Polskie przeciwpancerne pociski Pirat. Dlaczego Wojsko Polskie nadal ich nie ma?

Opisujemy polskie przeciwpancerne pociski Pirat, Wojsko Polskie, przeciwpancerne pociski Pirat,
Opisujemy polskie przeciwpancerne pociski Pirat, Wojsko Polskie, przeciwpancerne pociski Pirat,

W 2020 roku firma Mesko SA poinformowała, że opracowanie i wdrożenie lekkiego systemu ze sterowaną rakietą zostało zakończone, ale owoców prac polskich inżynierów jak nie było widać w rękach Wojska Polskiego, tak nadal trudno go w nich dostrzec. Jest na to ponoć wiele powodów, ale zanim do nich przejdziemy, odpowiedzmy na pytanie, czym dokładnie są “nasze”, bo polskie przeciwpancerne pociski Pirat.

Polskie przeciwpancerne pociski Pirat były rozwijane w latach 2014-2021, ale ich zalążki sięgają 2006 roku

Prace nad przeciwpancernymi pociskami Pirat rozpoczęły się pełną parą już w 2014 roku, kiedy to zajęła się nimi firma Mesko oraz Centrum Rozwojowo-Wdrożeniowe Telesystem-Mesko. Ich historia i powód powstania sięga jednak już 2006 roku, kiedy po raz pierwszy Ministerstwo Obrony Narodowej zapowiedziało potrzebę wprowadzenia amunicji precyzyjnego rażenia do samobieżnego moździerza Rak oraz armatohaubic Krab i Kryl.

Czytaj też: Ze schronu do Iła, czyli ostatni ratunek Putina. Opowiadamy o samolocie Ił-80

W 2009 roku zaakceptowano propozycję opracowania pocisków naprowadzanych półaktywnie laserowo, które zaproponowało konsorcjum zrzeszające firmę Mesko, Centrum Rozwojowo-Wdrożeniowe (CRW) Telesystem-Mesko oraz Wojskową Akademię Techniczną. W pracach pomógł też przemysł ukraiński. Początkowo walidowano koncepcje związane z systemem naprowadzania różnorodnych pocisków na cele podświetlone laserem z wykorzystaniem wyłącznie rodzimej technologii i projektu, co miało obejmować laserowy podświetlacz, głowice samonaprowadzające oraz elementy bloków sterowania.

Bezzałogowy wojskowy pojazd Perun, przeciwpancerny pocisk kierowany Pirat, Perun z Piratem

Efektem tego było rozpoczęcie w 2014 roku prób poligonowych prototypu laserowego podświetlacza celu LPC-1 i tak oto narodziły się polskie przeciwpancerne pociski Pirat. Od 2014 roku rozpoczęto wzmożoną prace nad tym, co teraz widzimy na zdjęciach, a cały proces obejmował testy prototypów opracowanych przy zaangażowaniu łącznie czterech podwykonawców.

Czytaj też: Osy na Ukrainę od NATO. Systemy rakietowe 9K33 Osa zasiliły arsenał obrońców

Firma Mesko zleciła opracowanie laserowej głowicy śledzącej, zespołów elektronicznych i integrację z laserowym podświetlaczem celu LPC-1 Centrum Rozwojowo-Wdrożeniowemu Telesystem. Zakład Produkcji Specjalnej Gamrat był wykonawcą paliw do silnika startowego i marszowego, Wojskowa Akademia Techniczna odpowiadała za spełnienie Wstępnych Założeń Taktyczno-Technicznych oraz udział w badaniach, a firma KKB Łucz z Ukrainy zapewniła swoją wiedzę i doświadczenie w projektowaniu oraz produkcji przeciwpancernych pocisków.

Po licznych testach i sfinalizowaniu etapu badawczo-rozwojowego w 2019 roku, rozpoczęto proces przejścia do produkcji seryjnej. To obejmowało m.in. zadbanie o możliwie najwyższą polonizację pocisków Pirat pod kątem stosowanych elementów, która wynosiła wtedy już i tak imponujące 90%. Trwały też ciągle dalsze badania nad silnikami (startowym i marszowym) oraz głowicami bojowymi, a prace obejmowały wykonanie m.in. zespołu celowniczego i startowego, który został opracowany w 2020 roku (CLU-P). Ten składa się z dalmierza-podświetlacza i modułu wizyjno-celowniczym z kamerą telewizyjną i termowizyjną.

