Recenzja Sony Xperia 1 VII. Pora na zmianę formuły

Niezależnie od tego, czy jesteśmy fanami polityki Sony, trzeba docenić firmę za to, że nie wycofała się z rynku smartfonów. I choć przez lata Sony coraz bardziej przesuwa się ku marginesowi, tak przynajmniej pewną grupkę ludzi mogło przyciągać swoim konserwatywnym podejściem do projektowania urządzeń. Zdaje się, że z roku na rok i tę grupę fanów będzie utrzymać znacznie trudniej. Czy to, co Sony Xperia 1 VII może zaoferować, będzie wystarczające?
...

Moment do recenzowania smartfonu Sony niekoniecznie jest najlepszy ze względu na bliskość premiery iPhone’ów 17 Pro i Pixeli 10 Pro, które wyznaczają trendy fotograficzne. Do tego w tym oku o pozycję fotograficznego lider mocno postarało się Xiaomi 15 Ultra, a na wybranych rynkach vivo X200 Ultra. Ktoś może w tym momencie przypomnieć, że przecież Sony wcale nie zależy na jak najbardziej zaawansowanej fotografii komputerowej, a jedynie na jak najwierniejszym odwzorowaniu świata poprzez wykorzystanie fizycznych parametrów matrycy i minimalnego dostrajania zdjęcia, przynajmniej jak na współczesne standardy.

Dla jednych to jak przyniesienie noża na strzelaninę, dla innych jedyna słuszna i moralna droga, by nie zalała nas fala symulakrów i koncepcji na temat rzeczywistości zamiast rzeczywistych obrazów. Tak czy inaczej, Sony stało się odludkiem na rynku smartfonów, a Sony Xperia 1 VII pokazuje, że ta tendencja nie ulega zmianie. Czy producentowi udało się wyegzekwować dobrze najważniejsze elementy dobrego smartfonu? Przekonajmy się!

Sony Xperia 1 VII – specyfikacja i zestaw startowy

ParametrSony Xperia 1 VII
ProcesorQualcomm SM8650-AB Snapdragon 8 Elite, 3nm (2x 4,32 GHz Oryon V2 Phoenix L & 6x 3,53 GHz Oryon V2 Phoenix M)
GPUAdreno 830
Ekran6,5″, 1080 x 2340 px, 19,5:9, 396 ppi, LTPO OLED, 10 bit, HDR10, BT.2020, do 120 Hz, 800 nit standard, 1300 nit automatyczna, Corning Gorilla Glass Victus 2
Pamięć RAM12 GB LPDDR5X
Pamięć Flash256 GB UFS, microSDXC
Aparat główny– 48 Mpix, f/1.9, 24 mm (szerokokątny), 84°, 1/1.35”, 1,12 µm, Dual Pixel PDAF, OIS
– 48 Mpix, f/2.0, 16 mm (utraszerokokątny), 123°, 1/1,56″, Dual Pixel PDAF
– 12 Mpix, f/2.3-3.5, 85-170 mm zoom (3,5x-7,1x), 28°-15°, 1/3,5”, PDAF, OIS, makro 4 cm przy 120 mm
optyka Zeiss, powłoki antyodblaskowe Zeiss T*
Aparat przedni– 12 Mpix, f/2, 24 mm, 83°, 1/2.9, 1,22 µm
Audiostereo, BT (SBC, AAC, aptX Adaptive, aptX Lossless, LDAC, LE Audio), Hi-Res 24 bit/192 kHz, Dolby ATMOS, 360° Reality Audio
Łączność5G, LTE+, HSPA, Wi-Fi 6e (po aktualizacji Wi-Fi 7, trójzakresowe), Bluetooth 5.4, NFC, USB-C 3.2
LokalizacjaA-GPS dwuzakresowy, A-GLONASS, GALILEO, BDS, QZSS
AkumulatorLi-Po 5000 mAh, szybkie ładowanie Power Delivery 30 W, ładowanie bezprzewodowe, bezprzewodowe ładowanie zwrotne
Waga197 g
Rozmiary162 x 74 x 8,2 mm
CertyfikatyIP65/IP68
System operacyjnyAndroid 16
Cena12/256 GB – 6499 zł

Sony nie postarało się o to, by przy zakupie poczuć, że mamy do czynienia z zestawem za ponad 6000 złotych. W pudełku znajdziemy tylko… instrukcje. Brak ładowarek to już rynkowy standard, ale brak kabla do ładowania to standard wyłącznie Sony.

