Xiaomi Redmi Note 11 – książę opłacalności

Redmi Note 11 to smartfon, który wystartował w klasie do 1000 zł i od razu wysoko stawia poprzeczkę konkurencji, wygląda bowiem na sprzęt dobrze wyposażony, o przemyślanej konstrukcji, którego silne punkty przewyższają potencjalne wady. A zatem, czy Redmi Note 11 dał radę?
Xiaomi Redmi Note 11

(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Parametry

ParametrWartość
ProcesorQualcomm SM6225 Snapdragon 680 4G, Octa-core (4 x 2,40 GHz Kryo 265 Gold + 4 x 1,9 GHz Kryo 265 Silver, 6 nm)
GPUAdreno 610
Ekran6,43”, 1080 x 2400 px, 20:9, 409 ppi, AMOLED, 90 Hz, 700 nit / 1000 nit (szczyt), 84,5 % StB
Pamięć RAM4 GB (dostępny też wariant 6 GB)
Pamięć Flash64 GB (dostępna także wersja 128 GB) UFS 2,2 + micro SDXC
Aparat główny– 50 Mpix, f/1,8, 26 mm (szerokokątny), 1/2,76”, 0,64 µm, PDAF
– 8 Mpix, f/2,2, 13 mm (teleobiektyw), 1/4”, 1,12 µm
– 2 Mpix, f/2,4, makro
– 2 Mpix, f/2,4, detekcja głębi
Aparat przedni13 Mpix, f/2,4, 26 mm (wide), 1/3,1”, 1,12 µm
Audiostereo, Hi-Res Audio 24-bit / 192 kHz
ŁącznośćLTE+, HSPA, Wi-Fi 5, Bluetooth 5.0, NFC, dual SIM / USB-C 2.0 / Radio FM / podczerwień
LokalizacjaA-GPS, GLONASS, GALILEO, BDS
AkumulatorLi-Po 5000 mAh, szybkie ładowanie 33 W
Waga179 g
Rozmiary159,9 x 73,9 x 8,1 mm
CertyfikatyIP53
System operacyjnyAndroid 11 z MIUI 13

Pudło, pudełko

Opakowanie, w którym dostarczany jest Redmi Note 11, nie wyróżnia się niczym szczególnym. Znacznie ciekawsza jest jego zawartość, która poza koniecznym elementem w postaci smartfonu obejmuje tak nieoczywiste elementy jak ładowarka (i to szybka) wraz z okablowaniem oraz całkiem udane, przeźroczyste silikonowe etui, które – co ciekawe – uzbrojone jest w zaślepkę na port USB-C. Jeszcze dokumentacja, igła do tacy na karty SIM i… koniec.

Xiaomi Redmi Note 11
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Wzornictwo

Xiaomi Redmi Note 11 jest smartfonem, w którego konstrukcji dominuje plastik. Nawet metalowa ramka wygląda plastikowo, chociaż smartfon jako całość sprawia raczej solidne wrażenie. Z tyłu wystaje przykryta szkłem i chroniona metalową ramką wyspa, mieszcząca zestaw czterech aparatów fotograficznych i diodę doświetlającą – jako żywo przypominała mi miniaturową kuchenkę indukcyjną.

Przyciski sterujące umieszczone zostały na prawym boku smartfonu – na górze służący do regulacji głośności, a poniżej do wybudzania. Ten ostatni jest także pojemnościowym skanerem linii papilarnych i znajduje się niemal dokładnie pod kciukiem. Na lewym boku ukryta tacka na dwie karty nanoSIM i oddzielnie na kartę pamięci.

Ciekawe rzeczy dzieją się natomiast na górnej i dolnej części ramki – gdyż Redmi Note 11 wyposażony został w parę głośników, pozwalających na uzyskanie stereofonicznego dźwięku. Wyjście jednego jest klasycznie, na dole (w położeniu panoramicznym daje kanał prawy), obok portu USB-C i mikrofonu, drugi natomiast… i tu właśnie jest ciekawie: jest skierowany do przodu (służy także do rozmów), ale ma osobną maskownicę skierowaną w bok, przepuszczającą dźwięk. Wyraźnie poprawia to przestrzenność. Na górnej ramce jest jeszcze emiter IR umożliwiający użycie Redmi Note 11 jako pilota i mikrofon systemu redukcji szumu. No i coraz rzadziej spotykany minijack audio.

