Amazon udostępnił nagrane rozmowy z Alexy obcej osobie

W sierpniu Niemiec (w artykule przedstawiany jako Martin Schneider) skorzystał z wprowadzonego w maju Ogólnego Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych (RODO) i zażądał od Amazonu udostępnienia danych, które amerykańska firma zbierała o nim za pomocą asystenta głosowego Echo. I takie też dane otrzymał. W spakowanym folderze zajmujących 100 MB znajdowało się około 1700 plików dźwiękowych i plik PDF z zapisem rozmów. To oczywiście samo w sobie jest niepokojące, ale jeszcze dziwniejsze jest to, że były to pliki… zupełnie innej osoby.
Amazon Echo Alexa
Amazon Echo Alexa

Amazon udostępnił 1700 nagrań z Amazon Echo obcej osobie (fot. Guillermo Fernandes)

Pliki dźwiękowe zawierały pokaźną dokumentację tego, co robił użytkownik asystenta głosowego. A robił wiele rzeczy, ponieważ z danych wynika, że klient Amazonu wykorzystywał Alexę w domu za pomocą kilku głośników (w tym w łazience do regulowania temperatury), a także na urządzeniach mobilnych. W niepowołane ręce trafiły nagrania z całego maja. Co więcej, za pomocą tych danych dziennikarzom Heise Online udało się znaleźć w serwisach społecznościowych osobę z nagrań, a także jego dziewczynę, która również się na nich pojawiała.

Według Heise Online, Amazon po otrzymaniu informacji o zdarzeniu, nie poinformował od razu użytkownika o wycieku, a dopiero kilka dni po tym, jak sprawą zainteresowały się media. Jeśli okaże się to prawdą, amerykańska firma może się liczyć z konsekwencjami. Za tak poważne naruszenie RODO może grozić kara do 20 milionów euro, albo do 4 procent rocznego światowego obrotu. Nie wiadomo też, czy tego typu przypadków nie było więcej, choć Amazon zarzeka się, że to jednorazowa pomyłka. | CHIP

Więcej:Amazon