Sony Xperia 1 VII to flagowiec o innej tożsamości

Przed pisaniem tej recenzji spojrzałem sobie na to, jak wyglądała pierwsza Sony Xperia 1. Choć Sony Xperia 1 VII to już siódma generacja dla tej linii flagowców, jest chyba w największym stopniu podobna do swoich poprzedników, a także do smartfonów Sony sprzed dekady. Producent konsekwentnie trzyma się smukłej sylwetki balansującej kanciastość i subtelne zaokrąglenia oraz ścięcia w sposób, jakiego nie uskutecznia żaden producent. Podobnie jak rok temu, tak i teraz na tyle znajdziemy chropowate szkło oraz wytłoczenia na bocznej ramie.

Bryła Sony Xperia 1 VII pozostaje charakterystyczna dla Sony

A jak to wszystko spisuje się na co dzień? W dłoni Sony Xperia 1 VII leży wygodnie, dość porównywalnie do większości smartfonów. Chropowata struktura tylnej części obudowy gwarantuje pewny chwyt, ale jednocześnie gromadzi odciski palców oraz gromadzi ślady, jeśli przejedziemy po niej paznokciem albo ostrym przedmiotem. Na szczęście to wszystko możemy przetrzeć lub przemyć bieżącą wodą – smartfon przeszedł testy na certyfikat IP65 orz IP68. Wodą dobrze też oblać okolice aparatów, bowiem na brzegach wyspy lubi gromadzić się kurz i farfocle z kieszeni materiałowych spodni. Wyspa sprawia, że telefon nieznacznie kołysze się po położeniu na stole.

Sony Xperia 1 VII wszystkie przyciski mieści po prawej stronie. Oprócz standardowej kontroli głośności oraz włącznika będącego czytnikiem linii papilarnej, w dolnej części znajdziemy dwustopniowy spust aparatu. Dwa małe życzenia na przyszłość są następujące – niech Sony wydłuży przyciski kontrolowania głośności oraz zrezygnuje z zagłębienia włącznika. Co do umieszcznia spustu migawki nie mam zarzutów – ten przyjemnie się klika, choć robienie tego, gdy telefon jest w pionie, wymaga pewnej gimnastyki i nietypowego chwytu.

Na dolnej krawędzi urządzenia znajdziemy port USB-C oraz tackę na kartę SIM i kartę Micro SD, do skorzystania z której nie potrzebujemy kluczyka (to tak się da?). Wystarczy podważyć ją paznokciem i tyle. U góry znajdziemy gniazdo słuchawkowe, a więc relikt z czasów, gdy świat nie oszalał jeszcze na punkcie słuchawek TWS. Gdzie zatem są głośniki? Na froncie telefonu. To jeden z powodów, dla którego widzimy na górze i na dole spore ramki. W zamian nie dostajemy wcięcia na przedni aparat – ten także zmieścił się na górnej krawędzi.

Front z pewnością nie bije rekordu na najmniejsze ramki

Niezależnie od tego, czy takie rozwiązanie się komuś podoba w tych czasach czy też nie, trzeba przyznać, że Sony Xperia 1 VII wywiązuje się z bycia flagowcem dobrze. Front zabezpiecza Gorilla Glass Victus 2 i w trakcie testów nie zebrał on niemal żadnych rys, nawet pomimo kilku upadków. Ważnym będzie zadbanie o to, aby maskownice głośników nie gromadziły kurzu, bowiem ten lubi osadzać się na siateczce. Poza tym Sony Xperia 1 VII powinna zachować swój wygląd na długo. Smartfon jest przy tym wszystkim dobrze wyważony i 197 gramów nie daje się nadmiernie we znaki. Dobra robota.

