Kolejny wędrowiec z odległego świata
Kometa dołączyła w zeszłym roku do bardzo ekskluzywnego grona. Przed nią astronomowie zidentyfikowali tylko dwa podobne ciała: enigmatyczną podłużną skałę ‘Oumuamua oraz bardziej typową kometę Borisov. Oficjalne uznanie 3I/ATLAS za obiekt międzygwiezdny to wydarzenie, na które badacze czekają latami, bo takie okazje zdarzają się niezmiernie rzadko. Te kosmiczne obiekty to prawdziwi samotnicy. Rozpoczynają podróż w zupełnie innym układzie gwiezdnym, a potem przez miliardy kilometrów dryfują w pustce, by w końcu na krótko zawitać w nasze strony. Przestrzeń jest tak ogromna, że samo napotkanie takiego gościa graniczy z cudem.
Czytaj też: Kometa międzygwiezdna 3I/ATLAS zmienia kolor. Astronomowie dostrzegli zagadkową poświatę
Kluczem do sukcesu była wyjątkowa geometria. Kometa przemknęła dokładnie między sondą Clipper a Słońcem. Dzięki temu instrumenty mogły spojrzeć na jej warkocze od strony, z której materia uciekała od jądra. To perspektywa niedostępna z Ziemi, oferująca zupełnie nowy poziom szczegółowości. Można to porównać do obserwowania dymu znad ogniska – gdy patrzymy pod wiatr, widzimy znacznie więcej, niż patrząc na wprost.
Jesteśmy podekscytowani, że ta możliwość obserwacji kolejnego celu w drodze do Jowisza była całkowicie nieoczekiwana. Nasze obserwacje pozwoliły na unikalny i szczegółowy widok komety – przyznaje Kurt Retherford z Southwest Research Institute
Sytuację dodatkowo uatrakcyjniła obecność europejskiej sondy JUICE, która w tym samym czasie patrzyła na kometę z przeciwnej strony. Dwa różne punkty obserwacyjne dają szansę na stworzenie trójwymiarowej mapy jej otoczenia, co jest nie lada gratką dla naukowców.
Ultrafioletowe śledztwo chemiczne. Pył i gaz jako kosmiczne archiwum
Głównym narzędziem w tym śledztwie był spektrograf ultrafioletowy (UVS). Przyrząd ten, zaprojektowany do badania lodowej Europy, analizuje światło, ujawniając charakterystyczne sygnatury poszczególnych pierwiastków i cząsteczek. W przypadku 3I/ATLAS wyraźnie wychwycił obecność atomów tlenu, wodoru oraz cechy świadczące o obecności drobnego pyłu. To bezpośredni dowód, że kometa przeszła fazę intensywnego odgazowywania. Gdy zbliżyła się do Słońca, zamrożone substancje na jej powierzchni zaczęły gwałtownie sublimować, zamieniając się w gaz i porywając ze sobą pył.
Największą aktywność zaobserwowano krótko po przejściu przez peryhelium, czyli punkt najbliższy Słońca. To właśnie wtedy ciepło było najintensywniejsze, wywołując prawdziwy gejzer zamrożonych materiałów. Prawdziwa wartość tych obserwacji ujawni się dopiero przy dokładnej analizie chemicznej. Skład uwolnionych gazów i pyłu to swego rodzaju kosmiczny list przewozowy, który może opowiedzieć o pochodzeniu komety. Naukowcy będą próbowali odpowiedzieć na fundamentalne pytanie: czy procesy formowania się w jej macierzystym systemie były podobne do tych, które znamy z naszego własnego podwórka?
Zrozumienie składu komety i tego, jak łatwo te gazy są emitowane, może dać nam jaśniejszy obraz pochodzenia komety i tego, jak mogła ewoluować podczas tranzytu z innej części galaktyki do naszego Układu Słonecznego. Jakie procesy chemiczne są w grze i jak możemy rozwikłać pochodzenie komety w jej własnym systemie gwiezdnym? Czy te procesy były podobne do tego, jak wierzymy, że powstał nasz Układ Słoneczny? To są wielkie pytania – podsumowuje Tracy Becker z Southwest Research Institute
Pełny obraz powstanie z połączenia danych z Clippera, JUICE oraz teleskopów naziemnych. Każde z tych źródeł widzi nieco inny aspekt, a ich synteza pozwoli na rekonstrukcję pełnej historii tego międzygwiezdnego przechodnia. Europa Clipper, wystrzelona w 2024 roku, ma dotrzeć do Jowisza w 2030 roku. Przed nią dziesiątki bliskich przelotów obok Europy, gdzie będzie szukać śladów potencjalnie sprzyjających życiu warunków. Ta nieplanowana obserwacja komety dobitnie pokazuje, że w eksploracji kosmosu warto być przygotowanym na niespodzianki. Nawet w trakcie wieloletniej podróży do głównego celu, wszechświat może podsunąć nam pod nos zupełnie inną, równie fascynującą zagadkę.
