TEST: Oppo Reno – bezramkowiec z “płetwą”

Oppo Reno jest już dostępny w Polsce w cenie 2199 zł, a zatem w kwocie zbliżonej do Huawei P20 Pro (ok. 2050 zł), czy Galaxy S9+ (ok. 2243 zł) – dwóch bardzo udanych flagowców. Wkrótce marka wzbogaci się także o Oppo Reno x10 Zoom oraz Reno 5G. Jak jednak podstawowy model wypada na tle konkurentów? Czy faktycznie warto w niego zainwestować?
TEST: Oppo Reno – bezramkowiec z “płetwą”

Wzornictwo i konstrukcja

Oppo Reno nie można się nie zachwycić. Z przodu imponuje panoramiczny ekran AMOLED, który pokrywa aż 93,1% powierzchni przedniego panelu. I co najlepsze, nie ma tu notcha! Aparat do selfie jest ukryty w automatycznie wysuwanej “płetwie”, która wynurza się z wnętrza obudowy, gdy tylko uruchomimy przednią kamerę.

oppo reno

Zakrzywiony pod kątem 11 stopni moduł wygląda futurystycznie i wysuwa się w zaledwie 0,8 sekundy. Podczas testów nie zawiódł mnie on ani razu, po czasie przestałam nawet zwracać uwagę na proces uruchamiania. Czy po dłuższym okresie użytkowania nie będzie problemu z tym mechanizmem? Cóż, Oppo zapewnia, że może być on wysuwany ponad 200 tys. razy, czyli nawet 100 razy dziennie przez 5 lat.

oppo reno

Smartfon ma także system zabezpieczający przed uszkodzeniem w trakcie upadku – kamera automatycznie się chowa, gdy smartfon spada z wysokości. I to naprawdę działa – sprawdziłam (choć na wszelki wypadek nad poduszką). Jedyne, co może denerwować w przypadku tego mechanizmu, to to, że bardzo szybko zbiera się kurz w głośniku, który trudno wyczyścić.

Druga, niespotykana do tej pory w smartfonach rzecz to malutka wypustka na tylnym panelu, tzw. O-dot. Odpowiada ona za to, by unosić nieznacznie smartfon nad krawędź powierzchni, w sytuacji, w której leży on na płasko. W ten sposób szklana tafla obudowy ma szansę dłużej pozostać niezarysowana.

oppo reno

Oczywiście zarówno przód jak i tył urządzenia chroni też szkło Gorilla Glass 5.0. O ile przednie szkło brudzi się tak, jak w innym smartfonie, tak tył pozostaje zadziwiająco na odciski palców odporny. Nie wiem czy to kwestia jakiejś specjalnej powłoki, czy jakości materiałów, ale w porównaniu z S9+, na którym pozostają niesamowicie tłuste plamy po każdym wzięciu do ręki, tutaj naprawdę śladów brak.

oppo reno

Bryła smartfonu jest obła, a krawędzie dobrze wyprofilowane, dzięki czemu urządzenie przyjemnie się trzyma w dłoni (nie czuć ostrych ramek jak w S9+). Na prawej krawędzi znajdziemy przycisk blokady ekranu i jednocześnie włącznik, a na lewej klawisze do regulacji głośności oraz wysuwaną tackę na 2 karty SIM (uwaga – brak wejścia na kartę pamięci!).

Na dole z kolei port USB typu C oraz wejście mini jack. Wróćmy na chwilę jeszcze do pleców. Warto podkreślić, że aparaty główne są całkowicie schowane pod szkłem – poza wspomnianym O-dotem nic tu nie wystaje. Estetyczne i ergonomiczne zarazem. Jak zapewne też zauważyliście, z tyłu brak skanera linii papilarnych. Został on bowiem umieszczony w ekranie.

oppo reno

Całość sprawia bardzo dobre wrażenie. Oppo Reno nie ma nic wspólnego z plastikiem czy tandetą. To urządzenie, które jakością wykonania zdecydowanie dorównuje konkurencyjnym flagowcom.

