TEST: MSI GS65 Stealth Thin – lekki laptop z GeForce GTX 1070 Max-Q

MSI słynie z laptopów dla graczy. Tajwańskiej firmie należy oddać, że robi je naprawdę dobrze. Sam korzystałem przez dłuższy czas ze świetnego MSI GE73VR Raider (ciekawe promocje na sprzęt MSI znajdziecie tutaj), którego to test możecie przeczytać tutaj. Jeśli mogłem mu coś zarzucić, to pewne braki w mobilności. Z tym, że to jednak była konstrukcja niemal-DTR: 17-calowa, duża, ciężka. Bohater dzisiejszego testu łączy natomiast ogień z wodą: wydajność w grach oraz mobilności. Jest także, chociaż to moje prywatne odczucie, najładniejszym spośród gamingowych laptopów MSI.
TEST: MSI GS65 Stealth Thin – lekki laptop z GeForce GTX 1070 Max-Q

Seria GS jest w ofercie MSI od dawna i przyznaję, że odkąd zetknąłem się z nią po raz pierwszy kibicuję jej z całego serca. Tajwański producent stara się łączyć mobilność i wydajność w grach. Odbywa się to z różną skutecznością, ale wprowadzenie przez NVIDIĘ technologii Max-Q niewątpliwie pomogło osiągnąć sukces, któremu na imię GS65 Stealth Thin. Niestety odziedziczył on po poprzednikach jedną wadę: jest drogi. Acz, przyznaję, że gdybym dysponował luźnymi 10 tysiącami złotych i miał za to kupić laptopa, to nie wahałbym się za bardzo. MSI GS65 Stealth Thin jest bowiem wydajny i mobilny – mógłbym rzec, że to kompletny gamingowy laptop.

Wrażenia zewnętrzne

Obudowa modelu GS65 Stealth Thin została wykonana w zdecydowanej większości z metalu. Plastik stanowi jedynie drobną część w całości, sprowadzając się głównie do, zresztą w bardzo wąskiej, ramki ekranu. Spasowanie elementów jest bardzo dobre i trudno jest znaleźć jakikolwiek fragment niezagospodarowanej przestrzeni czy wyraźne szczeliny. Producent zmienił też nieco kolorystykę. MSI przyzwyczaiło nas bowiem do mieszanki kolorów czarnego i czerwonego, podczas gdy tutaj mamy do czynienia z czernią. Jednak nie po porostu czernią, czernią a lekko opalizującą oraz z elementami takimi jak logo lub pasek biegnący wzdłuż krawędzi pokrywy ekranu w kolorze złotym. Całość prezentuje się przez to dość oryginalnie i trudno posądzić MSI o wtórność. Jest to pierwsza konstrukcja tego producenta cechująca się podobną stylistyką.

Zamknięty GS65 Stealth Thin przypomina raczej komputer biznesowy niż gamingowy. A to głównie za sprawą niewielkich wymiarów, cienkiej obudowy i materiałów użytych do produkcji, które wręcz krzyczą do nas: “klasa premium”. Bo rzeczywiście czuć, że to maszyna dość kosztowna. Obudowę muszę określić jako bardzo solidną. Na nacisk niemal brak reakcji. Nawet na środku pokrywy ekranu nie ma wyraźnych ugięć. Laptop można też swobodnie przenosić za krawędź.

Rozmieszczenie gniazd także pozostaje bardzo rozsądne. Producent postanowił zagospodarować tylną krawędź komputera wylotami powietrza. Znajdziemy je również na obu bokach, blisko zawiasów. W związku z tym przestrzeń do wykorzystania pozostała dość nieduża i MSI wykorzystało ją niemal optymalnie. Mamy do dyspozycji: z prawej strony jedno USB 3.0 typu A, jedno USB 3.1 typu C, mini Display Port, HDMI oraz gniazdo zasilania, zaś z lewej strony dwa gniazda audio (na słuchawki i mikrofon) dwa porty USB 3.0 typu A oraz port LAN. W rozmieszczeniu gniazd można byłoby przyczepić się do tego, że gniazdo zasilania znajduje się zbyt blisko miejsca gdzie najczęściej kładziemy mysz. Gdyby udało się producentowi przenieść je bliżej zawiasu, z pewnością mielibyśmy do czynienia z konstrukcją bliższą doskonałości.

