Poniedziałkowa awaria Google to prawdopodobnie cyberatak

Według analityka Ameeta Naika z ThousandEyes Chiny we współpracy z Rosją i Nigerią przechwyciły ruch z Google’a. Wykorzystały w tym celu algorytm BGP, czyli metodę, o której informowaliśmy pod koniec października. Większość tras wyszukiwań danego adresu IP ginęła w centrach danych China Telecom. Zanik trwał 1,5 godziny i dotyczył takich usług jak Google Search, G Suite i Analytics. Doniesienia Ameeta Naika potwierdza też informacja naszego czytelnika, któremu próbowano przejąć konto Google.
Poniedziałkowa awaria Google to prawdopodobnie cyberatak

— 12 listopada doszło do próby przejęcia mojego konta z 3 komputerów z adresem IP z Rosji, Chin i Turcji. Ponadto dostałem wiadomość z kodem weryfikacyjnym Google’a z numer zarejestrowanego w Estonii. Dzwoniono też do mnie z numeru pochodzącego z Cypru — pisze nasz czytelnik.

Ruch z usług Google przez ponad godzinę ginął w Chinach, Rosji i Nigerii (graf. Ameet Naik)

Zawsze warto stosować weryfikację dwuetapową, jak w przypadku naszego czytelnika. Pomimo przekierowania ruchu i prób logowania do serwisu, przestępcy nie byli w stanie włamać się do tak zabezpieczonego konta. Według Google, dane użytkowników nie ucierpiały. Amerykański koncern wszczął też wewnętrzne śledztwo w sprawie cyberataku.

Bardzo możliwe, że poniedziałkowy atak był pokazem siły. To kolejny taki przypadek. W 2010 roku Chiny zablokowały na 18 minut 15 procent ruchu sieciowego. Natomiast w kwietniu 2017 roku za pomocą przechwytywania pakietów z wykorzystaniem algorytmu BGP przestępcy ukradli z portfela EtherWallet kryptowalutę ethereum wartą 600 tysięcy złotych. W tym samym miesiącu kontrolowany przez rosyjski rząd operator przechwycił dane płatności kartami Visa i MasterCard. | CHIP