Xiaomi Redmi Note 11
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Jakość wykonania nie budzi zastrzeżeń, choć plastik sprawia wrażenie budżetowego. Jego najpoważniejszą wadą jest jednak niesamowita podatność na kurzenie się (mam wrażenie, że ściąga kurz z najbliższej okolicy) i na odciski palców. Nie pomagają szmatki, pędzelki, gruszka fotograficzna i zaklęcia – podczas sesji zdjęciowej do recenzji uzyskanie choćby kilku fotografii na których nie byłoby jednego lub drugiego okazało się niemożliwe. Co ciekawe, Redmi Note 11 posiada certyfikaty odporności, choć na bardzo podstawowym poziomie. IP53 oznacza podstawową pyłoszczelność i odporność na zachlapania, którą można nieco wzmocnić dołączonym etui z uszczelnieniem portu USB.

Ekran

Wyświetlacz w Redmi Note 11 prezentuje się natomiast znacznie lepiej. Jest to panel AMOLED, o przekątnej 6,43” i rozdzielczości 1080 x 2400 pikseli. Daje to gęstość 409 ppi i proporcje 20:9. Ramki są dość wąskie, z wyjątkiem dolnej, która tworzy sporą brodę, całkowicie niewykorzystaną. Z kolei na górze wyświetlacza jest otwór na aparat fotograficzny. Całość jest przykryta taflą szkła Corning Gorilla Glass 3, dodatkowo oklejonego fabrycznie folią ochronną.

Dlaczego nie przesunięto aktywnej powierzchni w kiedunku dolnej krawędzi, by aparat umieścić nad wyświetlaczem? Pozostaje to słodką tajemnicą producenta, który zresztą nie jest wyjątkiem, jeśli chodzi o podobnie kontrowersyjne rozwiązania.

Odświeżanie ekranu można ustawić na 60 Hz lub 90 Hz. Jest to jednak wybór wszystko albo nic – Redmi Note 11 nie ma trybu adaptacyjnego, dostosowującego odświeżanie do tego co się dzieje akurat na ekranie. Smartfon nie jest też w stanie zmniejszyść częstotliwości pracy panelu poniżej 60 Hz w celu oszczędzenia energii.

Xiaomi Redmi Note 11
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Według danych Xiaomi panel AMOLED jest w stanie pracować ze szczytową jasnością 1000 nit. Nic na to jednak nie wskazywało podczas testów i rzeczywiście, regularne wartości w trybie ręcznym to około 500 nit i 750 nit w trybie automatycznym (podaję za GSMArena). Cała sytuacja budzi zresztą pewne wątpliwości: podawanie wartości szczytowej, osiąganej przez krótką chwilę i zwykle na części ekranu ma sens tylko wtedy, gdy smartfon obsługuje wyświetlanie HDR. A Redmi Note 11 właśnie nie obsługuje. Po co zatem te bajki? Inna rzecz, że trudno w sumie oczekiwać cudów po smartfonie sprzedawanym poniżej 1000 zł.

Zresztą być może dlatego także jeśli chodzi o kolory Xiaomi się nie popisało. Dostępne są trzy profile: „żywy”, „nasycony” i „standardowy”. Dwa pierwsze powinny pokrywać przestrzeń barwną DCI-P3 (przy czym drugi daje żywsze kolory niż pierwszy), a trzeci odpowiada sRGB i jedynie ten ostatni zdaje się być w miarę sensownie skalibrowany, gdyż pozostałe, mimo temperatury barwowej bieli zbliżonej do wzorcowych 6500K, dawały obraz zbyt przesunięty w kierunku czerwieni i nadmiernie nasycony. Xiaomi zdecydowało się zwyczaojnie oferować kolory „ładne”, a nie wierne, i na tym można by w zasadzie poprzestać – w grupie odbiorców do której skierowany jest Redmi Note 11 jest to zapewne podejście słuszne.