Specyfikacja techniczna czyli bestia w pięknej formie

Gdyby spojrzeć na MSI GS65 Stealth Thin i tylko na podstawie wyglądu próbować określić jego specyfikację, to zapewne większość osób postawiłaby na niskonapięciowy procesor klasy U i, być może, kartę graficzną GeForce MX150. W rzeczywistości wewnątrz znajduje się sprzęt dysponujący zupełnie inną wydajnością. Nie o klasę, a o kilka klas wyższą. Sercem komputera jest bowiem Intel Core i7-8750H, czyli sześciordzeniowa jednostka o naprawdę wysokich możliwościach. Pojemność pamięci RAM wynosi 16 GB (jest to pamięć typu DDR4-2400). Już ten zestaw brzmi dość solidnie, i w zupełności wystarczyłby większości użytkowników. Ale jeśli dołożymy do tego kartę graficzną NVIDIA GeForce GTX 1070 Max-Q to robi się naprawdę ciekawie. Dodatkowo zastosowany w środku nośnik to szybki dysk SSD NVMe 512GB. Więcej o technologii Max-Q NVIDII możecie przeczytać tutaj.

Ekran

Ekran w GS65 Stealth Thin to panel IPS o dobrych parametrach pracy, konkretnie jest to B156HAN08.0, model wyprodukowany przez AU Optronics. Odwzorowanie kolorów palety sRGB sięga tutaj niemal 100% (96,2 %), a maksymalna jasność ekranu to ponad 270 kandeli na metr kwadratowy. Świetne są kąty widzenia i naprawdę niezłe odwzorowanie barw. Częstotliwość odświeżania wynosi 144 Hz, jednak nie uświadczymy tu technologii NVIDIA G-Sync. Jednakże podczas próby grania na zewnątrz, podczas słonecznej pogody, nawet na maksymalnie rozjaśnionej matrycy możemy mieć wrażenie, iż nie widzimy wszystkich szczegółów idealnie. Zresztą jeśli chodzi o granie w terenie to poświęcam temu osobny akapit.

To, co jest najbardziej charakterystyczną cechą ekranu zastosowanego w GS65 Stealth Thin to bardzo wąskie ramki. Przez to właśnie laptop o ekranie 15,6 cala a może pochwalić się gabarytami charakterystycznymi raczej dla konstrukcji 14-calowych. Przy solidnej obudowie ekranu nie ma się też co martwić, że przez wąskie ramki urządzenie będzie narażone na uszkodzenia mechaniczne. Jako miłośnik laptopów o wysokim stopniu mobilności strasznie żałuję, że tego typu rozwiązanie jest tak rzadko stosowane.

Klawiatura, touchpad, głośniki

Klawiatura to jedna z ważniejszych części laptopa gamingowego. Niestety, nie wszystkie konstrukcje tego typu mogą pochwalić się dobrej jakości klawiaturą, ale akurat MSI zwykle mogło ze spokojem patrzeć w tę część recenzji swoich laptopów. Klawiatury dla tajwańskiego producenta laptopów tworzył, i tworzy nadal, producent bardzo doświadczony w dziedzinie klawiatur dla graczy czyli duńskie SteelSeries.

Nie inaczej jest i w tym przypadku, chociaż z racji mniejszych gabarytów całego laptopa mamy tu do czynienia z konstrukcją o nieco innym układzie niż przyzwyczaiły nas konstrukcje takie jak GE63 czy GV62. Klawisze End, Page up, Page down i Home znalazły się na prawej krawędzi, tuż obok klawiszy strzałek. To dość wygodne rozwiązanie, szczególnie jeżeli sporo pracujemy z długimi tekstami. Niestety MSI pozostaje konsekwentne przy umieszczaniu klawisza “\” pomiędzy spacją a prawym Alt. To oczywiście generuje sporo problemów dla osób, które nie porzuciły zwyczaju pisania poprawnie po polsku. Na szczęście w dołączonym przez producenta programowaniu można przypisać temu dodatkowemu klawiszowi działanie identyczne z prawem Alt. Problem rozwiązany.

