Atmos – filtr powietrza w kształcie futurystycznej maski

Na pierwszy rzut oka Atmos wygląda jak gadżet z cyberpunkowego filmu czy gry. Nie jest to klasyczna maseczka z materiału – zamiast tego, Atmos przypomina raczej przezroczystą obręcz, którą dociska się na nosie i pod uszami. Całość waży 256 g, czyli wcale nie mało jak na coś, co musimy nosić na twarzy. Pewien dyskomfort może sprawiać też hałas od wentylatorów pracujących w masce. To, czym Atmos się spośród innych masek to aktywny system filtracyjny.
atmos
atmos

Jak działa Atmos?

W tradycyjnych maseczkach ciśnienie (dokładniej, podciśnienie) potrzebne do przepchnięcia powietrza przez filtr zapewniamy my, wdychając powietrze. To męczące i mało efektywne: maska musi być dobrze dopasowana do twarzy, bo inaczej wciągamy też nieprzefiltrowane powietrze, a jeśli jest dopasowana, to zwiększa wysiłek przy oddychaniu. Tymczasem wynalazek Ao Air sam pompuje powietrze przez filtry, a następnie nadmuchuje je do maski, gdzie użytkownik może je wdychać swobodnie. Nawiew wytwarza w masce nadciśnienie, dzięki czemu nie musi być ona szczelna – czyste powietrze wypływa przez wszystkie szczeliny, nie dopuszczając do napłynięcia do środka powietrza nieprzefiltrowanego. Wykorzystanie wentylatorów do filtrowania zwiększa jego skuteczność, a powstająca wokół ust i nosa strefa czystego powietrza pozwala oddychać bez dodatkowego wysiłku, znacząco zwiększając efektywność maski.

atmos
Gadżet wygląda niezwykle futurystycznie (fot. AO Air)

Maska łączy się także z aplikacją, która mierzy częstotliwość oddechu użytkownika. W ten sposób dopasowuje też prędkość pracy wentylatorów oraz pokazuje kiedy powinno się wymienić filtr. Choć Atmos powstała z myślą o mieszkańcach Chin, to w przedsprzedaży każdy może ją kupić. Cena maseczki wynosi 350 dolarów (ok. 1340 zł). W komplecie użytkownik otrzymuje zestaw 4 filtrów, które powinny wystarczyć na 4 miesiące pracy. Pojedynczy filtr kosztuje 50 dolarów (ok. 190 zł). Do pierwszych klientów Atmos trafi w lipcu br. | CHIP