Eksperyment Hawkinga. Puste krzesła i niewygodne pytania
28 czerwca 2009 roku na Uniwersytecie Cambridge rozegrał się jeden z najbardziej intrygujących eksperymentów w historii fizyki. Hawking wynajął salę, przygotował szampana i dekoracje, a następnie czekał. Czekał na kogoś, kto nigdy nie nadszedł. Naukowiec, który poświęcił życie badaniom nad czarnymi dziurami i promieniowaniem Hawkinga, zdawał sobie sprawę, że negatywny wynik eksperymentu mógł mieć różne interpretacje. Być może podróże w czasie są fizycznie niemożliwe? A może istnieją jakieś nieznane jeszcze prawa, które tego zabraniają?
Czytaj też: Fizyka nabiera nowego wymiaru. Te sensory widzą przestrzeń i czas jednocześnie — i robią to na żywo
Współczesna fizyka teoretyczna nie wyklucza całkowicie możliwości podróży w przeszłość. Ogólna teoria względności dopuszcza scenariusze, w których odpowiednie zakrzywienie czasoprzestrzeni pozwoliłoby na takie przedsięwzięcie. Problemem pozostają jednak paradoksy przyczynowości. Co się stanie, jeśli podróżnik zmieni przeszłość w sposób uniemożliwiający jego własną podróż?
Teoria samounicestwienia. Eleganckie rozwiązanie kosmicznej zagadki
Andrew Jackson ze School of Informatics zaproponował intrygujące wyjaśnienie. Według jego badań, podróże w czasie mogą być zjawiskiem autodestrukcyjnym, które samo siebie eliminuje z rzeczywistości.
Dochodzę do wniosku, że zakładając mój model, podróże w czasie są samounicestawiające: linia czasowa jest ciągle przepisywana, aż nieuchronnie osiągnie linię czasową, w której nigdy nie skonstruowano żadnych maszyn czasu – stwierdził Jackson
Teoria sugeruje, że każda próba manipulacji czasem wprowadza dynamiczną niestabilność do linii czasowej. Wszechświat niejako “przepisuje” rzeczywistość, dążąc do najstabilniejszej konfiguracji. A najstabilniejszym stanem okazuje się taki, w którym maszyny czasu po prostu nie istnieją. Jackson oparł swoją koncepcję na łańcuchach Markova, czyli matematycznym narzędziu modelującym procesy, w których przyszłość zależy wyłącznie od teraźniejszości. W kontekście podróży w czasie oznacza to kaskadę zmian, gdzie każda modyfikacja pociąga za sobą kolejne, prowadząc do nieuchronnego zaniknięcia możliwości podróżowania. Co ciekawe, dla osób niepodróżujących w czasie proces ten byłby całkowicie niezauważalny. Żylibyśmy w pozornie stabilnej rzeczywistości, nieświadomi kosmicznej rewizji historii dziejącej się gdzieś w tle.
Brzytwa Ockhama a naukowa ciekawość. Wartość spekulacji
Sam Jackson przyznaje, że najprostszym wyjaśnieniem pozostaje po prostu niemożliwość podróży w przeszłość. Jednak warto eksplorować nawet najbardziej egzotyczne teorie, ponieważ proces naukowego myślenia poszerza nasze rozumienie fundamentalnych praw wszechświata, nawet jeśli ostatecznie dojdziemy do wniosku, że niektóre pomysły należy odłożyć między bajki. Teoria samounicestwienia otwiera nowe perspektywy dla fizyki teoretycznej. Jeśli rzeczywiście istnieją kosmiczne mechanizmy stabilizujące, mogą one rzucić światło na inne zagadki, od problemu ciemnej materii po kwantową grawitację.
Czytaj też: Duńscy naukowcy znaleźli materiał z koszmaru fizyków. Przeczy wszystkiemu czego nas uczono
Puste krzesła na przyjęciu Hawkinga mogą świadczyć nie tylko o niemożliwości podróży w czasie, ale też o imponującej mądrości wszechświata, który chroni sam siebie przed przyczynowymi sprzecznościami. Albo po prostu o tym, że przyszli podróżnicy nie gustują w szampanie. Kto wie? Jak na razie, podróże w czasie pozostają w sferze marzeń i literackich fantazji. I choć nauka nie mówi ostatniego słowa, wydaje się, że jeśli kiedykolwiek odwiedzi nas ktoś z przyszłości, to raczej za sprawą dobrego scenariusza filmowego niż praw fizyki.