Ekran ze skanerem linii papilarnych

Wyświetlacz Oppo Reno jest zdecydowanie jednym z atutów urządzenia. Panoramiczny, 6,4-calowy AMOLED o rozdzielczości 2340 x 1080 pikseli bez jakichkolwiek wcięć wygląda wspaniale. Rozciągający się obraz od krawędzi do krawędzi to wzornictwo, do jakiego dążyli producenci od lat. Jakość obrazu jest doskonała.

oppo reno
Wyświetlacz w pełnym słońcu (po lewej) i w cieniu (po prawej).

Zarówno kąty widzenia, jak i jasność maksymalna są odpowiednie. Oczywiście w pełnym słońcu ekran nie jest tak czytelny jak w Super AMOLED-ach, ale nadal sporo na nim widać. Automatyczna regulacja jasności ekranu jest natomiast dość kapryśna – najczęściej ekran jest zbyt ciemny,  dlatego moim zdaniem lepiej używać ustawień ręcznych.

Nie brakuje także opcji regulowania temperatury kolorów, choć są one zdecydowanie uboższe niż u konkurencji – to zaledwie jeden, niewielki suwak. Powiedziałabym jednak, że nie jest to problem, ponieważ odcienie są bardzo dobrze wyważone i wyjątkowo miło patrzy się zwłaszcza na maksymalny, ciepły ton. W trybie nocnym, tutaj zwanym Night Shield, znajdziemy możliwość ręcznego ustawienia odcieni. Bardziej intensywnego odcienia cieplejszej barwy oraz trzech efektów wyświetlania (kolor, czerń i biel oraz motyw szaro-biały). Szkoda, że nie ma harmonogramu automatycznego, dopasowanego do lokalizacji i wschodów oraz zachodów Słońca.

oppo reno

Ubogo wygląda także tryb Always On, tutaj nazwany po prostu “Zegar na ekranie”.  Możemy jedynie go włączyć lub wyłączyć oraz ustawić godziny, w których ma być aktywny. Nie ma do wyboru żadnego innego motywu, niż predefiniowany.

oppo reno

Nie byłam przekonana do skanera linii papilarnych w ekranie i muszę przyznać, że nadal nie jestem. Moim zdaniem użyteczność tego rozwiązania jest gorsza od skanera znajdującego się na plecach, pod aparatem. W przypadku rozwiązania zastosowanego w Oppo Reno, musimy użyć kciuka. Chwytamy smartfon, opuszczamy kciuk w dół ekranu, przykładamy go do wskazanego miejsca, ekran się odblokowuje, a wtedy zasłaniamy sobie kciukiem wyświetlacz. Natomiast, gdy skaner jest z tyłu, po prostu odblokowujemy urządzenie już w momencie wzięcia  w rękę. Oczywiście, wszystko kwestią przyzwyczajenia. Uczciwie trzeba jednak przyznać – skaner działa bez zarzutu i odblokowanie smartfonu jest błyskawiczne.

Wyposażenie i łączność

W pudełku znajdziemy wszystko, co niezbędne: ładowarkę, igłę i zestaw słuchawkowy. Miłym dodatkiem jest etui o lekko chropowatej fakturze, które zabezpiecza plecy urządzenia i jednocześnie poprawia ergonomię chwytu. Z tego zestawu najgorzej wypadają słuchawki, których jedyną zaletą jest to, że są lekkie i bardzo dobrze leżą w uszach. Jakość odtwarzanego przez nie dźwięku pozostawia jednak sporo do życzenia.

oppo reno

Jeżeli chodzi o łączność nie powinno nam niczego brakować. Znajdziemy tutaj NFC, Bluetooth 5.0, dwuzakresowe Wi-Fi (Direct i Display), LTE, a także GPS z GLONASS. Szkoda jedynie, że nie zdecydowano się na hybrydowy slot na karty SIM/ karty pamięci. Podłączycie zatem dwie karty nanoSIM, ale nie będziecie już w stanie zwiększyć pamięci wbudowanej (256 GB).