Wyświetlacz nie robi już takiego wrażenia jak kiedyś

Rok temu Sony zmieniło wysoką rozdzielczość oraz proporcje ekranu na bardziej standardowe 2340×1080 pikseli. Ten stan rzeczy utrzymuje się także i w tym roku. Z perspektywy rynku taka rozdzielczość raczej nie zdarza się we flagowcach, które mają więcej do zaoferowania, a raczej w telefonach w niższym budżecie. Nie zmienia to tego, że dla znakomitej większości zagęszczenie 396 pikseli na cal będzie więcej niż wystarczające przy 6,5-calowej matrycy. Sony nadal dba o dobre podstawy – panel to LTPO OLED z odświeżaniem od 1 do 120 Hz, obsługuje 10-bitowy kolor (8 bit + 2 bit cyfrowego dekodowania), obsługę HDR10 oraz większą w porównaniu do poprzednika jasność.

Panel Sony Xperia 1 VII w dalszym ciągu oferuje obraz wysokiej jakości

Czy ta jasność jest jednak wyjątkowa? Z pewnością jest wysoka – w testach maksymalnej jasności całego ekranu przy wyświetlaniu białego obrazu w trybie HDR osiągałem przedziały między 2808 a 2855 luksów. Niewielka różnica pomiędzy częściami panelu to dobry znak i faktycznie kąty widzenia czy odwzorowanie barw stoją na bardzo wysokim poziomie, a pomaga w tym płaski panel. Zyskujemy opcję prezentacji kolorów zgodnie z paletą BT.2020, ale także zdecydować się na jedno z kilku ustawień. W żadnym przypadku nie dostajemy kontroli nad parametrami, ale możemy decydować chociażby o dodawaniu materiałom HDR czy włączeniu trybu twórcy poprawiającego kolorystykę w kilku aplikacjach jak Netflix czy Instagram.

Sony Xperia 1 VII nie rozczarowuje swoim panelem. Pod względem nasycenia barw, ale i możliwości odwzorowywania kolorów bliskich rzeczywistości to w dalszym ciągu czołówka. Nie jest to najjaśniejszy ani najbardziej żywy ekran, ale na co dzień liczy się to, że dobrze się na niego patrzy, nie ma żadnych problemów z migotaniem czy zielenieniem szarości przy niskiej jasności, a białe elementy na czarnym tle nie różowieją przy szybkim przewijaniu. Szkoda, że zapomniano o zgodności z Dolby Vision i nie wszystkie aplikacje odczytują panel jako godny do odtwarzania treści w HDR (Netflix miał z tym problemy). Liczę, że aktualizacje to poprawią, bo choć nie jest to najlepszy ekran, to zdecydowanie dobrze się na niego patrzy.

Dźwięk i wibracje w Sony Xperia 1 VII

Sony Xperia 1 VII wyróżnia się względem znakomitej większości smartfonów na rynku tym, że obydwa głośniki skierowane są frontem do nas. Do tego nie sposób zapomnieć o gnieździe słuchawkowym, które jest już reliktem w świecie smartfonów.

Dlatego też cieszy taka mnogość wyboru oraz mnogość opcji zarządzania dźwiękiem. Sony proponuje podział ustawień dźwięku na odtwarzanie muzyki oraz oglądanie wideo i inne. W ramach tego ustawienia możemy skorzystać z rekonstrukcji dźwięku do formatu przestrzennego (360 Upmix), poprawy rozdzielczości dźwięku (DSEE Ultimate) lub rozwiązania przestrzennego Dolby Sound. Dolby Sound uruchamia specjalną aplikację z ustawieniami dźwięku, a wybór 360 Upmix – dodatkową opcję. Do tego w ustawieniach spersonalizujemy słuchawki, by grały muzykę w zgodzie ze standardem 360 Reality Audio.

Mnogość ustawień nie zawsze gwarantuje wysoką jakość dźwięku, ale Sony Xperia 1 VII staje na wysokości zadania. W dalszym ciągu lepiej postawić na odtwarzanie muzyki po kablu, choć nie powiedziałbym, że gniazdo słuchawkowe Xperii przebija zewnętrznego DAC-a za kilkaset złotych. Tak czy inaczej telefon prezentuje się flagowo w kategorii dźwięku przewodowego.

