Robotyczna ręka SharpaWave to początek drogi do robota marzeń
Przełomowe rozwiązanie ma nazywać się SharpaWave. Firma ma zaprezentować swoje osiągnięcie na targach CES 2026 w Las Vegas, gdzie zostanie uhonorowana nagrodą Innovation Awards, jednak pierwsze egzemplarze rozpoczęły swoją drogę do klientów już w październiku 2025 roku, a zamówienia płyną od dużych graczy technologicznych i prestiżowych uniwersytetów.

Głównym problemem współczesnych robotów przemysłowych jest ich sztywna specjalizacja – świetnie radzą sobie z precyzyjnym spawaniem, montażem czy przenoszeniem elementów, ale tylko w idealnie zaprogramowanych i niezmiennych warunkach. Wymagają od nas przystosowania całego otoczenia do swoich potrzeb. Gdy trzeba rozbić jajko, zawiązać sznurówki czy posługiwać się zwykłym śrubokrętem, ich ograniczenia stają się boleśnie widoczne. Kluczem do bardziej uniwersalnych maszyn ma być właśnie dłoń, a Sharpa Robotics postawiła sobie za cel odtworzenie jej złożoności.
Rozwiązanie ma rozmiary zbliżone do ludzkiej dłoni, co jest celowym zabiegiem – dzięki temu roboty wyposażone w SharpaWave mogłyby teoretycznie korzystać z tych samych narzędzi, uchwytów i przestrzeni co ludzie, bez konieczności kosztownej adaptacji środowiska.
Czytaj też: Elektrostatyka przełomowym źródłem prądu. Te nanogeneratory wykorzystują zjawisko znane od starożytności
22 stopnie swobody i „widzące” opuszki
Za zręcznością SharpaWave stoi ogromna mechaniczna złożoność – konstrukcja oferuje bowiem 22 aktywne stopnie swobody, co pozwala każdemu palcowi na niezwykle naturalny i płynny ruch. Prawdziwa magia kryje się jednak w opuszkach – w każdym znajdziemy miniaturową kamerę oraz sieć ponad tysiąca punktów dotykowych, tworzących system Dynamic Tactile Array. Działa to, jak połączenie zmysłu wzroku i dotyku – ręka nie tylko „wie”, co chwyta, ale też „czuje” siłę, z jaką to robi.
Czułość jest zdumiewająca – system potrafi wykryć siłę rzędu 0,005 niutona, co odpowiada ciężarowi pojedynczej kropli wody. Sześciowymiarowe detektory pozwalają na błyskawiczną analizę sił działających w różnych kierunkach, dzięki czemu dłoń potrafi zapobiec poślizgowi lub dostosować siłę chwytu do kruchości przedmiotu. Dodatkowym atutem jest pełna odwracalność każdego przegubu, co zwiększa odporność na uszkodzenia mechaniczne i poprawia bezpieczeństwo w przypadku nieplanowanego kontaktu z człowiekiem.
Częścią projektu jest otwarte oprogramowanie
Twórcy nie poprzestali na sprytnej mechanice. Aby przekonać przemysł, że pomysł ma sens praktyczny, ręka musi być przede wszystkim niezawodna. Sharpa Robotics podaje, że jej produkt przeszedł certyfikację na wytrzymanie miliona cykli chwytu bez awarii, co stawia go wśród komponentów o wysokiej trwałości, znanych z branży lotniczej. Firma opracowała zautomatyzowane linie testowe, które sprawdzają każdy mikroskalowy silniczek i przekładnię.
Równie ważny jest aspekt programistyczny – Sharpa udostępnia oprogramowanie w modelu Open Source, z aplikacją SharpaPilot na czele, która jest kompatybilna z popularnymi środowiskami symulacyjnymi takimi jak Isaac Gym czy MuJoCo. Decyzja o rezygnacji z zamkniętej, własnościowej platformy to wyraźny sygnał dla badaczy i developerów – firma liczy na to, że społeczność pomoże znaleźć dla tej technologii nowe, nieoczywiste zastosowania.
Wejście SharpaWave do masowej produkcji to bez wątpienia ważny krok. Jednak dłoń to jeszcze nie robot, by w pełni wykorzystać jej możliwości, niezbędne są dalsze elementy – potrzebuje nadgarstka, przedramienia, systemu wizyjnego i, co najważniejsze, „mózgu” zdolnego do rozumienia intencji i kontekstu. Droga od dłoni do robota jest zaś jeszcze bardzo daleka.