Bezpieczeństwo i biometria

Podobnie jak opcje dopasowywania parametrów ekranu okazały się dość skromne, taki sam niewielki wybór czeka nas w ustawieniach zabezpieczeń. Jeżeli nie zdecydujemy się na zabezpieczenia biometryczne (odcisk palca lub rozpoznawanie twarzy) to jedyną możliwością ochrony smartfonu jest sześciocyfrowy kod dostępu. Nie ma hasła, nie ma wzoru, nie ma kodu PIN. Nie wszyscy lubią wpisywać cyfry więc trochę szkoda, że nie dano użytkownikom innej możliwości.

oppo reno

Osobno można jedynie ustawić kod prywatności (również w formie 6-cyfrowego ciągu), który będzie wymagany przed uruchomieniem wybranych przez nas aplikacji lub folderów (funkcja sejfu).

O skanerze linii papilarnych już wspominałam. Drugie zabezpieczenie biometryczne to rozpoznawanie twarzy. Rejestracja jest równie szybka, co działanie tej metody. Możemy wybrać, czy chcemy uruchomić skanowanie wciśnięciem przycisku blokady czy przeciągając palcem po ekranie z góry na dół. To pierwsze rozwiązanie jest bardziej ergonomiczne i szczerze mówiąc wygodniej mi się z niego korzystało niż z odcisku palca.

Odczyty są błyskawiczne i prawidłowe, nawet w okularach przeciwsłonecznych i całkowicie zaciemnionych pomieszczeniach. Gdy system uznaje, że jest zbyt ciemno, podświetla na moment ekran by doświetlić twarz, ale działa to naprawdę szybko i sprawnie. Oppo przestrzega jednak, że ta metoda nie jest tak bezpieczna jak odcisk palca, ponieważ “telefon może zostać odblokowany przez kogoś o podobnym wyglądzie lub używającego przedmiotów o kształcie przypominającym Ciebie”. Tak więc używamy tej funkcji na własną odpowiedzialność.

Dźwięk

Dźwięk nie jest mocną stroną Oppo Reno. Pojedynczy głośnik wypada blado na tle konkurencji i przy ustawieniu wyższych poziomów głośności daje nieprzyjemny pogłos. Jeżeli lubicie słuchać na smartfonie muzyki, to nastawcie się, że bez słuchawek odsłuch będzie po prostu nieczysty. Sytuacja się poprawia, gdy podłączymy headset i uruchomimy funkcję Real Sound w ustawieniach. Jest to korektor graficzny, który pozwala dopasować basy, tony średnie i wysokie do własnych preferencji. Natomiast w samych rozmowach głosowych, przekaz jest wyraźny i rozmówcę słychać tak, jakby stał tuż obok.

oppo reno dzwiek

Dużo lepiej od samych głośników wypada sam mikrofon, który przekazuje wyraźny głos, chociaż zdarza mu się też zbierać dźwięki z dalszego otoczenia – muzykę w tle, przejeżdżające samochody na ulicy itp. Ja dość często używam funkcji dyktafonu i byłam zadowolona z działania rejestratora w warunkach domowych. W rozmowach głosowych moi rozmówcy również nie mieli problemu z tym, by mnie zrozumieć.


Na kolejnej stronie przeczytacie o wydajności, oprogramowaniu, baterii i aparatach

Wydajność

Za działanie sprzętu odpowiada ośmiordzeniowy Snapdragon 710 (2 x 2,2 GHz + 6 x 1,7 GHz) i układ Adreno 616, czyli wydany w ubiegłym roku układ, który można często spotkać w smartfonach ze średniego segmentu (m.in. Xiaomi Mi8, czy Galaxy A8s). Wspomaga go 6 GB pamięci RAM i 256 GB pamięci wewnętrznej.

Chociaż układ nie jest topowy, to w ogóle się tego nie odczuwa. Smartfon działa płynnie i szybko, zarówno przy standardowym użytkowaniu (otwartych wiele stron w przeglądarce, komunikator, odtwarzacz muzyki), jak i przy graniu w najbardziej wymagające produkcje. Ani razu Oppo Reno się nie przyciął i nie zamknął aplikacji. Nie zgrzytał też interfejs. W “PUBG” można było grać na najwyższych ustawieniach grafiki. Bez problemów smartfon radził sobie w “Asphalt Xtreme: Rally Race”, “World War Heroes”, Mortal Kombat”, czy “Pocket Town”. Sporadyczne spadki płynności wystąpiły w “Shadowgun Legends”.