Samą klawiaturę muszę ocenić bardzo poprawnie. Ma ona charakterystykę zbliżoną, jeśli nie identyczną, z pozostałymi konstrukcjami gamingowymi filmy MSI, czyli z miękkim finiszem klawisza oraz z dość lekkim, niewysokim skokiem. Poza tym możemy oczywiście wyłączyć klawisz Windows, co jest mocno wskazane w komputerach dla graczy.

Touchpad w tym laptopie mógłby być lepszy. Nie chodzi jednak o małą precyzję, bo ta jest na wysokim poziomie, ale o brak wydzielonych klawiszy. W tym przypadku mamy jednak przewagę estetyki nad funkcjonalnością i MSI zdecydowało się zastosować płytkę dotykową zintegrowaną z klawiszami.

Głośniki w laptopach gamingowych zwykle są nieco lepszej jakości niż te stosowane w konstrukcjach do innych zadań. Prawa fizyki są jednak nieubłagane i w sytuacji, w której laptop ma tak cienką obudowę jak MSI GS65 trudno jest liczyć na to, iż będziemy mieć do czynienia z konstrukcją o bardzo donośnych głośnikach. Te zamontowane w GS65 Stealth Thin brzmią ładnie, ale trudno zarzucać im nadmiar mocy. Na szczęście bardziej wymagający gracze i tak zwykle zakładają słuchawki. A w tym przypadku MSI należą się brawa za zachowanie dwóch osobnych gniazd audio – jednego dla słuchawek drugiego dla mikrofonu. W końcu coraz częściej zamiast tego widzimy tzw. porty combo. Te w MSI są dodatkowo pozłacane, a producent całkiem słusznie podkreśla, iż oferują one naprawdę niezłą jakość sygnału. Sprawdziłem to na moich słuchawkach Roccat Khan Pro i muszę przyznać, iż brzmią one lepiej niż na większości spośród testowanych przeze mnie ostatnio urządzeń.

Na następnej stronie o możliwościach i wydajności.


Wydajność – czyli co potrafi cienki laptop gamingowy?

MSI GS65 Stealth Thin jest z całą pewnością pełnoprawnym komputerem dla graczy. Pomimo iż wygląda bardziej jak ultrabook, wydajność komputera należy ocenić bardzo wysoko, zarówno w codziennych zadaniach jak i w tych związanych z grami.

W popularnym benchmarku PCMark 10 (extended test), MSI GS65 Stealth Thin osiągnął niemal 6000 punktów, a szczegółowy wynik zdradza, że komputer właściwie nie ma słabych punktów. Zarówno jego procesor, jak i karta graficzna czy podsystem pamięci masowej sprawdzają się świetnie.

Wynik w PCMark 10 jest naprawdę dobry – MSI GS65 to po prostu bardzo wydajny laptop.

W programie cinebench R15 możemy natomiast łatwo ocenić wydajność samego procesora. Wynik nie jest zaskakujący. Sześć rdzeni i 12 wątków w Intel Core i7 8750H to prawdopodobnie więcej niż potrzeba w większości współczesnych gier.

900 punktów w Cinebench R15 to bardzo dobry wynik, nie tylko jak na mobilny CPU.

Na koniec testów syntetycznych sprawdzany możliwości GS65 Stealth Thin w popularnym 3DMarku. Wysoki wynik nie powinien być dla nikogo zaskoczeniem. Mamy tu przecież do czynienia z wydajnym GPU. Podobnie dobrze wydajność MSI GS65 Stealth Thin została oceniona przez benchmark Unigine Superposition.

3DMark był dla MSI GS65 łaskawy – wynik, którym ten lekki laptop może swobodnie konkurować z niejedną mocną stacjonarką.
Ponad 10 tysięcy punktów w standardowych ustawieniach testu Superposition – nieźle jak na laptopa wyglądającego na ultrabooka.

