Google jednak walczy z agregatami torrentów. Strony pokroju The Pirate Bay, Rabg czy OpenPirate na celowniku

Google posiada ciekawą historię walki z agregatorami torrentów pokroju The Pirate Bay, Open Pirate, Oxtorrent, czy ExtraTorrent. Od dawna firma otrzymuje zalecenia dotyczące usuwania ich z wyników wyszukiwania, ale zwykle ignorowała je, idąc na półśrodek – przesuwała je w dół listy wyszukiwania. Czasy zdają się jednak zmieniać i tak też ostatnio ponownie powrócił temat tego, jak Google walczy z agregatami torrentów.
Google walczy z agregatami torrentów, torrenty, torrents
Google walczy z agregatami torrentów, torrenty, torrents

W grudniu Google usunęło wszystkie linki do The Pirate Bay z listy wyszukiwania i setki innych domen, które były z nią związane. To oznacza, że firma najwyraźniej powoli wzmaga swoje wysiłki do utrudniania życia piratom-złodziejom. Nastąpiło to wprawdzie wyłącznie w Holandii, ale zostało ciekawie zrealizowane, bo Google otrzymał tylko kopie dokumentów złożonych lokalnym dostawcom Internetu przez antypiracką grupę BREIN i sam zajął się problemem.

Czytaj też: Dlaczego gramy w gry? Badanie odpowiada jacy są Polscy gracze

Wyniki wyszukiwania w Holandii

Następuje to ledwie kilka lat po tym, jak w 2017 roku Google sprzeciwił się blokowaniu pirackich stron internetowych w wyszukiwarce, ale jest początkiem wprowadzania tych blokad do innych krajów. Pewne jest, że to samo czeka m.in. Hiszpanię, czy Wielką Brytanię po tym, jak dotknęło już obywateli Brazylii, czy Szwecji. Na ten moment nie wiemy, jak zostanie to zrealizowane w Polsce, gdzie nie ma najmniejszego problemu, aby wyszukać wspomniane strony.

Google walczy z agregatami torrentów pozornie nieudolnie, ale ma to więcej sensu niż może się wydawać

Agregatory torrentów są niczym furtka do “piracenia”, czyli nielegalnego pobierania filmów, programów, czy gier. Im więc trudniej jest się do nich dostać, tym szybciej potencjalni złodzieje mogą się zniechęcić do kradzieży. Zwłaszcza że wśród nich są głównie ci, którzy mogą nie rozumieć, że za pobieranymi przez nich plikami kryje się momentami praca setek, a nawet tysięcy ludzi w pocie czoła, których firmy jakoś muszą zarabiać, a zarabiają właśnie ze sprzedaży tych dzieł.

Czytaj też: Fizyka kwantowa – siedem faktów, które warto znać

Tacy ludzie pozornie nie mogą pochwalić się wielką wiedzą na temat komputera i treści cyfrowych, więc omijanie blokad poprzez zabawę z VPNami, serwerami Proxy, czy nawet wpisywanie adresu bezpośrednio w pole wyszukiwania może być dla nich wyzwaniem. Dlatego działania Google, choć pozornie liche z punktu widzenia “zaawansowanych użytkowników”, mogą rzeczywiście zniechęcić wielu do kradzieży i zmusić ich do sięgnięcia po legalne formy dystrybucji gier, filmów, czy programów.