Pozostałe regulacje ekranu są mniej więcej typowe: do wyboru jest ciemny i jasny profil wyświetlania oraz tryb czytania, rozbudowujący klasyczny wariant wyświetlania ze zredukowaną składową niebieską o dodatkowe opcje: wariant monochromatyczny i z teksturą symulującą papier. Sprawdza się to nie tylko wieczorem, ale także podczas czytania ebooków na telefonie. Nie zabrakło także trybu Always-On Display, choć jest on nieco dziwny, gdyż dostępny jest tylko domyślny wariant z ekranem włączanym na 10 sekund w momencie nadejścia powiadomienia lub dotknięcia, nie da się natomiast włączyć naprawdę ciągłego prezentowania informacji. Dość poważnie ogranicza to przydatność tej formy prezentowania informacji.

Xiaomi Redmi Note 11
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

System i użytkowanie

Xiaomi Redmi Note 11 pracuje pod kontrolą Androida 11 z nakładką MIUI 13.0.1 i poprawkami bezpieczeństwa z 01.12.2021. Mamy zatem system nie tylko niemłody, ale także, łagodnie mówiąc, nieaktualny.

Działa natomiast całkiem przyzwoicie. Nie zrozumcie mnie źle, Redmi Note 11 i jego system to nie są demony wydajności, ale launcher pracuje należycie, aplikacje też uruchamiają się zupełnie nieźle. Idealnej płynności nie ma, tu i ówdzie pojawiają się spowolnienia albo zacięcia, ale przy 4 GB RAM nie powinno to nikogo dziwić. Sprzęt kosztuje poniżej 1000 zł i w tej kategorii wypada dobrze.

Jeśli chodzi o zastrzeżenia co do systemu, to poza podatnością na okazjonalne i niekłopotliwe czkawki mam ich kilka: otóż MIUI jawi mi się jako nakładka chaotyczna i mało czytelna. Przewijane opisy przy przyciskach szybkiego dostępu to pomysł fatalny, odnalezienie się też w opcjach systemu często nie jest oczywiste. I mówię to z pozycji doświadczonego użytkownika, który niejedno widział i używał. Osoby mniej obyte z techniką, szczególnie starsze mogą mieć poważny problem z obsługą Redmi Note 11.

MIUI ma też kolejną paskudną cechę – to system, któremu nigdzie się nie spieszy, więc i użytkownikowi nie powinno. Ktoś wysyła ci wiadomość przez Messengera albo Signal? Ok, odpocznij, napij się kawy, dowiesz się o tym w swoim czasie.

Smartfony z Androidem ze względu na zarządzanie energią nigdy nie dawały pewności, że powiadomienie przyjdzie natychmiast, ale Redmi przechodzi samego siebie – podczas testów równolegle używałem prywatnego iPhone’a 13 Pro, realme GT2 Pro i właśnie Note 11. Wysłana wiadomość na sprzęcie Apple’a meldowała się niemal w tej samej chwili. Realme meldował o niej po krótkiej chwili, jeśli był niedawno używany, lub po kilku minutach, jeśli był uśpiony dłużej. A Redmi Note 11 przypominał o sobie po kilkunastu czy kilkudziesięciu minutach. Trudno uznać to za prawidłowe zachowanie.

Użytkownicy i niektórzy testerzy sygnalizowali także problemy z wyświetlaniem powiadomień na ekranie i generalnie z trybem ciemnym. Próbowałem problemy zreprodukować, by na własne oczy przekonać się jak źle to wygląda. Z częściowym sukcesem – jeśli chodzi o powiadomienia, to „ Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było”, czyli u mnie wszystko działało poprawnie.

