Opłata reprograficzna – czy jej podniesienie oznacza wzrost cen elektroniki?

Rząd chce wprowadzić zmiany w opłacie reprograficznej, oczywiście zmiany mają dotyczyć jej podniesienia. Ale co to oznacza dla przeciętnego użytkownika elektroniki?
Opłata reprograficzna - czy jej podniesienie oznacza wzrost cen elektroniki?
Opłata reprograficzna - czy jej podniesienie oznacza wzrost cen elektroniki?

Zacznijmy od tego, czym jest opłata reprograficzna?

Jest to swojego rodzaju rekompensata dla artystów i twórców, którzy mogą ponosić szkody związane z nielegalnym kopiowaniem i wykorzystaniem ich twórczości. Dzięki temu, jak możemy przeczytać na stronie Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu: “kopiowanie i odtwarzanie muzyki, filmów, książek czy obrazów na użytek własny, rodziny czy przyjaciół jest darmowe i w pełni legalne”. Opłatą ta objęte są aktualnie magnetowidy, kserokopiarki i magnetofony. Podniesienie opłaty ma przynieść ok. 318-398 mln zł przychodu na wsparcie artystów.

Jakie urządzenia zostaną ujęte w ustawie?

Nowelizacja ustawy zakłada dodanie do nich większej ilości rodzajów urządzeń i nośników.

Oto, które sprzęty zostają objęte stawką 4 proc.:

  • zestaw urządzeń audio lub audio-wideo z funkcją nagrywania lub odtwarzania nośników zewnętrznych,
  • radio z funkcją nagrywania lub odtwarzania nośników zewnętrznych,
  • odtwarzacz audio lub audio-wideo z funkcją nagrywania lub odtwarzania nośników zewnętrznych,
  • inne urządzenie audio lub audio-wideo z funkcją nagrywania lub odtwarzania nośników zewnętrznych,
  • komputer stacjonarny,
  • komputer przenośny (w tym laptop, netbook, notebook), tablet i podobne urządzenia,
  • nagrywarka CD, DVD, BluRay i podobne urządzenia,
  • telewizor z funkcją nagrywania lub odtwarzania nośników zewnętrznych,
  • dekoder telewizji cyfrowej z funkcją nagrywania,
  • odtwarzacz wideo lub audio-wideo z funkcją nagrywania lub odtwarzania nośników zewnętrznych,
  • komputerowy nośnik pamięci masowej (dysk twardy, SSD i podobne nośniki),
  • przenośny elektroniczny nośnik pamięci (pendrive, karta pamięci i podobne nośniki),
  • zapisywalna płyta optyczna (płyta CD, DVD, BluRay i podobne nośniki),
  • zapisywalny cyfrowy nośnik pamięci wideo (kaseta, taśma i podobne nośniki),
  • maszyny skanujące albo kopiujące w ilości od 0 do 1 kopii albo skanów na minutę,
  • maszyny skanujące albo kopiujące w ilości od 2 do 99 kopii albo skanów na minutę.

Stawka 2 proc. obejmie zaś:

  • maszyny kopiujące albo skanujące w ilości od 100 kopii albo skanów na minutę,
  • czytniki książek elektronicznych e-book, plików PDF i podobne urządzenia,
  • cyfrowe aparaty fotograficzne z niewymienialnymi obiektywami.

Środowiska artystów domagają się jednak, by nowelizacja ustawy objęła również smartfony i tablety, które są właściwie podstawowymi narzędziami, którymi można posłużyć się przy kopiowaniu czyjejś twórczości. W tym wypadku jednak głos zabrał Michał Kanownik ze Związku Cyfrowej Polski, który zauważa, iż dodanie do ustawy także tych urządzeń oznacza wzrost ich cen, a to z kolei sprawi, że przeciętny kupujący zamiast zakupić w Polsce nowego smartfona, zdecyduje się na jego zakup np. z Chin, bo wówczas nie dotnie go kolejna opłata. Zwraca też uwagę na fakt, że dodanie niektórych z urządzeń do listy, którą obejmie opłata reprograficzna nie ma sensu, ze względu na zmiany jakie zaszły na rynku i w sposobach współczesnego konsumowania kultury.

Chodzi przede wszystkim o fakt, że przeciętny konsument bardziej skłania się do streamingu niż do kopiowania. Chcąc posłuchać muzyki danego artysty nie ma już sensu jej kopiowanie, bo przecież takie Spotify oferuje nam to za darmo, tylko trzeba wytrzymać reklamy.

Opłata reprograficzna a ceny elektroniki

Ale co z cenami za sprzęt? W ocenie skutków nowych regulacji skupiono się także na tym, jednak rząd uważa, że podwyższenie opłaty nie powinno odbić się na cenach elektroniki. Jednak czy na pewno? Michał Kanownik jest innego zdania. Według niego rozszerzenie opłaty będzie musiało pociągnąć za sobą wzrost cen, bo inaczej handel elektroniką przestanie być opłacalny w Polsce. A jeśli konsument  nie będzie chciał kupić danego sprzętu w naszym kraju, zdecyduje się na sprowadzenie go zza granicy, gdzie cena będzie niższa.