UNESCO chce większego równouprawnienia asystentów głosowych

W języku polskim utarło się mówić o “asystentach głosowych”, a tak naprawdę wypadałoby mówić o “asystentkach”. Bowiem według autorów 146 stronicowego opracowania UNESCO zatytułowanego “Zaczerwieniłabym się, gdybym mogła” (ang. “I’d blush if i could”), większość dostępnych na rynku urządzeń tego typu, posługuje się głosem żeńskim, a w 2/3 urządzeń to jedyna dostępna opcja. Większość z nich nosi kobiece imiona. Alexa Amazonu wzięła swoją nazwę od Biblioteki Aleksandryjskiej, Cortana swoje imię zawdzięcza SI z serii gier “Halo” występującej pod postacią rozebranej kobiety, natomiast imię asystentki głosowej Apple (Siri) popularne jest u rdzennych Amerykanów i w języku norweskim.
UNESCO chce większego równouprawnienia asystentów głosowych

Asystenci głosowi są często przedstawiani jako młode kobiety (graf. Microsoft)

Twórcy oprogramowania argumentują taki wybór tym, że klienci wolą kobiece głosy. Co wydaje się dziwne biorąc pod uwagę badania pokazujące, że raczej wolimy słuchać osób o niskich głosach, które z natury rzeczy częściej występują u mężczyzn. Z drugiej strony większość systemów nawigacyjnych wykorzystuje z reguły męskie głosy. Zdaniem autorów opracowania, wynika z tego, że taki wybór jest arbitralny i związany z rolami społecznymi do jakich przyzwyczajeni są twórcy oprogramowania, a ci w większość to… mężczyźni.

Aż 88 procent osób zajmujących się uczeniem maszynowym to mężczyźni (graf. UNICEF)

Według danych OECD tylko 7 procent patentów związanych z teleinformatyką zostało zgłoszonych przez panie i jedynie 10 procent firm ubiegających się o granty założyły kobiety. Ta dysproporcja widoczna jest też wśród inżynierów zajmujących się sztuczną inteligencją – na 641 osób pracujących nad SI w Google jedynie 60 to kobiety. Nie powinno zatem dziwić, że systemy obsługiwane głosowo bywają odzwierciedleniem męskiego widzenia świata. | CHIP