Natomiast w trybie ciemnym niektóre zrzuty ekranu były przyciemnione – nie ma żadnej reguły na to kiedy tak się stanie. W ustawieniach MIUI jest przyciemnianie tapet w zależności od trybu i wygląda to trochę tak, jakby Redmi się czasem mylił i zrzut traktował jako tapetę – przykłady możecie zobaczyć w rozdziale dotyczącym wydajności.

Co jeszcze? Z kwestii użytkowych zwrócił moją uwagę wyjątkowo nieprzyjemny w działaniu system wibracji. Nie ma nic wspólnego z porządną haptyką i przypomina raczej stare rozwiązania z czasów przedsmartfonowych – jest silny, ale nadaje się co najwyżej do sygnalizacji rozmów przychodzących, a nie podkreślania komunikatów systemowych.

Xiaomi Redmi Note 11
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Komunikacja

Xiaomi Redmi Note 11 jest smartfonem wyposażonym w modem LTE+ oraz dwupasmowe WiFi5 (czyli 801.11ac). Brak 5G w tej półce cenowej nie budzi najmniejszego zdziwienia, podobnie jak brak obsługi eSIM – do dyspozycji jest dualSIM na karty nano, a rozbudowana tacka nie zmusza do wyboru między drugą kartą SIM i kartą pamięci.

Telefon z kartą Orange Flex automatycznie aktywował VoLTE, umożliwił też ręczne włączenie VoWiFi – w obu trybach jakość połączeń była bardzo przyzwoita. Wydajność połączenia nie odbiegała od innych smartfonów LTE – w godzinach telekomunikacyjnego szczytu nie przekraczała 50 Mbps.

Połączenie WiFi Redmi Note 11 zestawiał z routerem na poziomie 433 Mbps, co pozwalało w praktyce na uzyskanie prędkości rzeczywistej do 300 Mbps. Szału nie ma, ale w telefonie tej klasy jest to wynik zupełnie wystarczający.

Redmi Note 11 posiada Bluetooth w wersji 5 oraz NFC, które kiedyś w tej klasie sprzętu nie było regułą. Za lokalizację satelitarną odpowiadają systemy A-GPS, GLONASS, GALILEO oraz BDS, które w czasie testów spisywały się należycie.

Redmi Note 11 posiada także złącze mini jack 3,5 mm do słuchawek oraz rzadko spotykany port IR, pozwalający na wykorzystanie smartfona w roli pilota do TV lub zestawu Audio. Komunikacja przewodowa zrealizowana jest za pośrednictwem portu USB-C, niestety tylko w wersji 2.0.

Xiaomi Redmi Note 11
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Wydajność

Sercem Redmi Note 11 jest Snapdragon 680 z grafiką Adreno 610. SoC współpracuje z 4 lub 6 GB pamięci RAM. Po takim zestawie nie ma co się spodziewać brylowania w benchmarkach i istotnie, wyniki są raczej średnie.

  • Geekbench 5 Single Core: 212 pkt
  • Geekbench 5 Multi Core: 999 pkt
  • Geekbench Compute OpenCL: 434 pkt
  • Geekbench Compute Vulcan: 588 pkt
  • Geekbench ML CPU: 87 pkt
  • Geekbench ML GPU: 256 pkt
  • Geekbench ML NNAPI: 185 pkt
  • Wild Life: 445 pkt
  • Wild Life Extreme: 78 pkt
  • Wild Life Stress Test: 449/445, stabilność 99,1%
  • PCMark Work 3.0: 5899 pkt

Wydajność w programach testowych nie mówi jednak wiele o rzeczywistym komforcie pracy, a ten, pomijając okazjonalne przycięcia, w codziennym użytkowaniu radzi sobie nieźle. GPU jest w stanie obsłużyć gry, ale lepiej nie nastawiać się na zbyt wiele.

Niewysilony SoC pozwolił uzyskać niemal całkowity brak throttlingu termicznego. W teście Wild Life Stress test stabilność wyników wyniosła 99,1 % i różnice są poniżej błędu pomiarowego.