Po ok. 15 minutach gry da się odczuć wzrost temperatury urządzenia, zwłaszcza na krawędziach, ale nie powoduje to dyskomfortu. Poza tym, jeżeli trzyma się smartfon w etui to w ogóle nie da się tego zauważyć, bo sam ekran dość długo pozostaje chłodny. Bez wątpienia jest to wydajne urządzenie, które sprawdzi się bez względu na to, do czego najczęściej wykorzystujecie smartfon.

Dla spragnionych cyferek podam też wyniki z trzech popularnych benchmarków. W AnTuTu Oppo Reno uplasował się na… 49 miejscu z wynikiem 156 tys. punktów. W GeekBench 4 również nie zdobył imponujących rezultatów: 1444 punkty w teście jednego rdzenia (na poziomie Redmi Note 3) i 5777 punktów w teście wielordzeniowym (pomiędzy Galaxy Note 7, a Galaxy S8). W 3DMarku (“Sling shot extreme”) Reno osiągnął wynik 1771 punktów w teście OpenGL (50% wyższy niż w przypadku innych urządzeń) i 1693 punkty w teście interfejsu Vulkan (35% wyższy niż w przypadku innych urządzeń). Sugerując się tymi wszystkimi liczbami, można by uznać, że Reno nie dorasta do pięt wymienionym na początku artykułu konkurentom. A jednak w praktyce nie jest to w ogóle odczuwalne.

Oprogramowanie i interfejs

Oppo Reno pracuje pod kontrolą autorskiej nakładki ColorOS 6, która bazuje na Androidzie 9. Jest ona przejrzysta i korzysta się z niej intuicyjnie. Jeżeli chodzi o tryb ekranu głównego możemy wybrać standardowy, w którym będą wyświetlane wszystkie aplikacje lub tryb szuflady, gdzie wszystkie aplikacje znajdują się w osobnym miejscu, dostępnym po przeciągnięciu palca w górę po ekranie głównym. Przeciągając ekran w lewą stronę wywołujemy tzw. inteligentnego asystenta, czyli okno z kilkoma widgetami w rodzaju skrótów do używanych przez nas funkcji, kalendarza, licznika kroków czy ulubionych kontaktów.

Nie brakuje opcji personalizowania powiadomień. Poza standardowymi funkcjami możemy tu włączyć m.in. pokazywanie szybkości sieci na pasku stanu. Przydatną funkcją są tzw. godziny ciszy. Jest to tryb, w którym o danej porze telefon przełącza się w tryb cichy, bez wibracji. Działają wówczas jedynie alarmy oraz powiadomienia, wiadomości i połączenia od wskazanych przez nas aplikacji czy kontaktów (opcjonalnie możemy też zrezygnować ze wszystkich treści). Kolejną opcją, z której możemy skorzystać okazjonalnie jest tryb inteligentnego kierowcy. Uruchamia się on automatycznie, kiedy smartfon znajdzie się w zasięgu samochodowego zestawu Bluetooth.  Tu również można ustalić, od jakich kontaktów chce się otrzymywać połączenia albo ustawić automatyczną odpowiedź SMS wysyłaną do dzwoniącego po odrzuceniu. Funkcja ta ma w zamierzeniu ograniczyć rozpraszanie uwagi kierowcy.

Poza zmianą motywu możemy też wybrać układ klawiszy wirtualnych, a także aktywować funkcję rozpoznawania gestów na wyłączonym ekranie (np. dwukrotne stuknięcie do wybudzenia ekranu, narysowanie koła, by włączyć aparat itp.). Nie brakuje także opcji inteligentnych połączeń tzn. automatycznego połączeniu po podniesieniu telefonu do ucha, czy odwrócenia smartfonu, by wyciszyć połączenie.