Zaskakuje nieco fakt, że głośniki nie są tak głośne, jak miało to miejsce rok temu czy jak wygląda to w innych flagowcach. Nie mogę im zarzucić nic w kwestii klarowności czy uczucia przestrzenności. Do tego nawet blisko maksymalnych głośności nie dochodzi w nich do przesteru oraz zakłóceń w przesyłaniu dźwięku. Głośniki produkują zrozumiałe i dobrze słyszalne dialogi. Najlepiej spisują się przy trybach Dolby, ale i bez efektu całość brzmi odpowiednio. Dobre doświadczenie wynika też z umieszczenia głośników w naszym kierunku.

Czytaj też: Test Pixel 10 Pro XL – już to wszystko gdzieś widziałem

Niestety, miałem problemy z wybranymi modelami słuchawek, gdy połączenie przez Bluetooth dość ostro traciło na jakości transmisji i miałem do czynienia z utworami brzmiącymi jakbym słuchał ich zza zamkniętego bębna pralki. Niestety kompresja była problemem i korzystanie z Tidala znacznie mi się uprzykrzyło na dwóch parach słuchawek Bluetooth.

Ustawienia wibracji, które oferuje Sony Xperia 1 VII

Sony Xperia 1 VII została z tyłu, gdy chodzi o wibracje. Te zawsze były specyficzne, ale przez ostatnich kilka lat producenci poszli w stronę bardziej przyjemnych sygnałów. Z kolei flagowa Xperia nie zmieniła swojego niezbyt precyzyjnego silnika. Plusem z pewnością jest to, że zyskujemy wiele ustawień, ale nie mamy wiele poziomów kontroli mocy wibracji. Do tego te wydają się nie docierać pod palec i rozchodzić się przede wszystkim po bokach urządzenia. Z pewnością są one dość głębokie i nieraz potrafią zaskoczyć przy maksymalnej mocy, ale jednocześnie brakuje im kilku stopni pomiędzy delikatnym mruczeniem, a destrukcją w dłoni.

Wydajność Sony Xperia 1 VII nie powinna zaskakiwać

Sony Xperia 1 VII została wyposażona w dość standardowy zestaw. Smartfon wykorzystuje układ Snapdragon 8 Elite połączony z 12 GB RAM-u LPDDR5X oraz 256 GB pamięci UFS 4.0 (tu akurat można było pokusić się o ulepszenie do 4.1). To kombinacja, która na co dzień po prostu nie ugina się pod ciężarem licznych aplikacji i wymagających zadań. Sony postarało się jednak o to, by komora parowa miała odpowiednią przestrzeń i smartfon odprowadzał ciepło miarowo. Pod tym względem to jedno z lepszych rozwiązań na rynku, którego nie udało się rozgrzać do momentu, który byłby niekomfortowy.

To dość zaskakujące, bo przecież na tym aspekcie stępiali zęby więksi producenci. Sony zachowuje przy tym wszystkim rozsądne podejście do zachowywania aplikacji w RAM-ie. Te, które opierają się na internecie, muszą być przeładowane, ale poza nimi nie ma większych problemów w powrocie do tych, które otworzyliśmy znaczny czas temu. Zdarzyło się kilka razy, że telefon się zamyślił i odpowiedział na dotyk z opóźnieniem. Raz musiałem skorzystać z opcji wyłączenia i ponownego włączenia telefonu.

Sony z pewnością może poprawić takie małe błędy aktualizacją. Chciałbym, by poświęciło też choć chwilę oprawie graficznej narzędzia do gier, bo ta jest mocno przesadzona nawet jak na standardy świata gier. Poza tym to kompleksowe narzędzie, które może też wykorzystać przycisk spustu aparatu do uaktywnienia konkretnej funkcji. Oprócz tego pozwala decydować o wydajności, robić zrzuty ekranu (także w serii) oraz go nagrywać, a także usprawnia dostęp do przeglądarki.

Nakładka Xperia UI, czyli nie tylko Pixele mają “czystego Androida”

Sony już dawno zrezygnowało z rywalizacji na najbardziej doposażoną czy wizualnie angażującą nakładkę systemu operacyjnego. Xperia UI wykorzystuje chociażby charakterystyczne kształty i wzory ikon oraz widżety, ale poza tym w znacznym stopniu przypomina to, co obecnie oferuje Android dla smartfonów bez nakładki. Telefon wystartował z Androidem 15 i otrzymał już aktualizację do Androida 16. Według deklaracji producenta czekają go jeszcze 3 duże aktualizacje systemu oraz poprawki bezpieczeństwa.

