Powtarzający się sygnał wreszcie rozpracowany. Poszukiwacze kosmitów czekali na tę wiadomość od dawna

Kiedy naukowcy informują o identyfikacji zagadkowych sygnałów radiowych, za każdym razem rozpoczyna się dyskusja o ich pochodzeniu. Na przestrzeni lat udało się odnaleźć część potencjalnych źródeł, ale w wielu innych przypadkach pozostają one wielką niewiadomą. Z tego względu każdy potencjalny przełom w tym nietypowym śledztwie zasługuje na uwagę. I wydaje się, że niedawno do takiego doszło w przypadku astronomów zajmujących się badaniami sygnału znanego jako GLEAM-X J0704−37.
Powtarzający się sygnał wreszcie rozpracowany. Poszukiwacze kosmitów czekali na tę wiadomość od dawna

O swoich ostatnich dokonaniach piszą w artykule zamieszczonym w The Astrophysical Journal Letters. Odebrany przed dwoma laty sygnał okazał się od tamtej pory zdecydowanie bardziej powszechny. W przypadku ostatnio zidentyfikowanego źródła naukowcy poinformowali, że chodzi o czerwonego karła najprawdopodobniej krążącego wokół białego karła. Zachodzące między tymi obiektami oddziaływania miałyby być odpowiedzialne za to, co dociera później do Ziemi. Z tego względu – przynajmniej w tym przypadku – możemy wykluczyć udział obcych cywilizacji w wysyłaniu potencjalnych wiadomości w kierunku naszej planety.

Czytaj też: Kosmiczna zagadka z 1054 roku wraca do życia. Naukowcy zaskoczeni podobieństwem do ziemskiej technologii

Zidentyfikowane po raz pierwszy w 2022 roku sygnały zostały wykryte w archiwalnych danych dostarczanych przez Murchison Widefield Array. Detekcja obejmowała sygnał radiowy trwający 30-60 sekund, który powtarzał się co 18,2 minuty. Jego cechy były przy tym na tyle nietypowe, że naukowcy nie byli w stanie dopasować ich do dotychczas zidentyfikowanych źródeł. Jest niemal pewne, iż powstawaniu tych emisji towarzyszą silne pola magnetyczne. Jednocześnie rzeczone sygnały powtarzają się z na tyle niską częstotliwością, że niemal na pewno nie są pulsarami. Na próżno też szukać ich podobieństw do szybkich błysków radiowych, ponieważ nie pochodzą z wnętrza naszej galaktyki.

Wiele komplikacji wynika z faktu, że źródła tych sygnałów są zwykle wyjątkowo zatłoczone, co uniemożliwia wskazanie konkretnego obiektu stojącego za całym zamieszaniem. Być może przełom w sprawie nastąpi dzięki badaniom poświęconym GLEAM-X J0704−37. Jego powtarzalność jest zaskakująco niska, ponieważ mówimy o okresie trwającym aż 2,9 godziny. Jakby dziwactw było mało, chodzi o emisje pochodzące z obszaru zlokalizowanego poza płaszczyzną galaktyczną. Dzięki temu występuje tam mało obiektów mogących zakłócać odczyty.

Sygnał GLEAM-X J0704−37 najprawdopodobniej ma swoje źródło w układzie złożonym z czerwonego i białego karła, które wokół siebie krążą

Członkom zespołu badawczego zajmującego się GLEAM-X J0704−37 udało się wykazać, że sprawcą całego zamieszania jest czerwony karzeł. Obiekt znany jako M3 ma masę odpowiadającą około 1/3 masy Słońca i najwyraźniej orbituje wokół białego karła. Wyjaśniałoby to, skąd biorą się wystarczająco silne pola magnetyczne do wytworzenia tych emisji, ponieważ bez udziału białego karła najprawdopodobniej nie byłoby to możliwe. Badacze nie wykluczają zarazem innych obiektów, takich jak gwiazda neutronowa czy czarna dziura, lecz podkreślają, że są to zdecydowanie mniej prawdopodobne warianty.

Czytaj też: Nowy rozdział w historii astronomii. Einstein znów triumfuje

Jaki jest więc scenariusz, który możemy uznać za najbardziej realny? Biały karzeł pochłania materię należącą do czerwonego karła. W konsekwencji powstają emisje radiowe, które docierają do Ziemi. Jeśli faktycznie tak jest, to kolejnym krokiem będzie ustalenie, jakie dokładnie mechanizmy prowadzą do powstawania tych sygnałów. Poza tym astronomowie będą chcieli dowiedzieć się, czy inne odbierane sygnały również mają te same źródła czy też jest ich zdecydowanie więcej. Jak widać, nawet jeśli uda się dokonać pewnych postępów, to i tak pozostaje cała masa niewiadomych.