Pamięć flash pracuje w standardzie UFS 2.2. Wyniki uzyskane za pomocą CPDT są zupełnie przyzwoite.

  • szybkość ciągłego zapisu danych: 282,61 MB/s,
  • szybkość ciągłego odczytu danych: 614,78 MB/s,
  • szybkość losowego zapisu danych: 15,61 MB/s,
  • szybkość losowego odczytu danych: 12,68 MB/s
  • kopiowanie pamięci: 3,37 GB/s.
Xiaomi Redmi Note 11
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Audio

Jak już wspominałem przy okazji opisu wzornictwa, Xiaomi Redmi Note 11 został wyposażony w głośniki stereo – nie zdarza się to często w tańszych smartfonach. Za jeden z kanałów odpowiada głośnik służący do rozmów, wyposażony w dodatkową maskownicę kierującą część dźwięku w bok – mimo braku idealnego zbalansowania przetworników sprawdza się to zaskakująco dobrze. Dźwięk jest wyraźny, głośny, choć niestety cierpi na typowe przypadłości w tej klasie sprzętu – basu brak, a wysokie tony są raczej marne, więc mamy ogromną dominację średnich częstotliwości. Jak na cenę – jest bardzo dobrze.

Redmi Note 11 posiada jednak też gniazdo mini-jack 3,5 mm, do którego można podłączyć przewodowe słuchawki. Smartfon obsługuje dźwięk hi-res, gra czysto i wyraźnie. Nie dał rady poprawnie napędzić wymagających, dużych wokółusznych słuchawek 150 Ω (dźwięk był zbyt cichy), lecz z najpopularniejszymi 32 Ω raczej nie będzie mieć problemów.

Zasilanie

Xiaomi Redmi Note 11 posiada baterię o pojemności 5000 mAh. Przy niezbyt energożernych komponentach pozwoliło to uzyskać bardzo dobry czas pracy na jednym ładowaniu. W teście PCMark Battery pozwoliło to uzyskać znakomity wynik 15 godzin i 35 minut. Rzeczywisty SoT przy mieszanym użyciu LTE / WiFI wynosi 7-8 godzin i dwa dni w stanie czuwania. Przy mniej intensywnym korzystaniu z sieci można spodziewać się nawet 3 dni w gotowości. Oczywiście pamiętacie co pisałem o agresywnym usypianiu aplikacji? No to już wiecie po co to wszystko jest :).

Do zestawu dołączona została ładowarka o mocy 33 W. Jest w stanie uzupełnić akumulator Redmi Note 11 do połowy w ~30 minut, natomiast pełne ładowanie zajmuje około 70-80 minut i twa wyraźnie dłużej, niż deklaruje producent. Jeszcze dłużej trwało ładowanie standardową łądowarką PD 65 W Baseusa – około 90 minut. Różnica prawdopodobnie wynika z użycia w ładowarce i smartfonie niestandardowego napięcia 11 V, którego nie przypominam sobie w specyfikacji Power Delivery, a które pozwala na uzyskanie wspomnianych 33 W mocy.

Redmi Note 11 nie da się naładować indukcyjnie i przy tej cenie urządzenia raczej nie powinno to dziwić.

Biometria

Jak większość budżetowych smartfonów Redmi Note 11 posiada pojemnościowy czytnik linii papilarnych, który tu umieszczony został w przycisku wybudzania. Powierzchnia skanera jest mała, ale jego położenie dobrze dobrane – przy standardowym chwycie kciuk miałem dokładnie tam, gdzie był skaner. Do działania nie mam zastrzeżeń – czytnik działał szybko i raczej sprawnie, dając zupełnie pomijalną ilość odrzuceń.

Alternatywną metodą odblokowywania jest rozpoznawanie twarzy. Redmi Note 11 używa do tego standardowego skanu 2D wykonywanego za pomocą aparatu fotograficznego, zatem nie jest to metoda uznawana za bezpieczną. Nie udało mi się jednak blokady ominąć za pomocą zdjęcia wyświetlonego na ekranie innego smartfonu. Skuteczność i szybkość rozpoznawania stoi na dobrym poziomie, o ile jest dużo światła: Redmi Note 11 nie doświetla twarzy światłem ekranu (a w każdym razie nigdzie takiej opcji nie znalazłem), zatem w ciemności nie ma mowy o skuteczności tej metody.