Chociaż opcji zabezpieczenia smartfonu nie ma wiele, to jednak w opcjach Bezpieczeństwa znajdziemy kilka ciekawostek. Przejrzyście ukazano np. zezwolenia, czyli uprawnienia aplikacji do różnego rodzaju czynności. Zaglądając tu możemy bardzo szybko sprawdzić ile i jakie aplikacje korzystają z możliwości wykonywania połączeń czy odczytu naszych kontaktów. Możemy także uruchomić ochronę informacji osobowych – gdy aplikacja spróbuje odczytać takie informacje jak nasze wiadomości czy historię połączeń, system zwróci puste dane. Łatwo zablokujemy także niechciane połączenia np. z nieznanych numerów, lub te ze wskazanego przez nas miejsca pochodzenia.

Jeżeli nasze dziecko często pożycza od nas telefon np. by obejrzeć bajkę lub zagrać w grę, przydatną funkcją jest tryb dziecięcy. Rodzice mogą tutaj ustawić maksymalny czas korzystania z urządzenia i wskazać aplikacje, do których dziecko będzie miało dostęp. Nie brakuje tu również funkcji klonowania aplikacji, dzięki czemu na jednym smartfonie możemy korzystać np. z kilku kont Facebooka bez konieczności przelogowywania się. Smartfon obsługuje też tryb podzielonego ekranu oraz Asystenta Google (można go wywołać przyciskając przez chwilę przycisk power).

Bateria

W Oppo Reno znajdziemy akumulator o pojemności – aż 3765 mAh. Przy tak dużym ekranie i podzespołach mogłoby się wydawać, że smartfon wytrzyma ten standardowy dzień pracy. I tu bardzo miłe zaskoczenie. Przy dość mocnym obciążeniu, czyli min. włączonym LTE, maksymalnej jasności ekranu, godzinie gry, okazjonalnym surfowaniu po sieci, odpowiadaniu na maile, czatowaniu, oglądaniu YouTube’a, rozmawianiu przez telefon i robieniu przez godzinkę zdjęć, Oppo Reno wytrzymał mi aż 1,5 dnia bez doładowywania. W luźniejszym okresie, kiedy rzadziej sięgałam po smartfon (sporadyczne zerkanie na Facebooka, korzystanie z Messengera, wyszukiwanie informacji, słuchanie muzyki przez 30-60 minut) udało mi się nie doładowywać urządzenia przez ponad dwie doby.

To naprawdę świetny wynik, który spokojnie osiągną osoby niezbyt intensywnie korzystające ze smartfonów. Jak widzicie na powyższym screenie można także dodatkowo włączyć różne ustawienia, które pomogą wydłużyć czas pracy np. wyłączenie synchronizacji w tle, zmniejszenie jasności ekranu etc.  Na sam proces ładowania także nie można narzekać, ponieważ Reno wspiera technologię szybkiego ładowania VOOC 3.0 (20W). Do 50% naładuje się w około 30 minut, a do pełna w zaledwie 80 minut.

Aparat do selfie

Zacznijmy od kamerki przedniej. To pojedynczy, 16-megapikselowy aparat ze światłem f/2.0 i lampą LED, który jest wspierany przez AI. Poza zrobieniem zwykłego zdjęcia, możemy skusić się na portret, w którym tło jest rozmywane przez algorytm. Działa to tak sobie – zwłaszcza przy powiększeniach widać, że SI nie daje sobie rady z krawędziami przy włosach. Natomiast cała reszta wypada bardzo dobrze. Zdjęcia są ostre, mają naturalną kolorystykę i przedstawiają wiele detali.

Kamera przednia, tryb portretowy

Osobny akapit muszę przeznaczyć na wbudowane algorytmy retuszu. Znajdziemy tutaj naprawdę pełen pakiet możliwości “upiększania” – wyszczuplanie twarzy, rozjaśnianie cery, wygładzanie twarzy, zmniejszanie nosa, powiększanie oczu, wybielanie zębów, nawet usuwanie cieni pod oczami. W razie gdyby ktoś nie miał czasu na bawienie się suwakami, dostępna jest też funkcja “upiększania jednym kliknięciem”. Dzięki niej łatwo odejmiecie sobie co najmniej 10 lat ;-). Oczywiście można niekiedy uzyskać karykaturalny efekt, więc z taką zabawą nie warto przesadzać.

