Tesla rażona gromem z jasnego nieba
Samochodem Tesla Model Y jechał Dr Andrew Melville-Smith, weterynarz z Whyalla Playford, wraz z żoną Jo. Około 21:00 nastąpiła, jak opisuje Melville-Smith, ogłuszająca eksplozja, a on i jego pasażerowie zostali zasypani odłamkami szkła. „Myślałem, że mieliśmy wypadek” – napisał Melville-Smith na stronie internetowej swojej kliniki. „Byłem w szoku; pamiętam, jak wycierałem odłamki szkła z twarzy i byłem całkowicie zdezorientowany”. Samochód wypełnił się białym dymem i zapachem spalenizny, co dodatkowo potęgowało zamieszanie.
Para początkowo sądziła, że doszło do wypadku lub nawet ataku. Szyba nie pękła jednak w typowy sposób, lecz stopiła się i wygięła do środka, co wymagałoby temperatury około 1500 stopni Celsjusza, niemożliwej do powstania podczas strzału lub uszkodzeniu od kamienia.
South Australian Museum bada sprawę tajemniczego uderzenia
Sprawą szybko zainteresowało się South Australian Museum. Dr Kieran Meaney, kierownik kolekcji minerałów i meteorytów, początkowo podchodził do zgłoszenia z rezerwą. Muzeum regularnie otrzymuje informacje o rzekomych meteorytach, które w większości okazują się zwykłymi skałami ziemskimi. Jednak po przeanalizowaniu zdjęć zmienił zdanie – przednia szyba pojazdu wykazywała wyraźne ślady stopienia, a warstwy akrylowe miały odbarwienia charakterystyczne dla działania bardzo wysokiej temperatury.

Cokolwiek uderzyło w samochód, musiało poruszać się z ogromną prędkością i mieć ekstremalnie wysoką temperaturę. Gdyby potwierdzono, że to meteoryt, byłby to pierwszy odnotowany przypadek trafienia w poruszający się pojazd. Muzeum planuje pobrać próbki z uszkodzonej szyby 31 października, zaraz po jej wymianie. Zgodnie z prawem Australii Południowej wszystkie meteoryty muszą trafić do muzeum w celu zbadania i przechowania.
Nie wszyscy naukowcy są jednak przekonani do teorii meteorytu. Profesor Jonti Horner, astrofizyk, zwraca uwagę na istotny problem – meteoryty rozgrzewają się podczas przelotu przez górne warstwy atmosfery, ale później zwalniają i stygną, zatem przy uderzeniu nie powinny mieć temperatury wystarczającej do stopienia szkła. Dodatkowo nikt nie zgłosił obserwacji jasnego śladu świetlnego na niebie, który zwykle towarzyszy przelotowi większych meteorów.
Dr Ellie Sansom sugeruje bardziej prawdopodobne wyjaśnienie – uderzenie mogło być spowodowane przez kosmiczne śmieci, czyli fragmenty starych satelitów lub rakiet krążących wokół Ziemi. Takie obiekty mogą zachować wyższą temperaturę i mieć inną trajektorię niż naturalne meteoryty. Na weryfikację którejkolwiek z hipotez przyjdzie jednak poczekać do momentu, gdy naukowcy z South Australian Museum przebadają pozostałości na szybie.

Czytaj też: Rosyjski palnik z regulowanym płomieniem. Nowość w elektrowniach węglowych
System autonomicznej jazdy Tesla Full Self-Driving zapobiegł potencjalnemu wypadkowi
Melville-Smith jest przekonany, że system Tesla Full Self-Driving uratował im życie. W chwili uderzenia był w szoku i nie był w stanie racjonalnie reagować, wycierał jedynie drobiny szkła z twarzy. Samochód w trybie autonomicznej jazdy kontynuował bezpieczną podróż po drodze, podczas gdy kierowca próbował ogarnąć sytuację. W tradycyjnym pojeździe taka niespodziewana sytuacja mogłaby łatwo doprowadzić do zjechania z trasy i poważnej kolizji.
Sprawa zyskała rozgłos w australijskich mediach, a Klinika Weterynaryjna Whyalla, gdzie pracuje Melville-Smith, opublikowała wpis zatytułowany „Cud meteorytu”. Weterynarz przyznaje, że przed zainteresowaniem się sprawą przez muzeum czuł się niezręcznie, zgłaszając tak nieprawdopodobne zdarzenie. Teraz wraz z innymi oczekuje na wyniki analiz, które mogą potwierdzić lub obalić kosmiczną teorię.
Wyniki badań próbek pobranych z uszkodzonej szyby powinny przynieść odpowiedź na pytanie, czy Tesla rzeczywiście została trafiona przez obiekt z kosmosu. Niezależnie od tego, co dokładnie uderzyło w Teslę, zdarzenie pozostaje niezwykle rzadkim i fascynującym przypadkiem.