Użytkownicy iPhone’ów w Polsce i całej Unii Europejskiej otrzymują uboższą wersję urządzenia w porównaniu do klientów w USA. Najnowsze, flagowe funkcje oprogramowania, takie jak pakiet sztucznej inteligencji Apple Intelligence, funkcja klonowania, pozwalająca na sterowanie iPhone’em z komputera Mac, czy zaawansowane udostępnianie ekranu SharePlay, nie zostaną w tym roku udostępnione w UE. To nie błąd techniczny, a świadoma decyzja Apple, który zdecydował się na konfrontację z Komisją Europejską i kontestuje unijne przepisy z Aktu o rynkach cyfrowych (DMA).
Unijny Akt o rynkach cyfrowych (DMA) w pojęciu Apple to samo zło
DMA, które weszło w życie w marcu 2024 roku, to przełomowa regulacja UE mająca na celu ograniczenie dominacji gigantów technologicznych, tzw. „strażników dostępu”. Prawo unijne zmusza firmy takie jak Apple do otwarcia swoich zamkniętych ekosystemów. Kluczowe wymogi to m.in. zgoda na instalowanie aplikacji spoza App Store (tzw. sideloading), dopuszczenie alternatywnych systemów płatności oraz zapewnienie większej interoperacyjności z usługami konkurencji. Za nieprzestrzeganie przepisów grożą kary sięgające nawet 20% globalnego rocznego obrotu firmy.

Apple twierdzi, że wymogi DMA zmuszają firmę do „kompromisów w zakresie integralności produktów, narażając prywatność i bezpieczeństwo danych użytkowników”. To właśnie troską o bezpieczeństwo firma tłumaczy wstrzymanie kluczowych innowacji w Europie. Według Apple, alternatywne sklepy z aplikacjami na iPhone otwierają drzwi dla złośliwego oprogramowania i oszustw, a wymuszona interoperacyjność osłabia starannie budowane mechanizmy ochrony – ponieważ przepisy nakazują firmie wprowadzenie funkcji pozwalających innym firmom na dostęp np. do pełnej zawartości powiadomień i historii sieci Wi-Fi, z którym połączył się użytkownik. Klonowanie iPhone’a też nie jest dostępne, Apple bowiem musiałby udostępnić usługę poza swoim ekosystemem, de facto na bardzo różnorodnych komputerach PC innych firm, a nie ma na to najmniejszej ochoty.
Jednocześnie firma prowadzi otwartą konfrontację z Brukselą, wzywając do uchylenia lub znaczącej zmiany DMA i odwołując się od nałożonych kar. Komisja Europejska stanowczo odrzuca te argumenty, podkreślając, że przestrzeganie prawa jest obowiązkowe, a znalezienie bezpiecznych rozwiązań leży po stronie dysponującego ogromnymi zasobami giganta.
Czytaj też: Obwody logiczne bez krzemu. Nowa era elektroniki jest bliżej niż kiedykolwiek wcześniej
Nie mamy waszej usługi i co nam zrobicie?
W efekcie tego sporu europejscy klienci otrzymują produkt z wymiernie mniejszymi możliwościami. Do listy zablokowanych lub opóźnionych funkcji, oprócz Apple Intelligence i klonowania iPhone’a, dołączają m.in. tłumaczenia na żywo w słuchawkach AirPods. Co więcej, niektóre usługi, jak ratunkowa łączność satelitarna, choć dostępne w innych krajach UE, wciąż nie działają w Polsce, co pogłębia frustrację użytkowników.
Dla deweloperów Apple również przygotowało „złośliwą zgodność”. Wprowadzono nowe warunki, które formalnie spełniają wymogi DMA, ale zawierają „opłatę od podstawowych technologii”, która może ona narazić twórców popularnych darmowych aplikacji na ogromne koszty, skutecznie zniechęcając ich do korzystania z nowej wolności.
Argumenty Apple brzmią sensownie, ale tylko na pierwszy rzut oka. Problem w tym, że wydaje się jednak, że nie jest rolą Komisji Europejskiej zmniejszać ochronę prawną użytkowników, by korporacjom było lżej – Apple ma takie zasoby, że spokojnie znalazłoby sposób, by móc robić wszystkie te rzeczy, których robić nie chce – w sposób bezpieczny i zgodny z unijnymi regulacjami. Samsung nie jakoś nie ma większych z tym problemów i z powodzeniem oferuje w Polsce rozbudowaną współpracę smartfonów z komputerami, tłumaczenia na żywo w swoich słuchawkach i inne funkcje SI (fakt, że wciąż nie wszystkie), nie omijając przy tym żadnych przepisów.