TEST: f-stop ANJA – niefotograficzny plecak fotograficzny

Kiedyś bez problemu potrafiłem podzielić wszystkie plecaki fotograficzne na dwa podstawowe rodzaje. Pierwszy z nich obejmował plecaki, które służą wyłącznie do noszenia sprzętu foto-wideo, wypełnione całkowicie systemem różnorodnych przegródek, komór i kieszonek na tysiące fotograficznych drobiazgów. Drugi rodzaj to rozwiązania bardziej uniwersalne, zazwyczaj z co najmniej jedną dużą komorą na sprzęt oraz drugą na bardziej „cywilne” rzeczy, typu ubrania.
TEST: f-stop ANJA – niefotograficzny plecak fotograficzny

Wszystko było logicznie poukładane. Aż zetknąłem się z amerykańską firmą o zdecydowanie fotograficznej nazwie „f-stop”, która złośliwie wywróciła ten logiczny podział do góry nogami, zdecydowanie nie pasując do żadnej z obu szufladek.

I żeby jeszcze trochę namieszać: ANJA to jeden ośmiu modeli należących do serii plecaków górskich. Nie, nie fotograficznych, ale właśnie górskich – pod takim szyldem są one sprzedawane na oficjalnej stronie amerykańskiego producenta. Producenta, który jako logo wybrał nieco schizofreniczną grafikę przedstawiającą mechanizm przysłony (a więc zdecydowanie akcent fotograficzny), ale w tej przysłonie jeden z listków ucharakteryzowany został na szczyt górski (czyli dla odmiany akcent podróżniczo-wspinaczkowy). Gdzie zatem ukrywają się te odziedziczone w genach i podkreślone częściowo przez logo i nazwę firmy funkcje fotograficzne?

Kasa, kasa, kasa

Żeby to zrozumieć, trzeba najpierw poznać samą filozofię kupowania plecaka f-stop. Nie kupienia, lecz kupowania – bo to proces, który został rozdzielony aż na trzy etapy: wyboru plecaka, wyboru wewnętrznego systemu organizacji zawartości oraz wyboru akcesoriów. Niestety, podczas każdego z etapów musimy też oddzielnie sięgać do portfela – i to dość głęboko.

Jeśli teoretycznie zatrzymalibyśmy się już po pierwszym etapie, to zostaniemy właścicielami „zwyczajnego” plecaka górskiego. Bardzo dobrego, fajnego plecaka, za który już na tym etapie trzeba wyłożyć ok. 1100 zł.

Drugi etap jest równie istotny – wybieramy ICU do naszego plecaka. ICU, czyli Internal Camera Unit, to właśnie znany z innych plecaków fotograficznych system noszenia sprzętu w postaci umieszczanej w środku komory wypełnionej dodatkowymi przegródkami, których położenie możemy dowolnie konfigurować (mocowanie na rzepy), by zmieścić mniejsze lub większe obiektywy, korpusy, lampy błyskowe itd. Różnica w stosunku do innych plecaków foto polega na tym, że mamy do wyboru WIELE komór, różniących się kształtem i wielkością. W przypadku testowanego modelu ANJA w środku zmieścić możemy – oczywiście wymiennie – 7 różnych rodzajów komór, nie licząc dodatkowych kombinacji łączonych. My dostaliśmy do testu dwa ICU – maleńkie Micro Nano (169 zł) i Slope Medium (379 zł). Na drugim etapie koszty więc rosną, ale plecak stał się już plecakiem fotograficznym…

Bez trzeciego etapu można by się właściwie obejść, ale trzeba przyznać, że niektóre akcesoria fotograficzne tego producenta są bardzo udane (a niektóre raczej dziwne i mało praktyczne, jak na przykład wykonane z miękkiego materiału „onuce” do owijania obiektywów – znacznie lepsze byłyby zwykłe miękkie pokrowce/woreczki). Tak czy owak, wybór akcesoriów jest naprawdę ogromny, ja zaś zabrałem w Bieszczady dodatkowy pokrowiec na karty pamięci (40 zł) i chowany w spodniej części plecaka pokrowiec przeciwdeszczowy (80 zł), choć jest on sam z siebie już bardzo mocno deszczo- i brudoodporny. I znów koszty wzrosły, ale plecak zyskał jeszcze na funkcjonalności. I „fotograficzności”!

