Koncepcja kryształów czasu, wprowadzona dekadę temu przez laureata Nobla Franka Wilczka, odnosi się do systemów kwantowych, które spontanicznie zaczynają oscylować w czasie, choć żaden zewnętrzny bodziec nie nadaje im rytmu. W klasycznym świecie, by coś “tykało”, potrzebny jest mechanizm – wahadło, prąd, zegar atomowy. W świecie kwantowym może być inaczej: rytm powstaje sam z siebie, gdy cząstki oddziałują w określony sposób.
Czytaj też: Fizycy dokonali czegoś niezwykłego. Oto pierwszy widzialny kryształ czasu
Fizycy z TU Wien pokazali, że kryształy czasu mogą formować się także tam, gdzie wcześniej nikt by się tego nie spodziewał – w systemach z silnymi korelacjami kwantowymi, czyli tam, gdzie cząstki nie zachowują się niezależnie, lecz współdziałają w złożony, kolektywny sposób. Odkrycie opisano w czasopiśmie Physical Review Letters.
Od kryształów przestrzeni do kryształów czasu
Aby zrozumieć ten fenomen, warto przypomnieć, jak powstają klasyczne kryształy przestrzenne. W cieczy cząsteczki poruszają się chaotycznie i w każdej części wyglądają podobnie – układ ma pełną symetrię przestrzenną. Gdy ciecz zamarza, symetria zostaje “złamana”: cząsteczki zajmują uporządkowane pozycje w sieci krystalicznej.
Czytaj też: Kryształ czasu z gigantycznych atomów. Nowy stan materii stworzony przez naukowców
Podobny proces może zachodzić w wymiarze czasu. W stanie początkowym system kwantowy jest “symetryczny” względem upływu czasu – każdy moment wygląda tak samo. Ale pod pewnymi warunkami ta symetria może się spontanicznie załamać: system zaczyna powtarzać się w czasie, tworząc periodyczny rytm. Wtedy mówimy o krysztale czasu – strukturze nie w przestrzeni, lecz w samym przepływie czasu.
Felix Russo, doktorant z Instytutu Fizyki Teoretycznej TU Wien, pracujący w zespole prof. Thomasa Pohla, mówi:
Przez lata sądzono, że kryształy czasu mogą istnieć tylko w bardzo specyficznych warunkach, np. w chłodzonych do zera absolutnego gazach kwantowych, w których można pomijać losowe fluktuacje. Udało nam się pokazać, że to właśnie fluktuacje i korelacje kwantowe – te, które uznawano za przeszkodę – mogą prowadzić do powstawania i stabilizacji faz krystaliczno-czasowych.
Zespół odkrył, że interakcje między cząstkami generują złożone, kolektywne zachowania, których nie da się zrozumieć, analizując pojedyncze cząstki. To efekt emergentny – podobny do obserwowanego w świecie makroskopowym, gdy dym zgaszonej świecy tworzy serię regularnych pierścieni: ich rytm nie jest narzucony z zewnątrz, lecz wynika z samoorganizacji układu.
Aby opisać nowy typ kryształu czasu, fizycy z TU Wien zbudowali teoretyczny model dwuwymiarowej sieci cząstek uwięzionych w węzłach światła laserowego. W takiej “optycznej pułapce” każda cząstka oddziałuje z sąsiadkami, a ich stany kwantowe splatają się w złożony sposób.
Symulacje wykazały, że układ zaczyna spontanicznie oscylować – jego stan zmienia się rytmicznie, choć nie istnieje żaden zewnętrzny zegar. Wcześniejsze teorie zakładały, że takie oscylacje wymagają idealnej izolacji od środowiska. Tymczasem TU Wien pokazuje, że dyssypacja – czyli oddziaływanie z otoczeniem – może nie tylko nie przeszkadzać, ale wręcz wspierać stabilizację rytmu czasowego.
To właśnie dlatego badacze określają swój model jako “kryształ czasu o ciągłej dyssypacji” – strukturę, która żyje w dynamicznej równowadze między porządkiem a chaosem, utrzymując regularność w nieidealnym, otwartym świecie kwantowym.
Od teorii do technologii kwantowych
Odkrycie ma znaczenie nie tylko teoretyczne. Kryształy czasu są postrzegane jako potencjalna platforma dla precyzyjnych zegarów kwantowych, czujników o ultrawysokiej czułości czy nowych architektur obliczeń kwantowych, w których rytmiczne oscylacje mogłyby stabilizować stany logiczne kubitów.
Zrozumienie, jak spontanicznie pojawia się czasowy porządek w układach wielu cząstek, może także pomóc w opisaniu procesów dekoherencji – jednego z największych problemów współczesnych technologii kwantowych.
Prof. Thomas Pohl podsumowuje:
To nie tylko nowy rodzaj kryształu czasu. To nowy sposób myślenia o dynamice układów kwantowych – gdzie to, co uznawaliśmy za szum i przypadek, może stać się źródłem uporządkowania.