Testy wydajności w grach są oczywiście kluczowe w przypadku komputera pozycjonowanego jako maszyna dla graczy. Grająca część użytkowników może spać spokojnie: lekki i cienki GS65 Stealth Thin okazuje się być prawdziwą bestią. Wyniki wskazują na to, że MSI GS65 czasem jest odrobinę wolniejszy, a czasem szybszy niż potężny i bardzo wydajny MSI GE73VR. Częściowo to zasługa ulepszonych sterowników, a częściowo mocniejszego procesora.

Benchmark wbudowany w grę “Total War: Warhammer II” symulujący mapę kampanii.
Wynik – bardzo wysoki. Zwłaszcza, że ta gra mocno wykorzystuje nie tylko GPU, ale też procesor oraz nośnik danych.
“Skaven test” w “Total War: Warhammer II” silnie obciąża CPU…
A niewielki laptop MSI radzi sobie z tym testem bez większego problemu.
W “Wiedźminie 3” przy maksymalnych ustawieniach jakości grafiki i z wyłączonym hairworksem, obserwujemy średnio około 50 klatek na sekundę. Najniższe wyniki sięgają 47 klatek.
W Warhammer: Vermintide II średnio uzyskujemy 67 klatek na sekundę, ale w najbardziej zaciekłych momentach szybkość animacji spada do 46 klatek. Trzeba jednak pamiętać, że to jeden z najbardziej wymagających tytułów, do tego uruchomiony w najwyższych ustawieniach jakości grafiki.

Testy przeprowadziliśmy także w “Battlefield 1” (promocja w sklepie) oraz “Wolfenstein II: The New Colossus” (w sprzedaży edycja kolekcjonerska). Pierwszy z tytułów, oferujący mimo upływu dwóch lat od premiery świetną grafikę, uruchomiliśmy w maksymalnych ustawieniach jakości obrazu, uzyskując średnio 90 klatek na sekundę, a minimalnie 71. Wyniki jak zwykle mierzyliśmy na pełnej efektów mapie Amiens. W przypadku drugiej gry także ustawiliśmy co tylko się dało na maksymalny poziom (tryb Mein Leben). Wynik: 84 klatki na sekundę średnio, 76 minimalnie.

Wyniki te świadczą o jednym – różnica względem “pełnego” GeForce’a GTX 1070 jest nieznaczna, zwykle sprowadza się do kilku klatek na sekundę, nigdy nie osiągając wyraźnego dystansu. NVIDIA Max-Q oznacza więc nieco niższą wydajność w grach względem swoich, bardziej popularnych odpowiedników, ale przy tak małej różnicy, korzyść z niższego wydzielania ciepła jest niepodważalna.

Chłodzenie

Spodziewane wartości temperatur osiąganych przez CPU i GPU w tak wąskiej obudowie mogłaby być wysokie. MSI zastosowało jednakże zaawansowany system chłodzenia CoolerBoost Trinity składający się z trzech wentylatorów. I chociaż same podzespoły potrafią pod długotrwałym obciążeniem nagrzać się dość mocno (92 stopnie dla CPU, 86 dla GPU), to ani razu nie uświadczyliśmy zjawiska termalnego throttlingu. Temperatura obudowy pod pełnym obciążeniem nie przekracza 40 stopni w miejscu, gdzie trzymamy dłoń podczas grania. Natomiast najgorętszy punkt to spód obudowy, tuż pod ekranem. Najwyższa zanotowana tam temperatura to 60,5 stopnia.

Dołączony przez MSI program umożliwia m.in.monitorowanie pracy wentylatorów.

Pod długotrwałym obciążeniem MSI GS65 Stealth Thin przestaje być stealth. Zaczyna być nieco mało dyskretny, osiągając około 43 dB. To oczywiście niewiele w porównaniu z testowanym niedawno Razerem Blade 14.