Sony Xperia 1 VII to sztuka minimalizmu

Sony realizuje swoją wizję designu i minimalizmu, rezygnując chociażby z zaawansowanego Always-On Display. Możemy włączyć lub wyłączyć rozwiązanie przenoszące zegar z ekranu blokady (raptem jeden z dwóch) lub zaszytą w Androidzie od lat opcję od Google. Możemy też personalizować lewy i prawy skrót. Poza tym dostajemy standardowe ustawienia jak możliwość dodania napisu. To w zasadzie tyle.

Na ekranie głównym także oszczędzono, gdy chodzi o możliwości personalizacji wyglądu. Standardowe dla Androida są opcje wyboru kolorów wiodących w motywie, a rozwiązaniem nadal w fazie testów – dopasowanie ikon do tychże kolorów. Zabrakło zatem też funkcji uznawanych przez niektórych za przydatne jak tworzenie dużych folderów czy modyfikacja animacji.

Jedyną szczyptą ekstrawagancji w wykonaniu Sony jest pasek boczny, który pamięta czasy ekranu o wydłużonych proporcjach. Dzięki temu ma w sobie także skróty do podstawowych przełączników z panelu powiadomień. Ten nie słyszał jeszcze o podziale na ikony kontrolne oraz same powiadomienia, więc sunąc palcem po ekranie do dołu zobaczymy jedno menu. Szkoda, że nie rozdzielono łączności komórkowej od Wi-Fi – w moim przypadku wydłuża to drogę do włączenia i wyłączenia tych rozwiązań, ale to plaga nowszych wersji Androida.

Ustawienia ekranu blokady

W nakładce Sony Xperia UI zaskakująco cicho jest na temat sztucznej inteligencji. Ta pojawia się tylko jako asysta przy nagrywaniu albo jako zestaw narzędzi poprawiających odtwarzany dźwięk. Jednocześnie jedynym przejawem współczesnego AI jest Gemini od Google i Circle to Search. Sony nie pokusiło się o transkrypcję mowy z nagrań na dyktafonie – co gorsza, w nakładce nawet nie ma aplikacji dyktafonu. Nie proponuje własnych narzędzi do tworzenia notatek, generowania obrazków czy rozwiązań poprawiających zdjęcia. O ile narzędzi wspomagających produktywność może brakować, tak ograniczenie popierdółek opartych o sztuczną inteligencję to dobra decyzja.

Panel powiadomień i kontrolny – po staremu

Sony podchodzi też oszczędnie do ilości własnych aplikacji. Za przeglądanie zdjęć, wiadomości i internetu odpowiadają rozwiązania od Google. Sony dodaje od siebie aplikację Kreator Wideo, podobną w założeniach do wielu edytorów mobilnego wideo oraz Music Pro. Pierwsze rozwiązanie w zasadzie przypomina większość aplikacji, choć nie jest tak rozbudowane. Nie stawia na wodotryski i raczej jest czymś, co mogłoby być częścią galerii, gdyby tylko Sony postawiło na własną galerię.

Music Pro to płatne rozwiązanie, które ma pomóc w tworzeniu wysokiej jakości utworów jedynie za pomocą smartfonu. Przypomina ona proste programy do edycji dźwięku jak Samplitude i zawiera w sobie parę efektów dźwiękowych. Może też przesyłać muzykę lub wokal na serwery, by wyeliminować pogłos. Z powodzeniem można też wykorzystywać ten program jako rozwiązanie do odszumiania nagrań głosowych, ale to chyba nic, za co warto byłoby płacić 25 zł miesięcznie. Na start dostajemy 100 MB – wystarczy na kilka minut nagrań.