Po lewej zdjęcie z kamery przedniej, po prawej zdjęcie z włączonym retuszem
Po lewej zdjęcie z przedniej kamery, po prawej to samo zdjęcie z postprodukcyjnym retuszem z systemowego edytora zdjęć

W edytorze zdjęć znajdziemy nie tylko szereg filtrów kolorystycznych, ale także sporo naklejek, emotikon i efektów AR rodem ze Snapchata. Niemal wszystkie są animowane, choć nie do końca wiem po co, skoro po zapisywaniu zdjęcia otrzymujemy JPEG, nie ruchomy GIF.

Wbudowany edytor zdjęć

Na pewno jeżeli chodzi o selfie, zaawansowane funkcje retuszu są świetne, choć nie jest to nic, czego nie osiągnęlibyście aplikacjami do edycji zdjęć zewnętrznych producentów. Pomijając sztuczny bokeh, który w moim odczuciu wypada gorzej niż w używanym przeze mnie na co dzień Galaxy S9+, do przedniego aparatu nie można się przyczepić.

Aparaty tylne

Na tyle znajdziemy dwa aparaty – główny o rozdzielczości 48 MPix z matrycą 1/2.0′, autofokusem z detekcją fazy i światłem f/1.7 oraz dodatkowy o rozdzielczości 5 Mpix i przysłonie f/2.54, który odpowiada za efekt rozmycia tła. Automatyka jest na tyle dobrze rozwinięta, że nawet nie mając za dużego pojęcia o fotografowaniu powinniśmy być w stanie zrobić Oppo Reno dobre zdjęcia. Postanowiłam trochę pobawić się i pokazać Wam, jak wypadają zdjęcia “surowe”, a jak te, które korzystają z trybu trybu “olśniewającego koloru” oraz sztucznej inteligencji rozpoznających daną scenę i dopasowujących do niej ustawienia.

Od lewej: zwykłe zdjęcie, tryb olśniewającego koloru, SI z automatycznym HDR

Tutaj już zwyczajne zdjęcie bez włączonych bajerów wygląda naprawdę ładnie, ale zobaczcie jak ładnie SI rozmyła tło na trzecim zdjęciu, sprawiając, że kwiaty wyglądają na bardziej delikatne.

Od góry: zwykłe zdjęcie, tryb olśniewającego koloru, tryb SI + HDR

To zdjęcie było robione w mocnym słońcu. Tryb olśniewającego koloru moim zdaniem zbyt mocno zażółcił zielenie i przepalił niebo, ale też rozjaśnił korę drzewa. Jak na mój gust pierwsze zdjęcie bez wspomagaczy wyszło jednak najlepiej, ale komuś mogą podobać się także pozostałe wersje.

Od góry: zwykłe zdjęcie, tryb olśniewającego koloru, SI + HDR

Znów olśniewający kolor wyszedł za bardzo sztucznie w stosunku do rzeczywistości. SI w tej scenie nie miało za bardzo się czym popisać, ale przy dużym powiększeniu da się zauważyć, że centrum kwiatu jest nieco ostrzejsze niż bez włączonego tego trybu na pierwszym ujęciu.

Od góry: zwykłe zdjęcie, tryb SI + HDR

SI bez problemu wykrywa, czy fotografujemy jedzenie i nadaje mu bardziej “smakowitej” barwy. W tym przykładzie kiełbaski mają intensywniejszy kolor, a dym z grilla jest mniej widoczny. Nie zawsze jednak efekt pracy SI wypada lepiej, od zwykłej automatyki.

Od góry: zdjęcie zwykłe, tryb SI + HDR

Na tym przykładzie pierwsze zdjęcie wyszło znacznie lepiej – kolory są naturalne, a tło, czyli w tym przypadku budynki i chmury wystarczająco ostre. SI niepotrzebnie podkoloryzowało scenerię, zażółcając budynki, które w rzeczywistości są białe, co sprawiło, że zdjęcie ma niższą rozpiętość tonalną – w rezultacie wygląda sztucznie. Nie można jednoznacznie stwierdzić, kiedy używać SI, a kiedy nie – z tym tematem trzeba eksperymentować.