Xiaomi Redmi Note 11
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Fotografia

Zestaw aparatów fotograficznych umieszczonych w Redmi Note 11 zdaje się być efektem działań głównie działu marketingu, a nie obrazowania. „50 megapikseli? Jest! Cztery aparaty są? Są. A taki iPhone 13 Proma 12 megalikseli i tylko trzy aparaty. I co? Xiaomi lepsze!”.

– 50 Mpix, f/1,8, 26 mm (szerokokątny), 1/2,76”, 0,64 µm, PDAF
– 8 Mpix, f/2,2, 13 mm (teleobiektyw), 1/4”, 1,12 µm
– 2 Mpix, f/2,4, makro
– 2 Mpix, f/2,4, detekcja głębi

Żarty żartami, ale niejaką użyteczność zdaje się mieć tylko aparat szerokokątny 26 mm. Ma 50 Mpix, niestety wciśnięte w małą matrycę 1/2,76”. Wynikowy obraz ma 12,5 Mpix i choć aparat potrafi właściwie dać i pełną rozdzielczość, niech was ręce ojców fotografii bronią przed jej włączaniem – po co się rozczarować?

Jakość zdjęć uzyskanych w dzień jest mocno przeciętna, ale w tej klasie cenowej akceptowalna. Pomiędzy aparatem głównym a ultraszerokokątnym są różnice w balansie bieli i to miejscami znaczne. Zdjęciom brakuje szczegółowości, w zbliżeniu widać sporo artefaktów przetwarzania, a na fotografiach z UWA do tego występuje znaczne zaszumienie i spadki ostrości na brzegach kardu. Zoom x2 uzyskiwany jest z wycinka głównej matrycy.

Nie lepiej jest w trybie nocnym. Oglądając zdjęcia testowe trudno momentami mi było zdecydować się, który zestaw był gorszy – nocny, czy z automatu. W jednym i w drugim szumów jest dużo, szczegółów mało (i tu brak stabilizacji działa na niekorzyść trybu nocnego), a ogólna jakość słaba. I znów, z perspektywy ceny smartfonu nie jest tak źle, ale warto pamiętać, co właściwie to znaczy. Cudów nie ma.

Możliwości portretowe natomiast wypadły relatywnie nieźle. Zdjęcia co prawda mają cały zestaw omówionych już wyżej problemów, ale detekcja głębi stoi na niespodziewanie wysokim poziomie. Zarówno przedni, jak i tylny aparat, radzą sobie z włosami i nie generując nadmiernych błędów przy wykrywaniu głębi.

Efekt bokeh jest jest raczej syntetyczny i mało naturalny, przypominający rozmycie Gaussa, bez wyraźnych krążków rozproszenia, a nie pracę jasnej optyki, ale można uznać, że się broni.

Obiektyw makro ma klasycznie niewielką użyteczność. Matryca ma zaledwie dwa megapiksele, szkiełko stałą ostrość, a efekty pracy są mocno przeciętne, choć typowe dla takich aparatów – zapchajdziur. Inna rzecz, że pobawić się czasem można.

Xiaomi Redmi Note 11
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Podsumowanie

W chwili gdy to piszę, Redmi Note 11 doczekał się pierwszej (zapewne z wielu) przecen. Wariant 4/64 można kupić już za 899 zł, a 6/128 za 1099 zł. To naprawdę świetna oferta, która jeszcze wyżej winduje od początku znakomity stosunek ceny do możliwości. Redmi Note 11 ma swoje wady, ale jednocześnie w swojej kategorii nie ma sobie równych. Warto się nim zainteresować nie tylko ze względu na cenę w wolnej sprzedaży, ale także jeśli rozważamy wybór niedrogiego smartfonu od opetarora.