[Aktualizacja] Gdańsk chce chronić dzieci przed nadajnikami sieci komórkowych. Robi to źle

Gdańskie szkoły mają odmawiać zgody na budowę oraz przedłużanie dzierżawy dachów pod budowę nadajników sieci komórkowych. Wszystko to w trosce o zdrowie dzieci. Tyle tylko, że w gdańskim magistracie chyba mało kto ma pojęcia o tym, jak działają stacje bazowe telefonii komórkowej.
[Aktualizacja] Gdańsk chce chronić dzieci przed nadajnikami sieci komórkowych. Robi to źle

Aktualizacja – bo sformułowania były niefortunne…

Urząd Miejski w Gdańsku wydał krótki komunikat z komentarzem do całej sytuacji.

Nawiązując do pisma dotyczącego „Dzierżawy połaci dachów budynków jednostek oświatowych z przeznaczeniem na stację bazową telefonii komórkowej”, oświadczamy, iż użyto w nim niefortunnych sformułowań dotyczących zakazu montażu masztów, za co przepraszamy.

Miasto Gdańsk, jako właściciel budynków szkolnych i społecznych nie chce aktualnie montować jakichkolwiek urządzeń na dachach obiektów. Zgodnie z przeprowadzoną już inwentaryzacją, powierzchnie te można potencjalnie wykorzystać na montaż fotowoltaiki. Do dyspozycji na wszystkich obiektach, jest w sumie 9,4 hektara. Dzięki temu będzie można, w perspektywie najbliższych lat, radykalnie obniżyć koszty funkcjonowania obiektów edukacyjnych, a także pozyskiwać energię w sposób przyjazny dla środowiska.

Dachy gdańskich szkół wolne od nadajników sieci komórkowych

Pismo, które do gdańskich szkół rozesłała zastępczyni prezydent Gdańska Monika Chabior udostępnił dzisiaj p.o. rzecznika prasowego UKE Witold Tomaszewski.

Jak udało mi się dowiedzieć, pismo jest świeże i zostało rozesłane do szkół pod koniec sierpnia tego roku. Ten konkretny egzemplarz trafił do dwóch placówek, ale bardzo podobny dokument trafił do kolejnych.

Strach przed nadajnikami sieci komórkowej znowu wygrywa z racjonalnym myśleniem. Gdańsk jak Kraków czy Kraśnik

Tym samym Gdańsk dołącza do miast wojujących ze stacjami bazowymi sieci komórkowych. Stając ramię w ramię z Krakowem, czy też powtarzając zryw Kraśnika. Podobnie jak w tych miastach, decyzja w Gdańsku została podjęta zapewne w dobrej wierze, ale jednocześnie jest nie tylko zwyczajnie głupia, co sprzeczna z dowodami naukowymi.

Zacznijmy od tego, że pole elektromagnetyczne (PEM) generowane przez stacje bazowe sieci komórkowych rośnie wraz z odległością urządzenia od nadajnika. Dlatego też im bardziej stacje bazowe zostaną odsunięte od szkół, tym znajdujące się tam urządzenia mobilne będą pracować z większą mocą, a tym samym emitować pole elektromagnetyczne o większej mocy.

Kolejną kwestią jest rozkład pól elektromagnetycznych. W przypadku nadajnika umieszczonego na dachu wygląda to trochę jak parasol. Jeśli stoimy pod parasole w trakcie padającego deszczu, strumienie wody rozchodzą się dookoła nas. Na podobnej zasadzie działa to w przypadku stacji bazowej. Emitowane przez nią pole elektromagnetyczne rozchodzi się dookoła budynku, pod delikatnym skosem. Nadajniki sieci komórkowej nie emitują sygnału pionowo w dół.

W Krakowie już sprawdzano, czy dzieci w szkołach są napromieniowane

Urząd Miasta Krakowa od 2016 roku sprawdza, czy normy emisji PEM nie są przekraczane. Prowadzono też badania w miejscowych szkołach. Władze Gdańska ewidentnie nie zapoznały się z tym materiałem.

W latach 2017-2019 sprawdzonych zostało w sumie kilkadziesiąt krakowskich szkół. Co więcej, pomiary dotyczyły starych norm, obowiązujących do końca 2019 roku, które były wówczas jednymi z najsurowszych (nie tylko) w Europie. Wówczas maksymalna dopuszczalna moc pola elektromagnetycznego nie mogła przekraczać 7 V/m. Tymczasem maksymalne zmierzone wartości, wewnątrz i na zewnątrz szkół, rzadko kiedy przekraczały 1 V/m.

Gdańszczanie mogą samodzielnie sprawdzić jak wyglądają rozkłady PEM za pomocą, działającej od niedawna, strony systemu SI2PEM. Po sprawdzeniu okolicy kilku szkół nie widać żadnych niepokojących wartości. Tak wygląda np. najbliższa okolica Uniwersyteckiego Liceum Ogólnokształcącego:

A tak Przedszkola nr 15:

Tu z kolei mamy szkołę ze stacją bazową na dachu, czyli Zespół Szkół Energetycznych przy ul. Mikołaja Reja:

Instytucje państwowe są zdumione. Wyjaśniają i podpowiadają gdzie szukać pomocy

Decyzją władz Gdańska są zdumione instytucje państwowe. Oto informacja, jaką otrzymałem ze źródeł zbliżonych do KPRM:

KPRM jest zdziwiony takim stanowiskiem, tym bardziej że od ponad miesiąca działa serwis SI2PEM, w którym poziomy pól elektromagnetycznych w otoczeniu (także w otoczeniu szkoły) może sprawdzić każdy, zaś urzędnicy wszystkich szczebli zostali z tego systemu przeszkoleni. Nie ma możliwości — jak mówią nam urzędnicy — by jakakolwiek stacja nie spełniała wymogów rozporządzenia Ministra Zdrowia i by limity uznane za całkowicie bezpieczne dla zdrowia były, nawet minimalnie, przekroczone.