Obejrzyjcie jeszcze kilka innych zdjęć wykonanych aparatem głównym Oppo Reno.

SI + HDR
Zwykłe zdjęcie
Makro
Tryb portretu
Zwykłe zdjęcie
Panorama
Od lewej: zwykłe zdjęcie, zoom x2, zoom x6
Od lewej: zwykłe zdjęcie, zoom x2, zoom x6

Nawet zdjęcia, gdzie używa się cyfrowego powiększenia nie wypadają źle. Przy dwukrotnym powiększeniu optycznym nie można narzekać, przy maksymalnym cyfrowym artefakty i piksele są już widoczne, ale okazjonalnie można się takim sztucznym zoomem też wspomóc do potrzeb bardziej użytkowych niż artystycznych.

Poza trybem manualnym znajdziemy tu jeszcze tryb przeznaczony do fotografii nocnej. W tym trybie aparat wykorzystuje wieloklatkową redukcję szumów. Tak naprawdę robimy tu nie jedno, a kilka zdjęć, ale SI samodzielnie je analizuje i łączy w jeden obraz, który faktycznie wypada znacznie lepiej, niż w zwykłym trybie fotografowania. Bez statywu będziemy w stanie wykonać przyzwoite zdjęcia nocne. Przyzwoite, czyli o standardzie do mediów społecznościowych – gołym okiem widać na nich szumy i rzadko kiedy uda się osiągnąć prawidłową ostrość. Natomiast w porównaniu do konkurencji, czyli S9+ niestety nocne zdjęcia wypadają miejscami gorzej, zwłaszcza w kontekście detali i ostrości. Nie jest to jednak różnica drastyczna. Moim zdaniem przeciętny użytkownik na pewno będzie zadowolony z uzyskanej jakości w trudnych warunkach oświetleniowych.

Od lewej: zwykłe zdjęcie, tryb nocny, Galaxy S9+
U góry: Oppo Reno (tryb nocny), u dołu: Galaxy S9+
U góry: Oppo Reno + tryb nocny, u dołu: Galaxy S9+
Tryb nocny
Tryb nocny
Tryb nocny

Filmy

Oppo Reno pozwala nagrać film z maksymalną rozdzielczością 4K i 30 kl./s. Więcej klatek (60) pojawia się przy rozdzielczości Full HD. Jest także tryb slow motion z opcją 240 kl./s. przy Full HD. Zawieść mogą tutaj głównie dwie rzeczy – brak optycznej stabilizacji obrazu, który jest dotkliwy w przypadku wszystkich ujęć z ręki, oraz kapryśny autofokus. Najczęściej musiałam ręcznie ustawiać ostrość obrazu na pierwszym planie, bo Oppo nie rozpoznawał zmiany. Zabrakło mi też profesjonalnego trybu do nagrywania filmów z regulacją ISO itd. Szkoda również, że przy próbie nagrywania z kolorowym filtrem, nie da się zarejestrować materiału z wyższą rozdzielczością niż 720 p. Jakość za dnia i w nocy (tu zdecydowanie gorzej – ostrość jest nawet lepsza niż w S9+, ale szumy znacznie większe) możecie ocenić sami na poniższych przykładach.

Podsumowanie

Mój pierwszy kontakt z produktem chińskiej firmy oceniam bardzo pozytywnie. Oppo Reno nie tylko wygląda świetnie, ale też nie można mu niczego zarzucić pod kątem wydajności. Ma pojemną baterię, dobrej klasy aparaty i prawidłowo działającą biometrykę. Blednie jedynie wtedy, gdy porównamy go bezpośrednio z konkurencją, która de facto na starcie kosztowała od niego znacznie więcej. Nie ma tu zatem opcji rozszerzenia karty pamięci (ale i tak 256GB to sporo), nie ma optycznej stabilizacji obrazu (ale można się podratować gimbalem), a monofoniczny głośnik nie zadowoli pasjonatów audio. Do pełni szczęścia zabrakło mi także wodoszczelności i może trochę niższej ceny – osobiście dalej skusiłabym się na S9+ lub Huawei P20 Pro, które posiadają wszystkie wymienione wyżej atuty.