Menu ustawień w smartfonie Sony Xperia 1 VII

Ustawień siłą rzeczy jest tu niewiele – znajdziemy wśród nich te najpotrzebniejsze oraz kilka gestów, jak wybudzenie ekranu podwójnym kliknięciem czy po podniesieniu telefonu. Zaskakuje zatem, że z 256 GB dla użytkownika zostaje około 216 GB. Xperia UI to nakładka dla tych, którzy albo chcą dopasować ją pod siebie, albo cenią sobie prostotę bez dodatków. Osobiście wiele rzeczy pominiętych przez Sony uważam za ciekawe rozszerzenia możliwości smartfonu, więc nie byłoby to idealne rozwiązanie dla mnie.

Zrezygnowano z odblokowania twarzą

Podobnie nieidealny jest czytnik linii papilarnych. Najmniejsza kropelka wody lub nieco bardziej spocony czy też zatłuszczony palec powstrzymują go przed udaną identyfikacją tożsamości. Z jednej strony potrafi on działać naprawdę szybko, gdy mówimy o idealnym odblokowaniu, a z drugiej strony jedno na 20 odblokowań nie udaje się od razu. Wystarczy odrobinę przesunąć palec w bok, by linie papilarne nie zostały prawidłowo zidentyfikowane. Co ciekawe, Sony zrezygnowało z odblokowywania smartfonu twarzą.

Moduły łączności w Sony Xperia 1 VII

Sony Xperia 1 VII nie jest wybitnym smartfonem, jeśli chodzi o zasięg, zwłaszcza w trasie. Telefon nie do końca radził sobie z przełączaniem się między kolejnymi nadajnikami i czasem trudno było mu złapać sieć 5G, a do tego najczęściej miał o jedną “kreskę” mniej niż będący obok iPhone. Nie miałem sytuacji, w której nie mógłbym z tego powodu rozmawiać, ale nie byłem też zbyt wiele czasu poza terenami miejskimi. Do tego pojawił się problem z jakością połączenia Bluetooth za pośrednictwem słuchawek.

Sony Xperia 1 VII obsługuje przełączanie się sieci

Pomijając te kłopoty, z Xperii 1 VII korzystało mi się dobrze. Precyzyjnie działają moduły lokalizacyjne, a smartfon szybko łączy się z Wi-Fi, niezależnie czy 2,4, 5 czy 6 GHz. Bezproblemowo płaciłem z pomocą NFC i nie miałem kłopotu z żyroskopem. Cieszy slot na kartę pamięci oraz łatwość w wyjmowaniu karty SIM, która jednak nie pozbawiła smartfonu zgodnością ze standardem eSIM.

Czy jest tu odrobina fotograficznej magii? O zdjęciach i wideo z Sony Xperia 1 VII słów kilka

W kwestii aparatów Sony Xperia 1 VII nie ściga się na liczby z liderami rynku, choć ma jedną, niepowtarzalną technologię. To rozwiązanie pozwalające na regulację zoomu optycznego między zakresem 85 mm (3,5x) a 170 mm (7,1x). W innych smartfonach takie przejście odbywa się wyłącznie cyfrowo. W tym roku ulepszenia doczekała się też matryca ultraszerokokątna, która zwiększyła swój rozmiar i rozdzielczość do odpowiednio 1/1.56″ i 48 Mpix. Reszta pozostaje tak, jak przed rokiem.

Aplikacja aparatu Sony Xperia 1 VII

Aplikacja do robienia zdjęć i nagrywania wideo od Sony przypomina to, co znajdziemy w większości smartfonów, choć bez unowocześnień jak łatwiejszy dostęp do wybranych opcji. Ma za to irytujący przełącznik makro, który uaktywni się po zbliżeniu się do obiektu w kadrze. Smartfon wyróżnia też zaawansowany tryb wideo i do zdjęć, który kopiuje wygląd ustawień z aparatów Sony alpha. To ważne także z tego powodu, że Sony nie stawia na agresywne przetwarzanie i modyfikowanie zdjęć.

Przetwarzanie zdjęć Sony Xperii 1 VII ma wypadać organicznie i opierać się przede wszystkim na fizycznych parametrach matrycy. Widać, że nie miesza tu sztuczna inteligencja, która mogłaby rozdzielić liście koron drzew na dalszym planie czy kontekstowo rozjaśnić pierwszy plan przed oknem. W znakomitej większości balans bieli i kolorystyka pozostają zbliżone do naturalnych warunków, a błękit nieba tylko w niektórych wypadkach jest zbyt błękitny.

