Proton przejrzy Dark Web i uprzedzi nas o wycieku danych, zanim firmy się do niego przyznają

Żyjemy w czasach, kiedy cyfrowe bezpieczeństwo stało się tematem numer jeden. Codziennie słyszymy o kolejnych włamaniach, kradzieży danych i hasłach lądujących na czarnym rynku. Problem polega na tym, że firmy, które zostały zhakowane, często z różnych powodów – czy to z wstydu, czy z powodu braku świadomości ataku – nie informują nas od razu o zagrożeniu. To tworzy cichy kryzys, w którym zarówno konsumenci, jak i mniejsze firmy, nie mają pojęcia o skali zagrożenia, dopóki nie jest za późno. Na szczęście, ktoś w końcu postanowił odwrócić ten schemat. Proton, szwajcarska firma znana z szyfrowanych usług takich jak Proton Mail czy Proton VPN, ogłosiła nową, fascynującą inicjatywę.
...

Uruchamiają Data Breach Observatory (Obserwatorium Wycieków Danych). To publiczne i darmowe narzędzie ma monitorować Dark Web w czasie rzeczywistym, czyli tam, gdzie cyberprzestępcy handlują skradzionymi informacjami. Idea jest prosta: Proton chce wiedzieć o wyciekach, zanim dowie się o nich firma, której dane skradziono. To naprawdę zmienia zasady gry, dając nam bezstronną informację, która nie pochodzi z samoraportowania przez poszkodowane przedsiębiorstwa.

Proton wprowadza Data Breach Observatory. To narzędzie ujawnia wycieki, zanim firmy się do nich przyznają

Data Breach Observatory, choć nowość, już zdążyło dostarczyć nam szokujące dane na temat krajobrazu cyberataków w 2025 roku. Zespół Proton przeanalizował ogłoszenia hakerów i ustalił, kto jest głównym celem i co tak naprawdę zniknęło. Obserwatorium potwierdziło, że w 2025 roku zidentyfikowano 794 incydenty, w których skradziono ponad 300 milionów rekordów z możliwych do zidentyfikowania źródeł. Co ciekawe, gdyby doliczyć ataki, których dane również są dostępne w sieci, ale miały miejsce wcześniej, faktyczna skala wycieków to ponad 1571 incydentów i setki miliardów rekordów. To jest skala, którą większość firm wolałaby ignorować.

Analiza Protona obala mit, że hakerzy celują tylko w gigantów. Okazuje się, że małe i średnie przedsiębiorstwa (SMB) są wręcz ulubionym celem przestępców:

  • Firmy zatrudniające 10-249 pracowników odpowiadały za 48% wszystkich wycieków.
  • Przedsiębiorstwa zatrudniające mniej niż 10 osób stanowiły 23% ataków.

Dlaczego? Choć wypłata z ataku na małą firmę może być mniejsza, to są one łatwiejsze do złamania, ponieważ często mają znacznie słabsze zabezpieczenia niż korporacje. W sumie, przedsiębiorstwa z 1–249 pracownikami odpowiadały za ponad 70% wycieków.

Czytaj też:

Jeśli chodzi o branże, najbardziej zagrożone okazały się:

  • Handel detaliczny i hurtowy – 25,4% ataków.
  • Firmy technologiczne – 15% ataków.
  • Media i rozrywka – 11% ataków.

Co najczęściej ląduje w sieci?

Hakerzy cenią każdą informację, która pomaga im w phishingach, wyłudzeniach lub nieautoryzowanym dostępie. Proton stworzył listę danych, które najczęściej trafiają do obiegu w Dark Web:

  • Adresy e-mail – 100%
  • Imiona i nazwiska – 90%
  • Dane kontaktowe (telefony, adresy) – 72%
  • Hasła – 49%
  • Dane wrażliwe (dokumenty, zdrowie) – 34%

Adresy e-mail i nazwiska pojawiają się dosłownie w każdym wycieku, co czyni je najłatwiejszym łupem dla cyberprzestępców. Hasła i dane wrażliwe (jak np. numery identyfikacyjne czy informacje zdrowotne) są kradzione odpowiednio w niemal połowie i jednej trzeciej przypadków.

Czytaj też:

Data Breach Observatory jest całkowicie darmowe i dostępne dla każdego – niezależnie od tego, czy jesteś klientem Protona, czy nie. Narzędzie umożliwia wyszukiwanie wycieków według daty, wielkości, kraju, branży czy rozmiaru firmy. Jest to nieoceniona pomoc dla firm, które dzięki tym danym mogą realnie ocenić swoje ryzyko i wzmocnić środki bezpieczeństwa. Dla małego biznesu, gdzie koszt wycieku potrafi iść w setki tysięcy złotych, co często oznacza “śmiertelny cios”, to wiedza na wagę złota.