Mobilność plus granie

Skoro mamy do czynienia z komputerem lekkim i służącym do gier naturalnym jest, że pojawi się pytanie o granie w terenie. I chociaż chciałbym tu powiedzieć, że nareszcie mamy sprzęt, który naprawdę się do tego nadaje, to niestety muszę zaprzeczyć. Dlaczego? Otóż głównie dlatego, że ograniczeniem pozostaje bateria. I nie chodzi tu o to, że MSI GS65 ma słabą baterię. Wręcz przeciwnie. Na baterii pracuje, jak zresztą przekonacie się nieco dalej, naprawdę długo. Rzecz w tym, że długi czas pracy na baterii dotyczy tylko mniej wymagających zadań, natomiast tam gdzie niezbędna jest pełna wydajność procesora i układu graficznego bateria ma wyjątkowo utrudnione zadanie.

MSI GS65 pozwala na granie na baterii przez 80 minut, jak dowiedliśmy podczas naszej Akcji L.A.T.O. Dłuższa gra, nawet w średnio wymagające tytuły (“World of Warships”) jest właściwie możliwa, ale zyskamy może 10 minut. Do naprawdę przyjemnego grania niewystarczająca jest także maksymalna jasność ekranu. Ta, chociaż nie jest zła, to nie nadaje się na warunki słonecznego lata 2018. Granie w terenie póki co pozostaje domeną smartfonów i tabletów.

Bateria

Co innego praca w terenie. Laptopy dla graczy rzadko kiedy osiągają naprawdę dobre wyniki jeśli chodzi o czas pracy na baterii. Chociaż oczywiście zdarzają się wyjątki. Jednym z tych wyjątków jest właśnie MSI GS65. Producent podaje, że jego czas pracy na baterii przekracza 8 godzin. Prawie udało nam się osiągnąć ten wynik, chociaż oczywiście wszystko zależy od warunków w jakich komputer pracuje. Wpływ na rezultat może też mieć temperatura.

My testowaliśmy MSI GS65 w warunkach, w których na zewnątrz (i niestety wewnątrz często także) temperatura była nie do zniesienia. W przypadku bardziej zrównoważonych temperatur komputer będzie rzadziej uruchamiał układ chłodzący (tak, te 10 stopni różnicy temperatury powietrza dość łatwo przenosi się na właściwości chłodzenia), a tym samym powinien działać na baterii nieco dłużej. Niemniej jednak trudno zarzucić tu producentowi cokolwiek. MSI GS65 Stealth Thin sprawdza się świetnie jako mobilna maszyna do pracy. Przy przeglądaniu sieci wytrzymał 432 minuty, a podczas oglądania filmów na Netflixie całe 396 minut, czyli niemal 7 godzin!

Dla kogo został zbudowany MSI GS65 Stealth Thin? Przede wszystkim dla osób, które dużo podróżują dużo, pracują zdalnie i często przemieszczają się, ale jednocześnie nie chcą rezygnować ze swojej ulubionej rozrywki jaką są gry, także te najbardziej wymagające. Zamontowany w tej cienkiej obudowie GeForce GTX 1070 Max-Q jest rzeczywiście odrobinę mniej wydajny niż wersja pozbawiona energooszczędnej technologii NVIDII, ale różnica jest właściwie pomijalna i każda gra uruchomiona na MSI GS65 Stealth Thin działa płynnie.

Dodatkowo ten model docenią osoby o nieco bardziej wymagającym guście jeśli chodzi o estetykę, ponieważ nie wygląda on jak typowa maszyna gamingowa. Z tym komputerem możemy spokojnie pójść na spotkanie biznesowe a później, przy tej samej maszynie oddać się swojej ulubionej rozrywce. I chociaż swoją formą niedawno testowany Razer Blade 14 urzekł mnie bardziej, to obiektywnie rzecz biorąc MSI GS65 Stealth Thin jest komputerem znacznie lepszym. Prawdopodobnie nawet najlepszym laptopem gamingowym z jakim miałem do czynienia póki co w 2018 roku. Świetnie wykonany, bardzo wydajny, lekki i mobilny. Czy ma jakieś wady? Niestety tak. Połączenie tylu zalet zwykle słono kosztuje, i nie inaczej jest w tym przypadku. Za testowaną konfigurację trzeba zapłacić ponad 10000 zł. Nie jest to więc model dla przeciętnie zarabiającej osoby, ale raczej swoisty symbol statusu, który w przeciwieństwie do wielu innych komputerowych symboli statusu, jest też w pełni funkcjonalny.