Kryzys energetyczny w pełni. Podwyżki gazu i prądu w całej Europie

Nadchodzi kryzys energetyczny. Ceny prądu mogą wzrosnąć nawet o 250 %, co doprowadzi do globalnej zapaści. Eksperci nie mają wątpliwości, że to cena, jaką będziemy musieli ponieść za walkę ze skutkami globalnego ocieplenia. Co jeszcze nas czeka?
Ceny prądu rosną

Ceny prądu rosną

Brytyjskie media alarmują, że powrót do postpandemicznej “normalności” może być długi i skomplikowany. Wiele niekorzystnych zbiegów okoliczności doprowadziło do znacznych wzrostów cen gazu w Europie, które odczujemy także w Polsce. To z kolei może doprowadzić do kryzysu w Unii Europejskiej. Czy mamy się czego bać?

Brytyjski kryzys

Sytuacja jest szczególnie nieciekawa w Wielkiej Brytanii, o czym zgodnie donoszą CNBC i BBC. Analizy wskazują, że ceny gazu ziemnego w Europie rosły od początku roku, a teraz są nawet o 250 % wyższe niż jeszcze dwa lata temu. Od sierpnia br. wzrost ten jest bardzo gwałtowny i wyniósł aż 70 %. Konsumenci jeszcze tego nie odczuwają, ale dostawcy gazu i prądu tak. Co to oznacza? Będzie drożej.

W Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej, konsumenci są chronieni przez limity taryfowe, które od czasu do czasu są korygowane zgodnie z cenami światowymi. Wynika to z faktu, że dostawcy kupują gaz z wielomiesięcznym wyprzedzeniem (czasami nawet rocznym), więc najbliższa (październikowa) rewizja na pewno ich nie uwzględni. W Wielkiej Brytanii kolejny przegląd planu taryfowego jest zaplanowany na kwiecień i to będzie czas dużych zmian, a dokładniej – podwyżek. O ile oczywiście do tego czasu sytuacja się nie unormuje.

Poważne problemy czekają dostawców gazu w Wielkiej Brytanii, co wynika głównie z ograniczonych możliwościach jego magazynowania. Niektórzy apelują o otworzenie nowych miejsc wydobycia gazu na Morzu Północnym. Sytuacji energetycznej nie zbalansują dostawy z farm wiatrowych, gdyż lato 2021 roku było szczególnie spokojne.

Jeżeli sytuacja nie rozwiąże się odpowiednio szybko, Brytyjczycy raczej nie unikną sporych podwyżek gazu i prądu. Niektórzy dostawcy gazu już złożyli wnioski o upadłość, a odbije się to niekorzystnie także na większych firmach.

Jak dotknie to Polskę?

Zmiany opisane na przykładzie Wielkiej Brytanii dotkną także Polski. Gaz na Towarowej Giełdzie Energii (TGE) bije rekordy, więc korzystanie z grzejników tej jesieni, kiedy zrobi się naprawdę zimno, może być kosztowne. Zgodnie z raportem Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG):

Notowania na rynkach terminowych wskazują, że obecne wysokie poziomy cen utrzymają się do końca I kw. 2022 r., a więc do końca sezonu grzewczego.

W ubiegłym tygodniu cena błękitnego paliwa, jak jest inaczej nazywany gaz ziemny, wynosiła 317,26 zł za MWh (megawatogodzinę). Czy to dużo? Wystarczy porównać ceny do tych sprzed kilku miesięcy – na początku roku 1 MWh gazu ziemnego kosztowała 90 zł, a rok temu zaledwie 55 zł. Mówienie o 250-procentowych podwyżkach na przykładzie Wielkiej Brytanii nie jest wyssane z palca. Nie wiadomo, kiedy odbije się to na konsumentach (PGNiG unika odpowiedzi).

Wiadomo natomiast, że od października w Polsce zapłacimy więcej za gaz. Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził podwyżkę stawki bazowej o 7,4 % dla gospodarstw domowych. Podwyżka nie będzie jednak dotkliwa dla konsumentów. W przypadku grupy W-1.1 (osób zużywających gaz do przygotowania posiłków) podwyżka wyniesie ok. 0,72 zł miesięcznie, w przypadku grupy W-21.1 (osób podgrzewających wodę gazem) ok. 4,48 zł miesięcznie, a osoby z grupy W-3.6 (ogrzewające mieszkanie gazem) zapłacą co miesiąc o 13,76 zł więcej (za Money.pl).

Cena, jaką musi zapłacić konsument, nie zależy tylko od ceny gazu ziemnego na TGE, ale także innych czynników, m.in. sytuacji pandemicznej czy dostaw błękitnego paliwa z Rosji.

Tak duży skok cen gazu to konsekwencja transformacji energetycznej, która dotyka całą Europę. Wszyscy namawiają do redukcji emisji dwutlenku węgla i poszukiwania czystszych paliw, choć nie wszyscy chętnie tego się podejmują.