TEST: Jabra Elite 65T

Zacznijmy od tego, że Jabra Elite 65T są po prostu wygodne. Po dobraniu odpowiedniego rozmiaru silikonowych nakładek (w zestawie są trzy komplety różnej wielkości) nie tylko trzymały się w uszach jak przyklejone, ale też pozwalały o sobie zapomnieć. Dokładnie tak powinno to wyglądać w przypadku tego typu słuchawek – nie powinny obciążać uszu, natomiast za żadne skarby nie powinny stresować użytkownika ryzykiem wypadnięcia. Wiem co mówię – pewnego wieczoru zgubiłem jedną taką “pchełkę” podczas spaceru z psem i spędziłem potem niemal godzinę przeczesując trawę z silną latarką…
TEST: Jabra Elite 65T

Douszne Jabry można też pochwalić za to, że są dyskretne. Nie mają długich, wystających elementów typowych dla niektórych innych słuchawek tego typu, z którymi wygląda się jak z dwoma papierosami wetkniętymi w uszy. Nie ma też częstych u konkurencji diod które paliłyby się przez cały czas, sygnalizując różne rzeczy całemu światu z wyjątkiem użytkownika, który i tak ich nie widzi.

Na wierzchu szaro-metalicznej obudowy każdej słuchawki umieszczono przyciski sterujące. Na prawej znajduje się przycisk służący do odbierania połączeń oraz włączania / zatrzymywania odtwarzania muzyki. Jest to fizyczny przycisk, dzięki czemu nie trzeba się martwić, że przypadkowym dotknięciem polecimy słuchawkom zrobić coś, czego tak naprawdę nie planowaliśmy. Co ważne, przycisk działa miękko, ale bardzo precyzyjnie, reagując na delikatny nacisk i wyraźnie wyczuwalnym kliknięciem sygnalizując moment załączenia.

Doskonałości z jaką został zaprojektowany przycisk na prawej słuchawce odrobinkę zabrakło dla lewej słuchawki. Umieszczony na niej przycisk służy do regulacji głośności oraz (przy podwójnym kliknięciu w górę lub w dół) przechodzenia pomiędzy utworami. Ponieważ przycisk jest okrągły, dla ułatwienia orientacji na brzegach które trzeba nacisnąć umieszczono niewielkie, łatwe do wyczucia palcem występy. Nie ma oznaczeń wskazujących, który koniec to plus a który minus, ale okazują się zbędne – po umieszczeniu słuchawki w uchu intuicyjnie wiadomo, który brzeg jest skierowany w górę a który w dół. Problemy pojawia się przy naciskaniu: przycisk “-” jest tak umieszczony i na tyle “twardy”, że żeby przezwyciężyć opór trzeba palcem praktycznie wbić sobie słuchawkę w ucho. A to nie należy do przyjemnych.

Bardzo mocną stroną Elite 65T jest jakość dźwięku podczas połączeń – i to dla obu stron rozmowy. Mimo wspomnianego wyżej braku wystający “rurek” cztery mikrofony wspomagane różnicowym algorytmem redukcji szumu tła sprawiają, że rozmówca słyszy nas bardzo wyraźnie, nawet w złych warunkach, takich jak hałaśliwa ulica. To samo można powiedzieć o transmisji jego głosu. Mając w perspektywie rozmowę w głośnym miejscu najchętniej wybierałem do jej przeprowadzenia właśnie opisywane tu Jabry, które dawały mi poczucie, że nie muszę się domyślać, co powiedział rozmówca.

Jabra Elite 65T – może małe, ale dźwięczne

Jakość odtwarzanej muzyki pozytywnie zaskakuje. Mimo braku obsługi zapewniającego mniejsze straty i wierniejsze odtwarzanie kodeka aptX, Elite 65T grają bardzo dobrze. Głęboki i soczysty jak na takie słuchawki bas i precyzyjne brzmienie środka i wysokich tonów pozwalają z przyjemnością słuchać muzyki. Podczas oglądania wideo może pojawić się delikatne opóźnienie, przez co ruch ust mówiącej postaci nie będzie idealnie zsynchronizowany z wypowiadanymi przez nią słowami. Podczas naszych testów taka sytuacja pojawiła się w przypadku filmów z YouTube’a. Natomiast oglądając materiały z Netflixa i HBO Go nie doświadczyłem żadnego opóźnienia.

Bardzo dobre pasywne wygłuszenie słuchawek okazuje się niestety niewystarczające podczas jazdy metrem czy lotu samolotem – oczywiście nadal można słuchać muzyki czy oglądać film, jednak trzeba zwiększyć głośność do maksimum, gubiąc przy tym jakość i mimo to wciąż nie słyszeć całkiem dobrze. Tu bardzo przydałby się system aktywnego tłumienia hałasu (active noise cancelling, ANC), jednak jego implementacja w tak małych słuchawkach nie jest ani łatwa ani tania, musimy więc obyć się bez niego. Szkoda, ale to chyba jedyny poważny brak Elite 65T.

Czas pracy na baterii wynosić ma według producenta około 5 godzin ciągłej aktywności. Jednak bardzo trudno to zmierzyć, ponieważ pudełko do którego chowa się słuchawki, kiedy nie są używane ma wbudowaną własną baterię i na bieżąco doładowuje je. Zapewnia to praktyczny czas użytkowania wynoszący około tygodnia, przy założeniu około dwóch, dwóch i pół godziny aktywności (rozmowy, słuchanie muzyki, oglądanie filmów) dziennie, a więc pozwala nie przejmować się ładowaniem nawet podczas dłuższego wyjazdu. Ładowanie słuchawek odbywa się za pośrednictwem etui, które z kolei zasilane jest przez standardowe złącze micro USB.

Tym, co ogromnie (i to pozytywnie) wpływa na użytkowanie słuchawek jest doskonała ergonomia. Szereg drobnych z pozoru ułatwień znakomicie ułatwia korzystanie ze słuchawek. Jabra Elite 65T są wyposażone w czujniki rozpoznające, czy słuchawki są właśnie używane, czy też znajdują się w etui. Wystarczy wyjąć je z etui, żeby uruchomiły się i nawiązały połączenie ze sparowanym telefonem lub komputerem, oraz włożyć z powrotem, żeby rozłączyły się i wyłączyły. To miła sztuczka, ale naprawdę przydatna jest inna: jeśli w czasie słuchania muzyki wyjmiemy chociaż jedną słuchawkę z ucha, odtwarzanie zostanie zatrzymane, umożliwiając nam zamienienie kilku słów ze znajomym czy rozmowę z kontrolerem biletów. Wystarczy jednak, że włożymy ją znów do ucha, a słuchawki automatycznie wznowią odtwarzanie muzyki. | CHIP

[offers keywords=”Jabra+Elite+65T”]

znak Chip poleca

Więcej:Jabra