Jeśli gdański magistrat ma jakiekolwiek wątpliwości co do którejkolwiek ze stacji, to zawsze może zwrócić się do organów środowiskowych z prośbą o dokonanie kontroli PEM. Taka kontrola, co warto podkreślić, odbywa się bez zapowiedzi, nie ma więc żadnej możliwości “manipulacji mocami”, co często podnoszą przeciwnicy telefonii mobilnej.

Pomoc w wyjaśnieniu zagadnienia deklaruje też Instytut Łączności. Oto obszerne oświadczenia, jakie dostaliśmy od mgr inż. Rafała Pawlaka:

Fakt umieszczenia na dachu budynku (tutaj szkoły) konstrukcji z antenami SBTK w żadnym wypadku nie oznacza, że budynek zostanie przez te anteny „szkodliwie bądź nadmiernie opromieniowany”. Jest to ściśle związane z aspektami technicznymi i wynika wprost z kształtu charakterystyk opisujących anteny instalowane w SBTK – dokładnie z pionowych przekrojów tych charakterystyk. Z typowych charakterystyk anten dla kątów elewacji rzędu 90 stopni wynika, że tłumienie sygnału radiowego względem kierunku maksymalnej emisji wynosi średnio od 20 dB do 30 dB (a więc aż między 100 a 1000 razy). Antena emituje sygnał RF w dół o bardzo niskim poziomie, a mówiąc żargonowo – po prostu „nie świeci w dół”, ponieważ wysoki poziom sygnału tuż pod anteną nie jest potrzebny z uwagi na niewielką odległość pomiędzy telefonem użytkownika a anteną stacji bazowej. Dodatkowo sygnał taki jest jeszcze poddawany silnemu tłumieniu przez konstrukcje dachów i stropów budynków.

Ponadto doprowadzenie do takiej sytuacji, że oto mamy sygnał ze stacji bazowej o skrajnie niskim poziomie, bo stacja bazowa znajduje się bardzo daleko, paradoksalnie skutkuje lokalnym zwiększeniem wypadkowego natężenia pola elektromagnetycznego, gdyż wówczas jego głównym źródłem wcale nie jest stacja bazowa, ale telefony użytkowników, które są zmuszone do emisji sygnału radiowego z maksymalną mocą. Jest to zatem działanie przynoszące efekty odwrotne do zamierzonych. Podobnie umieszczenie anten stacji bazowej nie na dachu szkoły, a np. na dachu budynku sąsiedniego może spowodować, że pole elektromagnetyczne będzie wielokrotnie większe niż byłoby wtedy, gdyby anteny te umieszczono właśnie na dachu szkoły, bo szkoła nie będzie znajdowała się pod anteną (czyli w jej minimalnej wiązce emisji), lecz naprzeciwko anteny (np. w jej wiązce głównej o największej emisji).

Kolejna sprawa to gwarancja bezpieczeństwa wynikająca z wytycznych Międzynarodowej Komisji ds. Ochrony przed Promieniowaniem Niejonizującym (ICNIRP, ang. International Commission on Non-Ionizing Radiation Protection). ICNIRP to międzynarodowa organizacja, uznana przez WHO, której główny cel działalności stanowi ochrona ludzi i środowiska przed niekorzystnymi skutkami promieniowania elektromagnetycznego z zakresu niejonizującego. Zespoły międzynarodowych ekspertów z wielu dziedzin cyklicznie analizują dostępne dowody naukowe w celu określenia poziomów pola elektromagnetycznego bezpiecznego dla ludzi, w tym także dzieci. Na tej podstawie opracowywane są tzw. wytyczne. Nie jest prawdą, że publikowane badania w zakresie negatywnego wpływu promieniowania elektromagnetycznego są niejednoznaczne. Z logicznego punktu widzenie nie można udowodnić nieszkodliwości czynnika oddziaływania jakim jest pole elektromagnetyczne. Można natomiast stwierdzić, że wyniki badań naukowych nie dostarczają dowodów na to, by pole elektromagnetyczne wytwarzane przez stacje bazowe było szkodliwe. Jest to bowiem kwestia skali zjawiska, a więc poziomów pola elektromagnetycznego występującego w środowisku. Na podstawie wytycznych ICNIRP już w 1999 r. opracowano zalecenie unijne 1999/519/EU określające maksymalne poziomy pól elektromagnetycznych w środowisku. Obowiązujące w Polsce Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 17 grudnia 2019 r. w sprawie dopuszczalnych poziomów pól elektromagnetycznych w środowisku (DzU 2019 poz. 2448) harmonizuje dopuszczalne poziomy pól elektromagnetycznych w środowisku z zaleceniem UE. Dotrzymanie poziomów pól elektromagnetycznych w środowisku poniżej poziomów dopuszczalnych jest obowiązkowe i wynika z ustawy Prawo Ochrony Środowiska. I to niezależne od tego, gdzie dana stacja bazowa jest zlokalizowana ani jaki system (2G/3G/4G/5G) obsługuje. Nie można zatem mówić o tym, że lokalizacja stacji bazowej na dachu szkoły będzie powodowała niebezpieczne bądź niehigieniczne warunki nauki, wychowania i opieki uczniów. Takie stwierdzenia są nieuprawnione. Ekspozycja musi bezwzględnie być poniżej poziomów dopuszczalnych a te obowiązujące w Polsce i w praktycznie wszystkich krajach UE gwarantują bezpieczeństwo aż z 50 krotnym marginesem bezpieczeństwa.