Sony utrzymuje pewną specyfikę ujęć i w znacznej mierze dba o ich szczegółowość na bliższych planach niż o rozpiętość tonalną. Jeśli w kadrze jest bardzo mocne słońce, najpewniej część tego kadru będzie przepalona. Jeśli dzień jest pochmurny i kolory nas nie rozpieszczają, to będzie szarawo. Nie zauważyłem nic, co mógłbym uznać za “podkręcone” – czy to nadmiernej ostrości, kolorystyki czy też dodawania szczegółów, których nie ma.

Nowy aparat ultraszerokokątny to powiew świeżości i jakości. Jedynym większym zarzutem wobec niego jest fakt, że odwzorowane przez niego kolory potrafią nieraz być zupełnie inne od tych, które widzi ludzkie oko. Poza czasem zawodzącym balansem bieli aparat utrzymuje wysoką jakość zdjęć, choć ani pod względem szczegółowości, ani rozpiętości tonalnej nie jest to czołówka. Widać też pewną utratę szczegółów na brzegach kadru. Z pozytywów należy za to odnotować sporą jasność zdjęć.

Z jasnością problem ma aparat przybliżający. O ile teleobiektyw na początkowym spektrum zoomu rejestruje dość jasne kadry, tak później spada zarówno szczegółowość, jak i jasność. Największym problemem staje się jednak stabilizacja, która po wydłużeniu ogniskowej nie do końca sobie radzi i nawet oparcie telefonu o barierkę nie gwarantuje sukcesu. W przypadku tego aparatu producent czasem dopuszcza się dodatkowego wyostrzania zdjęć, zwłaszcza gdy są na nich budynki. Doceniam elastyczność tego rozwiązania, ale wolałbym więcej detali na zdjęciach i filmach.

Jak sytuacja wygląda nocą? Sony Xperia 1 VII nie podkręca, nie wyostrza, nie odszumia poza standardowe przetwarzanie i nie maluje pędzlem sztucznej inteligencji nocnych krajobrazów. W efekcie te mają mniejszą rozpiętość tonalną i szczegółowość niż w większości flagowców, są też najczęściej ciemniejsze. Jednocześnie to w dalszym ciągu dobry poziom, choć punkty świetlne potrafią mocno wyróżnić się na tle reszty kadru.

Jednocześnie nocą dysproporcja między aparatami jeszcze się pogłębia. Teleobiektyw ma problemy z zachowaniem ostrości kadru i jeszcze dosadniej reaguje na poruszające się obiekty. Oprócz tego spotykamy się tu ze spadkiem jakości na brzegach kadru w aparacie ultraszerokokątnym. Ostatecznie nocą da się zrobić ładne, a przede wszystkim autentycznie pokolorowane zdjęcie, ale jeśli jesteście fanami dużej ilości detali, to szukajcie innego telefonu.

Podobnie rzecz ma się w przypadku selfie, bowiem te niekoniecznie oferują najwyższą jakość i ilość detali. Przede wszystkim rozczarowuje wygładzanie cery, które odbywa się tu pomimo tego, że nie znajdziemy żadnej takiej opcji w ustawieniach. Do tego tło kadrów bywa przepalone, a skupienie się na twarzy nie zawsze zapewnia, że tło będzie idealne. Sony zostało też z tyłu, gdy chodzi o odcięcie w trybie portretowym i bokeh niemal na pewno pogubi się na włosach.

Nie zostałem fanem wideo, jakie domyślnie nagrywa Sony Xperia 1 VII. O ile zaszumienie w centrum kadru nie jest złe, tak brzegi potrafią mocno stracić na ilości detali, zwłaszcza gdy nie świeci słońce. Oprócz tego nie ma tu dużej rozpiętości tonalnej i nieraz mamy do czynienia z przepalonym niebem. Korekty ekspozycji oraz zmiana punktu ostrości przebiegają tu wolniej niż u konkurencji, ale na tym najpewniej zależało producentowi. Stabilizacja jest za to sporym plusem, przynajmniej w głównym aparacie, gdyż wdeo nie wywołuje nudności i nie dostarcza efektu galarety. Lepiej jednak trzymać się głównego obiektywu – zarówno tele-, jak i ultraszerokokątne oczko mocno tracą na jakości i kolorach.