Wieloletni wysiłek zapewnił Polsce autorskie ppk Pirat, które pozwalają zatrzymać budżet w granicach państwa, zamiast przeznaczać go na zagraniczne produkty

Po siedmiu latach wysiłku wreszcie się udało – powstał Pirat. Lekki (~10 kg), przenośny i przede wszystkim polski kierowany pocisk przeciwpancerny krótkiego zasięgu (do 2,5 km). Ten jest wystrzeliwany z towarzyszącej mu wyrzutni (kontenera transportowo-startowego), która może znaleźć się na ramieniu żołnierza, na trójnogu czy specjalnym zdalnie sterowanym module uzbrojenia na platformie (np. pojeździe). Ponoć prostą obsługą systemu może zająć się jedna osoba, choć wspomina się o dwóch, jako że jeden żołnierz miałby pełnić rolę strzelca, a drugi laserowego podświetlacza.

Czytaj też: Polska amunicja krążąca Warmate. Jeśli kojarzycie drony Switchblade, to ten materiał jest dla Was

W praktyce, po wystrzeleniu rakiety w stronę celu, operator musi utrzymać na nim generowaną przez system wiązkę lasera. To na jej podstawie pocisk kalibru 107 mm wyposażony w laserową głowicę śledzącą jest w stanie “odszukać” i precyzyjnie nakierować się na cel w sposób automatyczny. Dzięki swojej głowicy kumulacyjnej (opcjonalnie termobarycznej lub odłamkowo-burzącej), może niszczyć nie tylko poruszające się pojazdy naziemne opancerzone różnego rodzaju pancerzem, ale też czołgi w okopie, umocnienia czy nawet pozostające w zawisie śmigłowce.

Dzięki możliwości wzbicia się na wysokość 50-180 metrów, ppk Pirat może uderzać w cele z górnej półsfery, aby uderzyć w najwrażliwsze sektory pancerza czy w miejsce za zabudowaniami/okopami. Cel musi być tylko w zasięgu widzenia (nieważne, czy to w dzień, czy w nocy), nie może być oddalony od stanowiska o więcej niż 2500 metrów i sam operator po wystrzale musi wytrzymać presję utrzymania wiązki lasera na celu, a musicie wiedzieć, że obecne zaawansowane maszyny posiadają systemy, które o tej wiązce ostrzegają.

Czytaj też: PSR-A Pilica już na służbie. To polski przeciwlotniczy system rakietowo-artyleryjski typu VSHORAD

Niestety, do tej pory mimo znacząco niskiej ceny ppk Pirat, Wojsko Polskie nie jest zainteresowane (w momencie pisania tego artykułu) ich zakupem. Oficjalna przyczyna nie jest znana, ale patrząc po tym, że nasi żołnierze mają dostęp do około 300 wyrzutni i około 3000 izraelskich Spike, powodem tego może być jego stosunkowo niski zasięg, pocisk małego kalibru i wymóg podświetlania celu. Ten ostatni ma swoje zalety (trudno wprowadzić taki system naprowadzania w błąd), ale też wady (operator chcący wystrzelić Pirata z ramienia w takiej sytuacji wystawia się na odpowiedź wroga).

Bezzałogowy wojskowy pojazd Perun, przeciwpancerny pocisk kierowany Pirat, Perun z Piratem
 Bezzałogowy wojskowy pojazd Perun wystrzelił przeciwpancerny pocisk kierowany Pirat

Jednak przy tym wszystkim ppk Pirat ma dwie ogromne zalety – jest produkowany w Polsce i jest tani. Zdecydowanie się na ich zakup przez Agencję Uzbrojenia nie tylko napędziłoby polską gospodarkę, ale też zapewniłoby żołnierzom stosunkowo tani rodzaj uzbrojenia. Niestety, mimo otwartości na zamówienie firma Mesko nie otrzymała na ten moment żadnego zainteresowania ze strony naszych władz.

Tekst opublikowano pierwotnie 5 kwietnia 2022