewnienia bezpieczeństwa i integralności informacji przechowywanych we wspomnianych “ambasadach danych” jest technologia łańcuchów blokowych. To zdecentralizowana struktura danych, którą wykorzystują również kryptowaluty. Jej właściwości pozwalają wykryć w ciągu zaledwie kilku sekund próbę fałszerstwa. To też pokazuje różnicę w podejściu do nowych technologii w Estonii i w Polsce. W czasie kiedy polski rząd odcina się od Polskiego Akceleratora Technologii Blockchain, jego estoński odpowiednik opiera kluczowe elementy systemów informatycznych właśnie na tej strukturze danych i prowadzi prace nad jej udoskonaleniem.

Nieśmiałe próby rządu w Warszawie

Polskie Ministerstwo Cyfryzacji za czasów Anny Streżyńskiej wzorowało się na rozwiązaniach wypracowanych w Estonii. Przykładem jest sztandarowy program byłej minister, czyli mDokumenty, który w założeniu miał ułatwić załatwianie najczęstszych spraw urzędowych za pomocą aplikacji mobilnej. W tej chwili widzimy odwrót od tych ambitnych planów. A szkoda, bo przykład Estonii pokazuje, że państwo może być bardziej przyjazne dla obywatela, a przy okazji tańsze. Wystarczy w przemyślany sposób zaprojektować system, który pozwoli na przepływ informacji pomiędzy różnymi podsystemami tworzonymi przez poszczególne ministerstwa i samorządy.

Anna Streżyńska forsowała rozwiązania wzorowane na estońskich (fot. P. Tracz)

Polska cyfryzacja przyśpieszy?

Teoretycznie estońskie rozwiązania da się przenieść na grunt polski. Świadczy o tym fakt, że Finlandia od pewnego czasu również korzysta z estońskiego systemu X-Road. Pomimo różnic, systemy obu tych krajów komunikują się ze sobą. Co więcej, kod źródłowy systemu X-Road jest opublikowany na otwartoźródłowej licencji MIT w serwisie GitHub. Można tam znaleźć także obszerną dokumentację. Nic nie stoi zatem na przeszkodzie, aby podobne rozwiązanie wprowadzić w Polsce czy w innych krajach. Z jednej strony pozwoliłoby to w łatwiejszy sposób tworzyć wspólny cyfrowy rynek, na którym mogliby działać przedsiębiorcy i obywatele państw członkowskich bez sztucznych barier administracyjnych. Z drugiej, takie rozwiązania gwarantują zapewnienie większego bezpieczeństwa państwowym systemom informatycznym.

— Brakuje nam w Polsce debaty jak w skali państwa miałaby wyglądać cyfryzacja — ocenia redaktor naczelny Eesti.pl. — Wszystkie rozwiązania są oderwane od istniejących lub tworzonych systemów, raczej spełniają potrzeby lub zamysł danej instytucji, niż kompletnie i efektywnie rozwiązują dany problem. Ministerstwa i większe instytucje dbają o swoją „autonomię”, cyfryzacja ma niski priorytet tak dla instytucji publicznych, jak i w programach partii politycznych. Cyfryzacja i modernizacja w debacie publicznej znajdują się na odległych miejscach, po bieżących konfliktach politycznych, polityce historycznej, polityce socjalnej itd. Dodać należy, że także stosowanie dostępnych e-rozwiązań często jest ograniczane przez administrację publiczną niechętną nowinkom i traktującą drogę elektroniczną jako nierównoważny sposób załatwienia danej sprawy. Czasami powodem jest także brak umiejętności wśród urzędników — podsumowuje Kazimierz Popławski.

Przykładem tego na co wskazuje Kazimierz Popławski jest fakt, że debata na temat elektronicznego dowodu toczy się w Polsce od około dekady. Kolejne daty wprowadzenia cyfrowego dowodu osobistego są przesuwane. Obecnie mówi się o marcu 2019 roku. A warto pamiętać, że dokumenty z czipem to dopiero początek drogi, jaką przeszła Estonia w cyfryzacji swojego kraju. Poza podpisem elektronicznym na karcie, muszą istnieć usługi i systemy, dzięki którym taki dokument będzie użyteczny obywatelom. Pozostaje nam mieć nadzieję, że polscy politycy zaczną wzorem swoich estońskich kolegów patrzeć w perspektywie dłuższej niż tylko jedna kadencja parlamentu. W przeciwnym razie usługi urzędowe będą na coraz gorszym poziomie względem uciekającego już nawet nie Zachodu, ale i Wschodu. | CHIP