Sony Xperia 1 VII to specyficzny sprzęt do zdjęć i choć można go docenić za “naturalne” podejście do fotografii, z pewnością nie jest ideałem i raczej nie widzę w nim współczesnego narzędzia do mediów społecznościowych. Jednocześnie widzę potencjał aplikacji i ci z was, którzy chcą operować RAW-ami, mogą wycisnąć z tego telefonu ciekawy rezultat. Nie sądzę jednak, by był to dobry smartfon do wideo.

Czas pracy na baterii i ładowanie Sony Xperii 1 VII pokazują, że przyda się aktualizacja

Sony Xperia 1 VII oferuje akumulator o pojemności 5000 mAh. W obecnych czasach to wynik nieco poniżej średniej, ale też i nie aż tak zły. Sęk w tym, by wykorzystać potencjał tego ogniwa dobrą optymalizacją oprogramowania. Sony Xperia 1 VII wywiązuje się z tego zadania w znacznym stopniu dobrze, choć nie idealnie. Korzystanie z sieci komórkowej sprawia, że szybko tracimy tu kolejne procenty baterii i w najkrótszym ujęciu ledwo dobiłem do 5 godzin z włączonym ekranem. Wyniki są wyższe, gdy korzystamy głównie z Wi-Fi i wtedy osiągałem bezproblemowo 6,5 godziny. Smartfon potrafi wytrzymać nieco więcej niż dzień na jednym ładowaniu, ale lepiej po prostu podłączyć go na noc.

Niestety, telefon konsumuje dużo energii przy zablokowanym ekranie w nocy. Wtedy potrafi zgubić nawet 10% mocy przy włączonym Wi-Fi oraz 7-8% bez włączonego internetu. Always-On Display zdecydowanie powinien zostać zoptymalizowany, bo bez niego smartfon może działać nawet pół godziny dłużej.

W kwestii ładowania Sony stawia na szeroką implementację niezbyt imponujących szybkości. Przewodowo smartfon naładujemy z mocą 30W i proces odzyskiwania energii od 0 do 100% zajmuje około 85 minut. Pierwszy kwadrans to 25% energii, a w pół godziny jesteśmy blisko 47-48%. Potem proces zwalnia. Smartfon naładujemy też indukcyjnie z mocą do 15W. Indukcja posłuży też do bezprzewodowego ładowania zwrotnego.

Sony Xperia 1 VII budzi mieszane odczucia, choć i tak trochę się polubiłem z tym smartfonem

Nie jestem przekonany, czy Sony zależy na tym, by wyjść ze smartfonowej niszy. To firma, która nie tyle nie goni za trendami, co z konsekwencją godną wiekowego samuraja trzyma się tradycji. Zaskakuje, że producent, tworząc jeden z droższych smartfonów na rynku, nie obsypuje jego projektu innowacjami. O ile za podobne podejście nieco oberwał u mnie Samsung Galaxy S25 Ultra, tak Samsung ma ekosystem pełen usług i aplikacji. Sony nie ma podobnego potencjału, a do tego świadomie nie decyduje się wejść w konkurencję z największymi producentami.

Sony Xperia 1 VII pozostaje na smartfonowym uboczu, trochę na życzenie producenta

Szkoda, bo Sony Xperia 1 VII robi kilka rzeczy bardzo dobrze. Wydajność oraz chłodzenie są tu zdecydowanie jednym z jaśniejszych punktów. To w dalszym ciągu smartfon z udanym ekranem, a do tego wierzę, że komuś mogą spodobać się zdjęcia robione bez fajerwerków postprodukcji. Osobiście widzę w tym wszystkim przestrzeń na odświeżenie formuły, ale być może nie o to chodzi Sony. Tak czy inaczej, trudno zarekomendować przeskok z ubiegłorocznej Xperii na 1 VII, a i dla większości ludzi zwyczajnie łatwiejszym wyborem będzie flagowy smartfon Apple, Samsung czy Xiaomi. Sony pozostaje niszą.