Niestety, cena czy raczej ceny to zdecydowanie największa wada plecaków firmy f-stop, tym bardziej, że za wiele rzeczy należy płacić oddzielnie. Należy pamiętać jednak o dwóch korzyściach, jakie otrzymujemy w zamian: solidności budowy i personalizacji. Testowałem ten plecak w dość wymagających warunkach, wypychałem go poza wszelką miarę sprzętem, katowałem na śniegu i błocie. Po paru miesiącach nadal wygląda jak nowy, jeśli oczywiście zetrze się z niego drobne zabrudzenia. Nic, absolutnie nic nie zdradza nawet oznak zużycia, nie mówiąc o uszkodzeniu.

Najciekawszy jest jednak aspekt personalizacji. Mnóstwo różnego rodzaju wypełnień i akcesoriów pozwala naprawdę świetnie dopasować plecak do własnych oczekiwań i potrzeb. Jak widać na poniższym schemacie, możemy uczynić z niego chociażby plecak turystyczny z niewielką komorą na sprzęt fotograficzny lub filmowy, albo też pójść w drugą skrajność , wybierając jedne z największych ICU mieszczących się w głównej komorze. Możemy też kupić kilka różnych ICU i używać ich wymiennie, w zależności od sytuacji i potrzeb. Zwykłe plecaki fotograficzne tego nie potrafią.

Na następnej stronie dowiesz się więcej o budowie plecaka f-stop ANJA.

System nośny i wyposażenie

ANJA to stosunkowo nieduży plecak, o nominalnej pojemności 40 litrów. Jego wymiary to 59,7×33×26,9 cm, a waga – mimo wewnętrznego metalowego stelażu – wynosi tylko 1,7 kg. Głównym materiałem plecaka jest nylon (z tzw. oksfordzkim splotem, odpornym na rozdarcie) oraz termoplastyczna folia poliuretanowa, zapewniająca wysoką odporność na złe warunki atmosferyczne. Spód wykonany został natomiast ze wzmocnionego, wodoodpornego materiału o nazwie Hypalon.

Panel tylny wykonany został z pianki EVA. Odpowiednie wytłuczenia zapewniają wentylację w miejscu styku z plecami, ale trzeba przyznać, że ma on stosunkowo prosty, płaski kształt, bez specjalnych udziwnień. Warto jednak pamiętać, że oprócz samego panelu z pianki, otoczonego grubym suwakiem YKK, za sposób układania się plecaka odpowiada jeszcze wewnętrzny stelaż wykonany z rurek aluminiowych. Do tego dochodzą jeszcze wygodnie wyprofilowane, dość szerokie szelki (ale znów, bez szalonych udziwnień), pas piersiowy z regulacją wysokości (i zintegrowanym gwizdkiem) i dość szeroki pas biodrowy z systemem MOLLE do mocowania dodatkowych kieszeni i akcesoriów.

Dźwigałem ten plecak wypełniony po brzegi, z zamocowanym na zewnątrz statywem i dodatkową kieszenią przy pasie biodrowym – okazał się niezwykle wygodny. Po wielogodzinnym spacerze byłem oczywiście ogólnie zmęczony, ale nie był to znany mi z innych plecaków ból ramion, szyi czy kręgosłupa, lecz zwyczajne zmęczenie. Jedynym elementem, do którego mam zastrzeżenia, był pas biodrowy – powinien być nieco grubszy i sztywniejszy, żeby lepiej przenosić ciężar na biodra, zaś system mocowania MOLLY nie powinien być na nim ustawiony ukośnie, bo to utrudnia dostęp w trakcie marszu do mocowanych na nim dodatkowych kieszeni (np. na wymienny obiektyw).

Sprawdzenie wszelkich pasków, linek, klamer czy suwaków tłumaczy trochę wysoką cenę plecaka – tu wszystko jest najlepszej jakości, z najlepszych materiałów, suwaki YKK itd. Ważniejsze jest jednak co innego – choć z daleka plecak nie wygląda jak choinka obwieszona bombkami, to bez problemu da się na nim zamontować mnóstwo dodatkowego sprzętu, takiego jak deska snowboardowa, kijki do treningu czy oczywiście statyw. Na szybko naliczyłem na przykład 10 miejsc i sposobów, w które można statyw do plecaka doczepić – naprawdę jest w czym wybierać.

Wnętrze

Do głównej komory – w której specjalnymi paskami i rzepami przymocowany jest moduł ICU – można dostać się na dwa sposoby: przez „plecy” i poprzez mniejszy otwór od góry. Pierwszy sposób wymaga zdjęcia plecaka i położenia go na ziemi, ale daje najwygodniejszy dostęp do schowanego wewnątrz sprzętu i przy okazji chroni go przed kradzieżą. Warto też wspomnieć, że na wewnętrznej ścianie komory, niejako pod ICU, umieszczona została jeszcze kieszeń na laptopa (do 13 cali). Wewnątrz głównej komory znajdują się też paski i rzepy do mocowania ICU, zaś na jego plecach od wewnątrz znalazło się miejsce na kolejne mocowanie w systemie MOLLY i niedużą płaską kieszonkę.

Kolejne kieszenie umieszczone są pod górną klapą (tuż pod nią oraz od strony komory głównej), a także duże kieszenie zewnętrzne – po bokach i na przodzie plecaka. Plus jeszcze wiele maleńkich kieszonek, np. na pasie biodrowym. I jeszcze specjalny system nawadniający, przydatny podczas długich wypraw.

W sumie pozwoliło mi to zapakować do plecaka (wyposażonego w ICU Micro Nano i Slope Medium):

  • aparat i cztery obiektywy (plus mnóstwo dodatkowych akcesoriów typu duży powerbank)
  • dmuchany materac, hamak, tarp oraz śpiwór (ten ostatni na górnej klapie)
  • kuchenkę gazową z butlą oraz sporą menażkę
  • jedzenie na kilka dni
  • zapasowe ubrania
  • dwa noże, scyzoryk, piłę do drewna, różnej długości linki typu paracord, dwie latarki, lekarstwa i mnóstwo innych drobiazgów
  • statyw (na zewnątrz)

a wszystko w plecaku o nominalnej pojemności 40 litrów…

Podsumowanie

Plecak f-stopu przekonał mnie do siebie w trzech sytuacjach. Kiedy go na początku wypożyczyłem, odbyłem z nim kilka wyjazdów typowo turystycznych, niemal bez aspektu fotograficznego. Wyjąłem więc ICU i okazało się, że dysponuję bardzo wygodnym i pojemnym plecakiem do wszystkiego, który w razie potrzeby mniej lub bardziej uzbrajałem w funkcje fotograficzne. To najbardziej uniwersalny plecak fotograficzny, z jakim się kiedykolwiek spotkałem.

Drugi raz model ANJA zaplusował, gdy pakowałem się na dwudniowe wyjście do bieszczadzkiego lasu (z możliwością przedłużenia wypadu). Poprzednim razem na podobnej wyprawie miałem ze sobą plecak, który wraz kominem oferował pojemność 80 litrów, nie licząc dwóch ogromnych doczepianych kieszeni bocznych po 5 litrów każda. Tym razem zapakowałem się całkowicie w plecak 40-litrowy, mając nawet nieco więcej sprzętu fotograficznego i różnego rodzaju akcesoriów. Sam nie wierzyłem do końca, że się uda – udało się.

Najważniejsze okazały się jednak nie różnego rodzaju ciekawe patenty, nie solidność budowy i nie pomysłowy system aranżacji wnętrza i związana z tym uniwersalność. Najmocniej przekonały mnie moje własne plecy po kilkugodzinnym niesieniu dość ciężko wypakowanego plecaka. Przyglądałem się wiele razy systemowi nośnemu f-stopu i nie widzę w nim żadnych niesamowicie nowatorskich patentów czy wymyślnych sztuczek, a jednak ten system po prostu dobrze działa. Bardzo skutecznie: stelaż wewnętrzny świetnie stabilizuje ładunek, a dobrze wyprofilowane szelki, pas piersiowy i biodrowy delikatnie ale stanowczo integrują cały plecak z jego „nosicielem”. Jedyne, co przeszkadza w marszu, to pojawiające się ogólne zmęczenie, ale jest to zmęczenie kogoś, kto zapomniał w ogóle, że niesie coś na plecach.

Czy warto zapłacić za te wszystkie zalety około 1500 zł (w zależności od wybranego ICU i akcesoriów)? Jeśli szukamy plecaka na wiele lat – a ten na pewno tyle wytrzyma – to jest to wydatek, który można potraktować jako całkiem rozsądną inwestycję.

Plecak do testu wypożyczyła firma K-Consult.

Marka Honor, producent smartfonów, wearables i akcesoriów.
Helikon-Tex, polska firma produkująca wysokiej jakości sprzęt outdoorowy, survivalowy, EDC i militarny.